Polacy w Guangzhou maja swoją drużynę piłki nożnej… A my w Shenzhen budujemy Klub Filmowy.
Dzięki uprzejmości i pomysłowości jednej z koleżanek korzystamy z miejscówy w apartamentowcu, gdzie mieszka ze swoją rodziną. Jest tam ogólnodostępna sala kinowa.
Po ogarnięciu kabelków i po wykładzie kolegi, że jak za mały to papierem trzeba dopchnąć… (do tej pory nie wiemy skąd ma takie doświadczenia) i po rozpoznaniu największej przeszkody, jaką jest tamtejszy odtwarzacz DVD nie czytający polskich płyt, po dotarganiu laptopa i sprzęgnięciu go z końcówka mocy i projektorem… Eureka!!!
Zapadła decyzja, ze oficjalnie można zacząć zapraszać ludzi. W każde niedzielne popołudnie.
Pierwszy seans odbył się (11 września – więc łatwo zapamiętać) przy trzyosobowej frekwencji, paluszkach i kilku puszkach piwa: „Drogówka”.
Drugi seans – przy 6-osobowej frekwencji, paluszkach, chipsach, sałatkach i niezliczonych puszkach piwa: …zabijcie mnie tytułu nie zapamiętałem.
Jakaś polska szmira, że laska zakochana i przeniosła się w przeszłość, by rozkochać w sobie swojego późniejszego wybranka i uratować babcię przed śmiercią…
Na szczęście przed seansem znieczuliłem się w knajpie na dole czekając na wszystkich.
Zastanawiał mnie też ten Chińczyk z plakatu na stacji metra. Gdyby ktoś próbował nakręcić chiński remake filmu (nieistniejącego jeszcze) na podstawie kultowej gry „Wolfenstein” – to typ ma na bank rolę główną!
A na koniec czekania uznałem, że ten Heineken jest strasznie mocny, bo mam problem z wpisaniem PIN’u podczas dokonywania płatności.
Ale to zdecydowanie nie jest wina 0,3 do obiadu. Wystarczy spojrzeć na sam terminal.
Po filmie trzeba było ratować wieczór i podskoczyliśmy na domóweczkę.
Elegancyś – wszytko było! Ruskie korniszony, polskie kiszone, polska kielbacha… Przemyt walizkowy kwitnie :)
Na trzeciej edycji, ze względu na wyjazd na Filipiny, mnie nie było.
Na czwartej edycji, ze względu na wyjazd do Guangzhou, też mnie nie było, ale pojechałem tam, jako wysłannik z misją, by ograbić polski konsulat z filmów… Niestety leniuszki w weekendy nie pracują.
Piąta się nie odbyła… potrzebujemy żurku i chleba – szukamy sponsora!