Wiceprezydent Gdańska Piotr Grzelak nie jest idiotą. Doskonale wiedział, że słowa, które wypowiada podczas uroczystości związanych z 74 rocznicą zakończenia II wojny światowej, są haniebne i oderwane od historycznej rzeczywistości roku 1939. Dlatego być może był tak niepewny wygłaszając 8 maja swoją mowę pod pomnikiem „Tym co za polskość Gdańska”. Dlatego być może głos mu drżał, a język odmawiał posłuszeństwa. Dlatego pewnie mylił Pocztę Polską w Wolnym Mieście Gdańsku z Pocztą Gdańską.

Moim zdaniem wiceprezydent Grzelak nie napisał sam tego przemówienia, bo nie wierzę, by przedstawiciel władz właśnie Gdańska był w stanie upaść tak nisko i napisać coś takiego. To może być pewnym usprawiedliwieniem. Dostał chyba kartkę z treścią tej mowy krótko przed wystąpieniem, nie zdążył się jej dobrze nauczyć. Ale czy miał dość czasu, by zrozumieć, że to, co powie, wywoła trzęsienie ziemi? Kto mu to pisał? Nie wiem, ale wiem, że celem tych słów było pogłębianie podziałów wśród Polaków. Te słowa miały też na celu zrównanie ofiar i ich katów. Po prostu. Tekst, w którym zrównuje się męczeńską śmierć dziesięcioletniej (nie 11-letniej, jak stwierdził Piotr Grzelak) Erwiny z życiem w piwnicznym schronie małej mieszkanki Berlina w ostatnich dniach wojny, jest niczym innym, jak – oczywiście nie wprost – mówieniem „Patrzcie! Niemieckie dzieci też cierpiały!” Niestety, Piotr Grzelak nie znalazł w sobie tyle szacunku dla ofiar II wojny światowej, dla własnego miasta i dla historii, by dopowiedzieć, kto tę wojnę rozpętał i kto zgotował dramat, który dotknął miliony ludzi. Nie powiedział, kto strzelał, kto podpalił pierwsze ofiary tej potwornej wojny.

W dalszej części przemowy jest jeszcze gorzej. Piotr Grzelak stwierdził, że „na początku było słowo”. Nic nowego nie powiedział, choć kontekst niestety pomylił. Ważne, co dokładnie powiedział pod pomnikiem: „A co było na początku? Na początku było słowo, złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. I to złe słowo było Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona.”

Przytaczam ten fragment wystąpienia, bo kilka godzin później, w zamieszczonych na Facebooku, chyba nieszczególnie szczerych przeprosinach, Piotr Grzelak, podając jego zdaniem pełną treść wystąpienia, pisze m.in. tak: „A co było na początku? Na początku było słowo. Złe słowo. Słowo jednego przeciwko drugiemu. Złe słowo Polaka przeciwko innemu narodowi, Niemca przeciwko innemu narodowi. Europa została tym złym słowem podzielona.”

Jest różnica? Jest. Wystarczy zmienić interpunkcję, jakieś słówko wyciąć i już zmienia się przy okazji akcent położony na konkretne sformułowania. Że są różnice w obu tekstach świadczy zapis tekstowy i dźwiękowy wystąpienia udostępniony przez Radio Gdańsk.

(Nie oczekuję od wiceprezydenta wyjaśnienia, jakie to złe słowo Polaka rozpętało II wojnę światową. Nie chcę dawać mu kolejnych powodów do podania się do dymisji, bo bardziej mi go żal niż jestem na niego wściekły).

Ale to niejedyna zmiana w tekście opublikowanym przez wiceprezydenta Grzelaka. Dokonał autopoprawki i zamiast pierwotnego „Jesteśmy nieopodal Poczty Gdańskiej…” napisał „Jesteśmy nieopodal Poczty Polskiej w Gdańsku…”. Cóż, wypada uznać, że w wystąpieniu publicznym po prostu się pomylił.

 

Pomnik „Tym, co za polskość Gdańska”

Wymowa całego przemówienia miałaby się sprowadzać do wskazania, że „dziś są w Europie siły zła, które źle jej życząc, wprowadzają zamęt i nienawiść”. Wiadomo, że zdaniem Grzelaka te siły to nie są szlachetni obrońcy wartości spod znaku KE, KO, POKO czy jak to się tam zwie. Postanowił Piotr Grzelak i jego środowisko polityczne użyć rocznicy zakończenia najstraszniejszej w dziejach wojny do własnych celów politycznych. Kij mu w oko, chciałoby się rzec. Ale, że użył równocześnie pamięci ofiar, to już niewybaczalne dno dna. Mówił wiceprezydent o „szukaniu tego, co wspólne”. Chyba to szukanie odłożył na później albo szuka nie tam gdzie trzeba, bo cała ta jego perora nic w sobie z pojednania i wspólnotowości nie miała.

Niestety, nie wyszło wiceprezydentowi granie Europejczyka na miarę naszych czasów i potrzeb dziejowych. Przelicytował. Nie zauważył tego nikt z jego obozu politycznego, przynajmniej oficjalnie. Nie zauważyli wyznawcy magistratu. Widać to w komentarzach pod owymi „przeprosinami” na Facebooku: „klasa!”, „Uważne i mądre słowa. Słuchajmy się i chciejmy zrozumieć”, „Dziękuję Panie Prezydencie Piotr Grzelak” itp. itd. Ani to klasa, ani słowa roztropne. Niestety, utwierdzą Piotra Grzelaka, że nadaje się do swojej roboty.

Tylko, czy on zajmuje się na pewno tym, czym powinien? Mam takie wrażenie, że już nie tylko prezydent Aleksandra Dulkiewicz jest „prawdziwą Europejką”. Inni jej podwładni starają się szefowej dorównać. Przyzwyczailiśmy się już, że pani prezydent chętnie mówi o Europie i w Europie bywa. Chętnie walczy o europejskie wartości, pryncypia, wolności i o co tam jeszcze trzeba. Chętnie gada o pojednaniu, o wzajemnym szacunku. Niestety, jakoś milczy o gdańskich, lokalnych, prowincjonalnych sprawach. O klęsce Mevo – nic ostatnio nie słyszałem, o zawalonym fragmencie Długiego Pobrzeża także nic. Wprawdzie prezydent miasta nie musi zabierać głosu w tak błahych sprawach, ale czy naprawdę musi walczyć o wolność i demokrację na skalę wszechświatową? Tę walkę, jeśli już konieczna, pozostawmy autorytetom, których miara przewyższa problemy wynikające z administrowania największym nawet miastem.

Paweł Ilski

Od redakcji:

Są pierwsze reakcje gdańskich osób publicznych na wystąpienie Piotra Grzelaka. Do sprawy odniósł się w oświadczeniu medialnym dyrektor Muzeum II Wojny Światowej:

Oświadczenie dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

W związku z wypowiedzią wiceprezydenta miasta Gdańska, Piotra Grzelaka, sformułowaną publicznie w trakcie miejskich uroczystości upamiętniających 74. rocznicę pokonania Niemiec, kategorycznie sprzeciwiam się relatywizowaniu odpowiedzialności za wywołanie i rozpoczęcie II wojny światowej, które wybrzmiało w tej wypowiedzi. Rzeczą niezrozumiałą jest zrównywanie na tej płaszczyźnie agresora z ofiarą, tym bardziej w roku 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Rzeczą równie niedopuszczalną jest rozmywanie jednoznacznej odpowiedzialności państwa niemieckiego za napaść na Polskę, która stała się początkiem najtragiczniejszego konfliktu zbrojnego w historii świata. Retoryka rzekomych „złych słów” wypowiedzianych przez mitycznego „Polaka” przeciw „innemu narodowi” stanowi oburzającą manipulację historią. Za wysoce nieodpowiednie uznaję zrównywanie znanego powszechnie w Polsce losu Erwiny Barzychowskiej, żywcem palonej przez Niemców atakujących Pocztę Polską w 1939 r., z przytoczonym przez P. Grzelaka losem anonimowego niemieckiego dziecka, którego martyrologia polegała na znoszeniu do schronu domku dla lalek. Proszę prezydenta P. Grzelaka o publiczną  odpowiedź na pytanie: jakie „złe słowa”, którego Polaka były powodem wybuchu II wojny światowej?, a także o wyjaśnienie jakim prawem dopuszcza się manipulacji i posługiwania się tragicznym losem polskiego dziecka dla uzasadnienia wyimaginowanych tez uderzających w prawdę o historii II wojny światowej i dobre imię Polski i Polaków? – dr Karol Nawrocki, dyr. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

Natomiast lider PiS w Gdańsku, radny Kacper Płażyński, zorganizował  wespół z IPN konferencję prasową i przedstawił na niej własny program edukacji gdańszczan w temacie historii miasta czasów najnowszych.  [Prosimy podgłośnić]

7 thoughts on “Są usta, co nie dźwigają ciężaru wielkich słów

  • Faktycznie przytaczanie tutaj oświadczenia „wielkiego” doktora boksera Nawrockiego, znanego z fałszowania i upraszczania historii jest tutaj jak najbardziej na miejscu (śmiech na sali). Przecież wiadomo że to Polacy byli jedynymi ofiarami II WŚ, jak ktoś śmiał wspomnieć o dziewczynce w Berlinie, skandal. Uczmy historii czarno – białej, takiej jaką każdy z prostego elektoratu PiS bedyie w stanie yroyumiec

    Odpowiedz
  • *będzie w stanie zrozumieć (przepraszam za błędy)

    Odpowiedz
  • Wykryłem kłamstwo w artykule. Pierwsze zdanie jest nieprawdziwe.

    Odpowiedz
  • Smutne,ze ten czlowiek,mlody a juz przegrany ,piastuje taki urzad! Pokolenie Michnikow i tej reszty.

    Odpowiedz
  • A cha – najpierw był jeden polityk i to był polak i pokazał język drugiemu politykowi nie z polski, po czym wybuchła druga wojna światowa ! Taka jest ta Historia wg. mgr.Piotra Grzelaka.

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.