Odwiedziny w ZOO rozpoczęliśmy spotkaniem na stacji metra Window Of The World, gdzie można się przesiąść (wyjście C) do autobusu linii 66, który jedzie do… no właśnie do zoo.
I już na wejściu szok. Bilet wstępu dla osoby dorosłej 220RMB*, dla dziecka 120. W środku za wszystkie „atrakcje” i tak trzeba płacić.
Zdjęcie z papugą lub wężem, lub na wielbłądzie 20 RMB za zwierzaka na osobę.
Tu się trzeba było wykłócić. Nie prosisz o zwierzę, a lądują na tobie papugi i węże w różnych kolorach.
I tak, za 5 osób x 4 zwierzaki zapłaciliśmy stówkę…
Samochodziki elektryczne 10RMB/osoba za 3 min.
A największym nieporozumieniem jest „safari”.
Do klatek z niedźwiedziami, tygrysami i lwami wjeżdża się okratowanym autobusem… 50RMB/osobę.
Niedźwiedzie miały nas w D, bo z autobusu nikt ich nie karmi, więc wolały stać koło mostku, z którego ludzie rzucali im owoce.
Wilki były od nas oddzielone płotem – więc żadna atrakcja… Tyrylwy (tygrysy zmieszane z lwami) ledwie na nas spojrzały… Dopiero tygrysy skuszone fragmentami kurczaka wystawianymi przez kraty autobusu okazały się zainteresowane naszą obecnością.
Więc można było cyknąć kilka fotek i z odległości 0,5 m obejrzeć ich wielkie łapy i ogromne łby, co – nie powiem – zrobiło wrażenie.
Niemniej całe safari przypominało kolejkę do kasy w biedronce, szybko, szybko, po łebkach, odfajkować, skasować i do widzenia.
Za to przez szybkę, widzieliśmy pandy z brudnymi tyłkami – skierowanymi w naszą stronę przez większość czasu.
I poszliśmy do „świata oceanu”, gdzie tłum oglądaczy był zabawiany przez grupę clown’ów o rysach hmmm… tureckich?
Od klaszczących fok, poprzez wybitnie rosyjsko wyglądającą syrenkę, która przez 3 min taplała się w wodzie… po panią akrobatkę wyginającą się na kółku nad basenem… i w końcu 3 delfiny, które wykonały parę skoków, zżarły kilka sardynek i to właściwie tyle.
Coś jakby chciano rozbudzić ciekawość, ale pozostawić ogromny niedosyt.
Rozwiązanie: Dotknięcie i całus od delfina – 50 RMB. Przybicie graby i rybi całus od foki 50 RMB. I znów, byle szybciej… i następny proszę.
Z racji klimatu, roślinności, potencjalnych atrakcji i ilości zwierząt zoo w Oliwie wypada blado.
Ale sposób podania tego ludziom, to coś co dla mnie było, delikatnie mówiąc, wkurzające.
Byłem, widziałem i nie wrócę.
Z resztą do oliwskiego zoo też nie tęsknię.
Trzymanie zwierząt w klatkach to słaby pomysł i tak samo głupi jak trzymanie ludzi w takich samych klatkach…
Nie popieram obu instytucji!
* 1 juan = 0,62 zł
A kto chce dla dzieci cginskiego w Gdansku poszukac przed wyjazdem na pare chociaz razy, polecam http://forum.gazeta.pl/forum/w,165,150490880,156926439,Re_Korepetycje_jezykowe_pilne.html#p156926439