Głośny stał się, i jest obficie komentowany, adres pana Donalda Tuska do konwencji CDU. Nie zamierzam odnosić się do treści tego wystąpienia, zbyt mała jest moja wiedza o poruszanej materii, ale i gdzież mi tam do rozeznawania półtonów dyplomatycznej kuchni. Chcę tylko zwrócić uwagę na potrzebę pewnej korekty.
Otóż tłem wypowiedzi jest panorama Gdańska ujęta od strony Starego Portu. Panorama – należy zauważyć: niezbyt udanie skadrowana, sylwetka Żurawia za postacią mówiącego gubi swą oczywistość, sprawia, że wzrok czegoś tam w tle wypatruje, stara się rozpoznać porządki, zidentyfikować.
No, ale właśnie idzie o to tło, o tę tak wyjątkową, charakterystyczną panoramę identyfikującą Gdańsk, a tu będącą planem odczytywanej w języku niemieckim laudacji. Cała ta sytuacja, ta myśl jest czytelna, ale właśnie wymaga niezbędnej korekty. Bowiem właściwym tłem tej wypowiedzi nie powinna być ta dzisiejsza panorama Gdańska, ale raczej obraz ruin i zgliszcz 1945 roku. Dlaczego? Zwykło się powtarzać, że to barbarzyńscy sowieci zniszczyli stary Gdańsk, wnikliwsi nie zapominają również o alianckich nalotach. Ale przecież to Niemcy sprowadzili na Gdańsk zagładę, była bezpośrednim następstwem ich działań. Rozlali na Europę morze cierpień, zbrodni i zniszczeń. A ten obraz współczesny wieczornego Gdańska swoje istnienie, swoją urodę zawdzięcza Polakom. Polskiej inteligencji, architektom, artystom, którzy uszli planowemu unicestwieniu, którzy pod sowiecką okupacją zdobyli się na ten wysiłek, na tę fantazję, by miasto to odbudować. Odbudować w warunkach systemu odwracającego porządek życia, wzrastania, niszczącego twórczość i piękno, zbydlęcającego życie. Systemu niewoli, prostego następstwa niemieckiej destrukcji Europy.
A więc ten dzisiejszy Gdańsk jest dziełem Polaków, owocem marzenia, determinacji i wysiłku Polaków. Mimo arcytrudnej sytuacji łożenia na ten cel naprawdę poważnych środków. Nie poszli na łatwiznę, nie poszli za swoją jakże pilną podstawową potrzebą, nie postawili byle czego, byle ją opędzić, byle już żyć sobie. A przecież mieli do tego prawo, nikt by im z tego powodu zarzutu postawić nie mógł. Więc jeśli dziś mówić o trosce, o dziele, o odpowiedzialności i wielkich czynach – i jeśli dziś mówić o autorytaryzmie – to z pewnością nie zapominając tamtej stwarzającej kultury, która wyszła ze zgliszcz i mimo udręczających okoliczności z okruchów odbudowała, z troską o dziedzictwo, o przesłanie, o piękno. Odbudowując i tworząc.
Gdy więc mówimy o trosce o Europę, gdy mówimy o dziele jej rozwijania, jeśli może zechcemy mówić o przesłaniu, o misji Europy – jeśli zechcemy – to nie sposób pominąć autorów owego ładnego tła. Nie sposób zapomnieć o ich dziele. Nie sposób zapomnieć tej historii, nie sposób nie wyrazić tym ludziom uszanowania.
Z potworności, która przetoczyła się przez Europę, nie sposób nie wyciągnąć wniosków, ale te budować można wyłącznie na prawdzie. Wyłącznie. Jak i relacje. Kim mielibyśmy być, gdybyśmy tego nie pilnowali – po tym, czego doświadczyliśmy. Po takiej lekcji.
Refleksji potrzeba nam jak wody, jak powietrza. Jeśli używanie mocy i manipulacji ma być dziś metodą w Europie – wprost trudno nazwać, jaką to jest nędzą i trudno sobie wyobrazić skalę katastrofy, na jaką w ten sposób obierany jest kurs.
Refleksji potrzeba i Niemcom, i Polakom. Nie mówię, że tej samej, że takiej samej. Dla Polaków pytaniem jest: czemu to na nas spadło? Dla Niemców: czemu to zrobiliśmy? W tych rejestrach wysokich, ogólnie, w wymiarze życia idzie o uzyskanie Odpowiedzi. Odpowiedzi pisanej wielką literą. Czy nie stąd, z tego pogorzeliska, z tych „dymiących łąk krwi”, powinna wybrzmieć odpowiedź dla człowieka, dla świata? Czy nie nad tym powinniśmy się skupiać? Jeśli mielibyśmy się stoczyć w tandetę manipulacji, w sentyment do pogardy – o, to już katastrofa! To już klęska – bez przesady – straszna.
Matko, co za bełkot.
Poetycka hiperkonstrukcja na dyplomatyczną inwazję. Mama zdrowa?
Tusk włazi w odbyte Niemcom bez mydła. Iście cyrkowa sztuczka wyuczona na Berlinskich salonach
Brawo Panie Zbigniewie. Nareszcie sensowna wypowiedź.
Mało znasz historię Gdańska.jestam Polakiem w Gdańsku urodzony.Gdansk przez okresy był polski i niemiecki natomiast kulturowo był niemiecki od roku 1300 językiem urzędowym w Gdańsku był język niemiecki .wystarczy spojrzeć na bardzo stare mapy .malowidła zdjęcia.nazwiska burmistrzów Gdańska.to byli Gdańszczanie pochodzenia niemieckiego.nikt nie podważa że Gdańsk jest polski.alov to wojska ruskie z polskimi zniszczyli piękny Gdańsk jaki był przed wojną.
Jest mi niezwykle smutno, że nie zrozumiał Pan ani grama z tego, co napisałem, ani tyciu. Nie pisałem o tysiącu lat historii, ale o obrazie widocznym w tle wypowiedzi Pana Tuska, że istnieje dzięki Polakom, którzy stworzyli go sami będąc w niewoli spowodowanej działaniami Niemców.
Zagładę, bezprzykładną rzeź zniszczenie i detronizację Europy – w tym Gdańska – spowodowali Niemcy wywołując I i Ii wojnę, a dziś fryzują się na ratujących liderów i przywódców, co jest tyleż potworne, co śmieszne.
A jeśli o historii – Berlin i Szczecin to były słowiańskie osady – i co z tego?
Wypowiada się Pan nie na temat – napisałem o tym, że potrzebna jest nam niezbędnie Rozmowa i Refleksja – a nie tandetna, całkowicie anachroniczna niby to polityka, a de facto apetyt na kolejną ideologiczno-gospodarczą okupację, stara pogarda odgrzewana w nowej panierce. My mamy problem straszny – ale śmiem twierdzić Niemcy jeszcze straszniejszy. Tak wynika z prostego oglądu. I my i oni buksujemy w starych – swoich – koleinach. Pora myśleć.
Ale bełkot…
Od końca – Berlin i Szczecin to były słowiańskie osady. Tak były. Od czasu najazdu Attyli w Vw. na ziemie germańskie, które sięgały do stepów ukraińskich. I nie były polskie – Pra-Polacy (cud nazwa!?) traktowali tych Słowian jako łup, który można było sprzedać Arabom w Kastylii albo Bagdadzie via Praga czeska. Z handlu niewolnikami żyli bowiem bohaterscy Mieszko i jego antenaci, Chrobry…
Nawiasem – Niemcy nie „odzyskali” tych terenów, ani Śląska mieczem. Ot, wyższa kultura wchłonęła słowiańskich prostaków.
Ludzie w tamtych czasach to był kapitał – tylko zagończycy i idioci ich mordowali.
Poza tym – OK Rosjanie, polscy osadnicy i polski rząd zburzyli i/lub zdewastowali miasta Pomorza. A potem ktoś złapał się za głowę i zbudowano Gdańsk jako kopię miasta niemieckiego – jak Warszawę i Wrocław. Ale koncept, kształt i duch (bo polscy mieszkańcy rozpaczliwie usiłowali go zachować) jest oryginalny. Niemiecko-polski. Bo Miasto Gdański było wierniejsze przez niemal całą historię I Rzeczpospolitej Koronie Polskiej, niż różni Lubomirscy, Potoccy, Radziwiłłowie etc. Gdańsk żył Polską i z Polski.
Co zresztą było powszechne – nacjonalizm, „naszyzm” etc, to wynalazki późniejsze, XIX wieku. kiedy Polska przepiwszy i przehulawszy swoją historię słusznie nie istniała.
1) Frazy: Berlin i Szczecin to były słowiańskie osady – i co z tego? – Pan nie rozczytał, ale wolno Panu.
2) A i przyczyn upadku Rzeczpospolitej również.
Kłaniam się. Serdeczności.
Nie wiem czemu służą te Pana dywagacje.Bo komu to wiadomo.Jest Pan płatnym pislamistą.Analizując tło wystąpienia byłego premiera zwanego królem Europy nie dotyka Pan sedna po co był ten hołd prusko -tuski.Ale na to trzeba odwagi.By tworzyć media obywatelskie właśnie odwaga jest nieodzowna i nazywanie rzeczy po imieniu.Na refleksje i myślenie jest już za póżno.Jesteśmy u starego Fryca w kieszeni..A tak zwane elity są już dawno wynarodowione i skorumpowane.Nie dotyczy to tylko Tuska.On zawsze grał na siebie i karierę.Obecny premier rządu PIS partii dla której Pan pracuje pcha nas w jeszcze większą zależność(negocjacje w sprawie budżetu powiązane z praworządnością dla niepoznaki zwane sukcesem).A tak na marginesie to gdzie Pan był gdy sam Gdańsk w sposób nieprawdopodobny uzalężnił się od Niemców.Chodzi o sprzedaż w 2014r przez Prezydenta Adamowicza firmy ciepłowniczej GPEC.Tego Pan nie skomentuje.Rozmienił Pan swój talent na drobne a szkoda.
1) W 2014 byłem w Gdańsku i min. pracowałem nad książka, którą może Pan czytać na tym portalu.
2) Płatny pislamista – słodkie. Jakże niewiele Pan wie, a ileż nie rozumie. Cóż.
Myślę, że warto jednak dokonać – choćby drobnego – rozróżnienia na Niemców i nazistów …
Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei – Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza. Podkreślam: Niemiecka. Naziści to Niemcy.
Ja z wielką ochotą odróżniam Niemców od nazistów, nawet gdy stał jeszcze mur berliński brałem udział w ulicznym happeningu na rzecz jego obalenia. Etc. Niestety, to jak nadal jesteśmy traktowani nie pozwala na nierozważność nieuwagi. Wczoraj w nocy – ot tak sobie, ze zmęczenia – oglądałem niemiecki film klasy B na Romance tv. Film nawet nie taki głupi, gdyby nie pewne uproszczenia. Gdyby autorzy podeszli do rzeczy poważniej, byłby to nawet porządny film, z całkiem do myślenia dającym przesłaniem. No i w tym filmie, ni z gruszki ni z pietruszki, zupełnie bez nawiązania do akcji – postać kontrapunkt głównej bohaterki, operowej śpiewaczki, wyszła za Polaka i stała się alkoholiczką, żyjącą z trójką dzieci z zasiłku. Główna bohaterka – jak rzekłem – śpiewaczka i uczy śpiewu więźniów w więzieniu, w ramach przywracania do społeczeństwa, a siostra ma na nazwisko: Dąbrowski. Trudno nie widzieć w tym aluzji do Mazurka Dąbrowskiego.
Ot tak, przy okazji, zdeptać, przywalić, opluć. Metodyczne urabianie odbiorców. Jakże dobrze to znamy – także z Frei Stadt, a jakże przecież! Nie zapominają by to uczynić, nie przegapiają okazji, o nie! A nawet, gdy okazji nie ma, nie omieszkują jej stworzyć – raz dwa.
Gdy tylko nastały piorunowe bunty Pan Hau, Prezes Związku Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku wystąpił z propozycją oderwania się od Warszawy. Słyszy Pan te glosy wśród ludności gdańskiej – „ach zróbmy sobie tu takie Monako, będzie super, wolne miasto!” Wie Pan co stałoby się zaraz wkrótce? Wie Pan, że „na uchodźctwie” działa Senat Wolnego Miasta Gdańska? Wie Pan, że aspiruje do ONZ? Wie Pan, co by się stało, gdyby ululana miejscowa ludność i lud piorunowy dokonali tej secesji? Niech Pan pomyśli. Przyjechaliby Danzigerzy ze swoimi prawami własności – Pan to rozumie? I bezdennie głupie polaczki mogłyby sobie swoje mieszkania zabierać z danzigerskiej ziemi, czyż nie tak? Pan rozumie jak ważnie jest podkreślanie, że dzisiejszy Gdańsk, jest dziełem Polaków? Że tamten historyczny – zniszczyli Niemcy, bo to oni najpierw go zawłaszczyli i zaraz sprowadzili na niego zagładę?!
Dlaczego Pan Hau wypuścił taki próbny balonik, taki miał kaprys? Pan wie, że w Wolnym Danzig wykładana była Higiena rasowa, i wdrażana? Kto przygotowywał wykonawców dręczenia w Victoriaschule, mordu na Pocztowcach, kim byli rzeźnicy z Piaśnicy i ze Stutthofu? Dobrzy sąsiedzi z Freistadt. To jest takie frei, proszę Pana, że mało kto to przeżywa.
Chemia z Niemiec – nic Panu nie mówi, jak jesteśmy przez nich traktowani? Niestety.
Niechże się Pan obudzi!
Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei – Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza. Podkreślam: Niemiecka. Naziści to Niemcy.
Ja z wielką ochotą odróżniam Niemców od nazistów, nawet gdy stał jeszcze mur berliński brałem udział w ulicznym happeningu na rzecz jego obalenia. Etc. Niestety, to jak nadal jesteśmy traktowani nie pozwala na nierozważność nieuwagi. Wczoraj w nocy – ot tak sobie, ze zmęczenia – oglądałem niemiecki film klasy B na Romance tv. Film nawet nie taki głupi, gdyby nie pewne uproszczenia. Gdyby autorzy podeszli do rzeczy poważniej, byłby to nawet porządny film, z całkiem do myślenia dającym przesłaniem. No i w tym filmie, ni z gruszki ni z pietruszki, zupełnie bez nawiązania do akcji – postać kontrapunkt głównej bohaterki, operowej śpiewaczki, wyszła za Polaka i stała się alkoholiczką, żyjącą z trójką dzieci z zasiłku. Główna bohaterka – jak rzekłem – śpiewaczka i uczy śpiewu więźniów w więzieniu, w ramach przywracania do społeczeństwa, a siostra ma na nazwisko: Dąbrowski. Trudno nie widzieć w tym aluzji do Mazurka Dąbrowskiego.
Ot tak zdeptać, przywalić, opluć. Metodyczne urabianie odbiorców. Tak, tak, proszę Pana, nie przepuszczają okazji. Pilnie pilnują naszego wizerunku!
Gdy tylko nastały piorunowe bunty Pan Hau, Prezes Związku Mniejszości Niemieckiej w Gdańsku wystąpił z propozycją oderwania się od Warszawy. Słyszy Pan te glosy wśród ludności gdańskiej – „ach zróbmy sobie tu takie Monako, będzie super, wolne miasto!” Wie Pan co stałoby się zaraz wkrótce? Wie Pan, że „na uchodźctwie” działa Senat Wolnego Miasta Gdańska? Wie Pan, że aspiruje do ONZ? Wie Pan, co by się stało, gdyby ululana miejscowa ludność i lud piorunowy dokonali tej secesji? Niech Pan pomyśli. Przyjechaliby Danzigerzy ze swoimi prawami własności – Pan to rozumie? I bezdennie głupie polaczki mogłyby sobie swoje mieszkania zabierać z danzigerskiej ziemi, czyż nie tak? Pan rozumie jak ważnie jest podkreślanie, że dzisiejszy Gdańsk, jest dziełem Polaków? Że tamten historyczny – zniszczyli Niemcy, zawłaszczyli i sprowadzili na niego zagładę?!
Dlaczego Pan Hau wypuścił taki próbny balonik, taki miał kaprys?
Pan wie, że w Wolnym Danzig wykładana była Higiena rasowa, i wdrażana? Kto ją przygotowywał – Duńczycy, Grecy, Czesi? Kto przygotowywał wykonawców dręczenia w Victoriaschule, mordu na Pocztowcach, kim byli rzeźnicy z Piaśnicy i ze Stutthofu? Dobrzy sąsiedzi z Freistadt. To jest takie frei, proszę Pana, że mało kto to przeżywa.
Chemia z Niemiec – nic Panu nie mówi? Nie widzi Pan jak jesteśmy przez nich traktowani? Niestety.
Niechże się Pan obudzi!
Otóż, nie warto…