19 września 1939 roku Adolf Hitler, przybywszy do Sopotu, zajął trzy pokoje w Casino Grand Hotelu, by następnie po południu przebyć triumfalnie drogę do Gdańska.

Około godziny 17:00 pojawił się w Dworze Artusa i w otoczeniu oficjeli wygłosił transmitowaną przez radio niemieckie mowę o polskiej winie i germańskiej karze, o podjęciu przez nas walki z poduszczenia Brytanii, o dzielnych polskich szeregowcach i skompromitowanych, nieudolnych dowódcach, o popełnionych przez nas bestialskich zbrodniach i o tym, że wojska III Rzeszy pokonały Rzeczypospolitą w 18 dni, a kampania w Polsce dobiegła końca.

…Gdy to mówił, w Gdańsku słychać wciąż było drwiący pomruk polskiej broni. Na Kępie Oksywskiej około godziny 17:00 pułkownik Stanisław Dąbek, dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża, oświadczył swoim oficerom, że skończyła się ich rola jako dowódców, ale żołnierzami być nie przestali i spełnią swój obowiązek do końca. I tylko po Jego końcu Kępę Oksywską mogą poddać Niemcom. Następnie ruszył z nimi do ostatniego ataku. Było ich wtedy, w Babich Dołach, dwudziestu. Dąbek, trafiony odłamkiem moździerzowym w głowę, odebrał sobie życie strzałem z pistoletu. Na płycie nagrobnej wyryto mu później jego słowa „Pokażę Wam jak Polak walczy i umiera”.

…Gdy to mówił, w Gdańsku słychać wciąż było drwiący pomruk polskiej broni. To bombardowany z morza i powietrza Hel nie zamierzał się poddać ani tego dnia, ani kolejnego, ani przez następne tygodnie.

Hitler ostatecznie opuścił Grand Hotel, swoją czasową kwaterę główną, z której wizytował pomorskie pola bitew, i przedpola broniącej się Warszawy 26 września 1939 roku, nie doczekawszy się finalnej kapitulacji wciąż polskiego wybrzeża, na które mógł spoglądać z hotelowych okien. Wojna w Polsce nie chciała się skończyć.

Czy admirał Józef Unrug wiedział o pobycie niemieckiego zbrodniarza w Sopocie? Czy uznał, że ostrzelanie jego kwatery z dział helskiej baterii 152,4 mm im. kmdr. ppor. Heliodora Laskowskiego byłoby czynem nierycerskim? Czy wiedział o tym dowódca baterii, bohaterski kapitan Zbigniew Przybyszewski, któremu w 1952 roku komuniści strzelą w tył głowy? Czy jedna dobrze wymierzona salwa polskich boforsów mogła zmienić bieg historii?

Jarosław Kiliński

od red.: Gdy Hitler wjeżdżał do Gdańska, biły wszystkie dzwony. Na niektórych ulicach leżały dywany z kwiatów. Wzdłuż ulic stały głośniki, by każdy mógł usłyszeć przemówienie wodza, które wygłosił w Dworze Artusa. Droga Królewska tonęła we flagach ze swastyką. „Gdańsk wita swojego wodza” głosił transparent. Ten dzień został ogłoszony świętem narodowym. Szkoły, sklepy, zakłady pracy były zamknięte, później film z przejazdu Hitlera był pokazywany przed kinowymi seansami. Albert Forster, gauleiter Gdańska, obiecał uczynienie Pomorza „kryształowo niemieckim” w ciągu 10 lat.

Dodaj opinię lub komentarz.