Nie wszyscy pewnie pamiętają, że trzydzieści dwa lata temu powołano w Gdańsku Nadbałtyckie Centrum Kultury. Ta informacja nie jest jednak precyzyjna, ponieważ Centrum, ta znana i do dziś funkcjonująca w Gdańsku instytucja, nie powstała wtedy od podstaw. NCK miało poprzedników, a pierwszym był Wojewódzki Dom Twórczości Ludowej utworzony w 1954 roku, aby wspierać twórczość ludową i amatorską działalność artystyczną. W 1959 roku przekształcono go w Wojewódzki Dom Kultury, który nadzorował powiatowe domy kultury, prowadził także pracę instrukcyjno – metodyczną.
Zmiany w administracyjnym podziale kraju, skutkujące m.in. likwidacją powiatów, wymusiły konieczność dokonania kolejnych przekształceń i tak od roku 1974 roku działał już Wojewódzki Ośrodek Kultury koordynujący działalność domów kultury w woj. gdańskim. Oprócz opieki nad amatorskim ruchem artystycznym WOK proponował także dokształcanie w zaocznym Studium Oświaty i Kultury Dorosłych. Ośrodek kontynuował wydawanie biuletynu metodycznego „Ziemia Gdańska”.
Tak zwana transformacja ustrojowa przyniosła odważne działania władz także w kulturze… W 1992 roku decyzją wojewody Macieja Płażyńskiego powołano Nadbałtyckie Centrum Kultury. Pomysłodawcą przekształcenia wojewódzkiej instytucji kultury w placówkę, która będzie oprócz promowania kultury Pomorza prezentować dorobek kulturalny krajów nadbałtyckich podejmując współpracę z innymi państwami, był Tomasz Bedyński (1952 – 2016). Został on pierwszym dyrektorem Centrum. Kolejni to: Maciej Nowak, Adam Hlebowicz, Arkadiusz Rybicki.
Od 2004 roku instytucją kierował Larry Ugwu, który właśnie w czerwcu 2024 roku pożegnał się z Centrum. Oczywiście siedzibą nowej instytucji powołanej w 1992 roku pozostał Ratusz Staromiejski. W jego wnętrzach odbywały się wystawy, koncerty, spotkania, sesje , uroczystości ważne dla ludzi kultury. Z gościnności gospodarzy Ratusza korzystała często Wojewódzka Biblioteka Publiczna. Tak było np. we wrześniu 1994 roku. Bibliotece nadano wtedy imię Josepha Conrada – Korzeniowskiego. Uroczystość połączono z sesją naukową pt. „Conrad – pisarzem wielu kultur”. Jedno ze spotkań conradystów polskich i zagranicznych miało miejsce właśnie w Ratuszu Staromiejskim.
przeczytaj:
W 1995 roku obchodzono pięćdziesiątą rocznicę funkcjonowania bibliotek publicznych na Pomorzu. Była to okazja do nagrodzenia szczególnie zasłużonych bibliotekarzy. W 1996 roku zorganizowano w Ratuszu uroczysty Dzień Bibliotekarza z udziałem władz wojewódzkich i samorządowych. Dla bibliotekarzy szczególnie cennym przedsięwzięciem okazał się cykl sesji poświęconych literaturze dziecięcej krajów nadbałtyckich. Były to wydarzenia organizowane przy pomocy Ministerstwa Kultury Sztuki, wielu różnych fundacji, ambasad państw, z których pochodzili prezentowani twórcy. W 1996 roku odbyła się sesja poświęcona twórczości Astrid Lindgren. „Barwy świata dzieciństwa” (bo pod takim hasłem odbywało się to spotkanie) zorganizowano na rok przed dziewięćdziesiątymi urodzinami pisarki. Uczestniczkami sesji były m.in. prof. Gertruda Skotnicka z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Joanna Papuzińska z Uniwersytetu Warszawskiego, a także polskie autorki: Małgorzata Musierowicz, Joanna Kulmowa, Dorota Terakowska. Anna Węgleńska tłumaczka zaprezentowała najważniejsze fakty z biografii Astrid Lindgren, być może nie wszystkim znane. Wczesne nieplanowane macierzyństwo, trudna sytuacja materialna młodej matki ambitnie łączącej pracę biurową z nauką stenografii i maszynopisania … Pierwszą książkę nasza bohaterka wydała mając trzydzieści siedem lat. Była wtedy już kobietą zamężną, matką dwójki dzieci. Komisja konkursowa, która zakwalifikowała jej powieść dla dziewcząt do druku, była zawiedziona, że autorką okazała się zwykła gospodyni domowa.
W 1958 roku Lindgren, autorka kilkunastu książek, otrzymała Złoty Medal imienia Hansa Christiana Andersena przyznawany przez IBBY (Międzynarodową Izbę ds. Książek dla Młodych) co dwa lata autorom i ilustratorom książek dla dzieci. Przed nią laureatką tej nagrody zwanej „Małym Noblem” była angielska pisarka i poetka Eleanor Farjeon (1881 – 1965). W czasie gdy w Gdańsku odbywała się przywołana sesja, Astrid Lindgren była autorką blisko czterdziestu książek, wielu słuchowisk radiowych i sztuk teatralnych. Popularna na całym świecie pisarka podejmowała coraz trudniejsze tematy w takich książkach jak „Bracia Lwie Serce” i „Ronja, córka zbójnika”. Dr hab. Michał Błażejewski w wystąpieniu zatytułowanym „Uwagi o śmierci i umieraniu w tradycji „Braci Lwie Serce” podjął próbę ukazania tej powieści jako „inicjację w duchowość, o charakterze ponadreligijnym.”
Przypominam sobie także sesję odbywającą się pod hasłem „Baśnie braci Grimm. Okrucieństwo i radość świata”. Wśród jej uczestników znaleźli się m.in. prof. Gertruda Skotnicka z Uniwersytetu Gdańskiego, dr Bernhard Lauer przedstawiciel Muzeum Braci Grimm w Kassel, prof. Dieter Richter z Uniwersytetu w Bremie. Spośród wystąpień , jakie prezentowano, dwa szczególnie zapadły mi w pamięć. Janina Wieczerska, gdańska pisarka, przedstawicielka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, opowiedziała o „oswojeniu Grimmów” przez Walta Disneya, który w 1937 roku stworzył pełnometrażowy film „Królewna Śnieżka”. Wśród zabiegów reżysera, który adresował swój obraz do amerykańskiej klasy średniej, uwzględniając zapotrzebowanie społeczeństwa na pogodny dydaktyzm i optymizm, dostrzegła autorka oczyszczenie bajki z „Grimmowskich okrucieństw”. Widzom oszczędzony został na przykład domniemany kanibalizm Złej Królowej, inny jest finał jej życia (ginie z własnej ręki, a nie zmuszona do śmiertelnego tańca w żelaznych pantofelkach).
Kolejny uczestnik sesji dr hab. Ryszard Waksmund z Uniwersytetu Wrocławskiego pokusił się o przypomnienie zjawiska, które nazwał „Sąd nad baśniami Braci Grimm w polskiej krytyce literackiej lat 1945 – 1949”. W prasie powojennej ukazywały się artykuły, wskazujące, że źródeł nazistowskiej ideologii szukać należy w niemieckich mitach, legendach i także w baśniach. Budowa krematoriów miała być wynikiem fascynacji takimi baśniami jak „Jaś i Małgosia”! W tej opowieści ważną rolę spełnia bowiem piec w domku z piernika, w którym ostatecznie ginie zła czarownica.
Mimo racjonalnych argumentów, jakie padały w obronie baśni braci Grimm ( głoszonych odważnie między innymi przez Krystynę Kuliczkowską znaną specjalistkę od literatury dla dzieci i młodzieży) na kilka lat z polskiego rynku wydawniczego zniknęły książeczki z ich nazwiskiem. Miejsce Grimmów zajęła literatura radziecka, po 1956 roku także polskie baśnie regionalne. Łączenie grozy wywołanej odkrywaniem prawdy o obozach koncentracyjnych z baśniami zebranymi przez dziewiętnastowiecznych badaczy można było jednak spotkać jeszcze długo po wojnie. Oto w „Literach”, numerze poświęconym trzydziestej rocznicy Września, w wierszu Bolesława Faca znajduję taki wers „butów siódme góry, włosów siódme fury, tak jak w bajkach rodzeństwa Grimm straszą”.
Z przypisywaniem Grimmom odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej rozprawił się Bruno Bettelheim (więzień obozów koncentracyjnych) w pracy „Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni”.
Zarówno o osiągnięciach Centrum jak i tych instytucji, które wcześniej przez wiele lat tworzyły w Ratuszu Staromiejskim klimat przyjazny kulturze regionu, właściwie powinni opowiadać ci, którzy w owych placówkach byli zatrudnieni oraz osoby współpracujące przy organizowaniu owych sesji, spotkań, jubileuszy… Moje wspomnienia to wyrywkowe zapiski tworzone przez bibliotekarza.