Trzeci fragment książki, która ukaże się w połowie grudnia  nakładem Wydawnictwa Oskar.

Przeczytaj pozostałe fragmenty:

Jakim klubem miała być Gedania? Przede wszystkim apolitycznym (czy rzeczywiście była, to inna historia) i nastawionym na pielęgnowanie sportu we wszystkich formach. Środkami prowadzącymi do tego celu miały być według Statutu urządzanie zawodów, gier i zabaw sportowych, wykładów, odczytów, dyskusyj, wydawnictw, zakładanie i utrzymywanie boisk, urządzanie kursów i kształcenie odpowiednich kierowników, urządzanie wspólnych wycieczek. Nie stawiano też żadnych barier jeżeli chodzi o narodowość i wyznanie. Warunkiem zostania jego członkiem była jedynie pełnoletność. Warto to podkreślić, zwłaszcza w kontekście stosunków z ludnością pochodzenia żydowskiego, która to kwestia nabrała z czasem dużego znaczenia na terenie Wolnego Miasta Gdańska.

Święto Sportu 11.09.1938Bieg dziewcząt rozegrany na stadionie polskiego klubu sportowego „Gedania” we Wrzeszczu podczas Święta Sportu 11 IX 1938 r. W głębi widoczna trybuna stadionu i domy przy ulicy T. Kościuszki (Magdeburgerstrasse).(Fot. Witold Kledzik, 1938)

W tym czasie stosunki polsko-żydowskie były w Gdańsku dość chłodne. Przed 1918 r. Żydzi podkreślali swoją niemieckość, do tego dochodziły istotne różnice w kwestii statusu materialnego i pozycji społecznej obydwu tych grup. W Statucie największej ówczesnej organizacji polskiej w Wolnym Mieście, Gminy Polskiej znalazł się zupełnie inny zapis określający warunki członkostwa, niż w przypadku Gedanii. Do Gminy mogli należeć tylko Polacy-chrześcijanie. Tymczasem Gedania współpracowała z żydowskim Towarzystwem Treningowo-Sportowym Bar Kochba, przez pewien czas dzieliła z nim siedzibę przy Schichaugasse 6 (dziś. ul. Jana z Kolna).

W okresie rosnącej izolacji społeczności żydowskiej w Gdańsku po 1937 r. Gedania była jedną z nielicznych organizacji nieżydowskich, w której trenowali sportowcy wyznania mojżeszowego. Najbardziej znanym i najlepszym zawodnikiem pochodzenia żydowskiego, jaki występował w Gedanii był Leon „Lipek” Keller, znakomity napastnik pierwszej drużyny piłkarskiej.

Brunon Zwarra opisuje incydent z 1938 r., kiedy to na wracającą z meczu ligowego w Olsztynie drużynę czekali w Malborku policjanci. W Malborku, na rzece Nogat przebiegała granica Wolnego Miasta Gdańska i stacja kolejowa w tym mieście była stacją graniczną. Piłkarze i działacze byli przesłuchiwani przez kilkadziesiąt minut i wypytywani właśnie o Kellera. Ten jednak, w porę ostrzeżony wysiadł wcześniej z pociągu i dotarł do Gdańska innym pociągiem.

Mnożyły się także incydenty w trakcie meczów, skierowane przeciw temu znakomitemu graczowi. Klub jednak zawsze stał po stronie swojego. Nie do końca znane są wojenne losy piłkarza. Wspomniany B. Zwarra, któremu Keller bardzo pomagał na treningach choćby w nauce techniki strzeleckiej, spotkał go we wrześniu 1939 r. na ul. 10. Lutego w Gdyni. Jego zdaniem Keller zginął we Lwowie w 1941 r.

Copyright © 2015 by Janusz Trupinda. All rights reserved.

Anna Pisarska-Umańska

przyp. od red. – załączone zdjęcie nie jest fragmentem książki.

Dodaj opinię lub komentarz.