Rejtan – Upadek Polski, obraz Jana Matejki, 1866 r.
Rejtana namalował Matejko w 1866 roku i obraz pełen jest symbolicznych gestów. Niektóre postacie nie mogły uczestniczyć w zatwierdzaniu traktatu rozbiorowego (sejm rozbiorowy 1773-75), jednak Matejko miał swój cel wprowadzając je. I tak np. po lewej wyprostowana postać z uniesionymi przed siebie rękami, to magnat Franciszek Salezy Potocki, który błądząc jak ślepiec, przewraca krzesło i chce wyjść z sali – symbol odchodzącego świata. Krzesło to upadła Rzeczpospolita. Za krzesłem widać głowę znanego warchoła Karola Stanisława Radziwiłła „Panie Kochanku”, pierwowzoru Stolnika z „Pana Tadeusza”, symbolu samowoli i wystawnego życia. Obok w białym stroju stoi Stanisław Szczęsny Potocki, polityk prorosyjski, który był słabego charakteru i nie potrafił sam podejmować decyzji. Dalej mamy księcia Adama Ponińskiego, który ręką wskazuje kierunek do izby senatu, by podpisać traktat rozbiorowy. W senacie już się tłoczą żołnierze rosyjscy. Poniński był płatnym agentem carycy Katarzyny II. W jego lewej kieszeni widać monetę. Obok niego chowa twarz w dłoniach hetman polny koronny Franciszek Ksawery Branicki, późniejszy generał Imperium Rosyjskiego, skazany w czasach Insurekcji Kościuszkowskiej na karę śmierci.
W loży Izabela Czartoryska i Izabela Lubomirska flirtują z posłem rosyjskim Nikołajem Repninem (w rzeczywistości ambasadorem wówczas był Otto Magnus von Stackelberg). Pod lożą stoi bokiem zamyślony król Stanisław August Poniatowski. Jest on symbolem sprzeciwu wobec rozbioru Polski. Zupełnie w głębi postać z podniesionymi rękoma, która trzyma rogatywkę – to uczestnik konfederacji barskiej, a więc także uczestnik późniejszych powstań narodowych i nadzieja na odrodzenie. Nad wszystkimi czuwa caryca Katarzyna II.
Cała sytuacja odnosi się do I rozbioru Polski. Trzy osoby: Adam Poniński, Stanisław Szczęsny Potocki i Franciszek Ksawery Branicki zmierzają do senatu, by podpisać dokumenty rozbiorowe. A przed nimi leży Rejtan, czyli Tadeusz Rejtan, poseł ziemi nowogródzkiej, któremu przypisuje się słowa: „Po moim trupie!”
Dokumenty rozbiorowe zostały podpisane 30 września 1773 r. Sejm był potrzebny, by dokonać legalizacji tego procederu. I taki sejm został zaplanowany na dzień 19 kwietnia 1773. Jednak, jak wszyscy wiemy, jedno liberum veto (faktycznie już od dawna niestosowane) mogło doprowadzić do fiaska. Król ponadto zwlekał z ustaleniem daty, prosząc państwa zachodnie o pomoc. Tylko król Hiszpanii zaprotestował. W związku z tym, powodu niepewności sytuacji, przy wydatnej, finansowej „pomocy” Ottona Magnusa von Stackelberg doszło do zwołania sejmu skonfederowanego, czyli takiego, gdzie obowiązywała zwykła większość głosów (sejmem skonfederowanym był także Sejm Czteroletni). Dokumenty zostały podpisane we wrześniu, ale sam sejm obradował do 11 kwietnia 1775 roku. Dzisiaj więc mamy rocznicę jego zakończenia. Jak pisał Norman Davies:
Polskę okaleczono, amputowano i wreszcie całkowicie rozczłonkowano, jako jedyne usprawiedliwienie podając, że pacjent niezbyt dobrze się czuł.
Polska nie była wówczas w rozkładzie i anarchii, lecz w okresie bujnego rozwoju stanisławowskiego. Ten kres nawiązywał do najlepszych polskich tradycji; mocny akcent kładziono na odrodzenie gospodarki, politykę kruszcową i odbudowę szlaków rzecznych Międzymorza. Była to zapowiedź odrodzenia dawnej Rzeczypospolitej.
Dlaczego zatem do rozbioru doszło?
Jak twierdzi Mariusz Agnosiewicz w swojej książce „Zapomniane dzieje Polski”, rozbiór poprzedziła bardzo silna antypolska kampania na arenie międzynarodowej, która przekonała kraje europejskie, że to, co się odbudowuje, jest w istocie nietolerancyjną anarchią. By wymazać Polskę z mapy Europy zaborcy potrzebowali jej czarnego PR. Nie chodziło o to, by ktoś tej „biednej” Polsce pomógł, lecz by usprawiedliwić własną ingerencję w nasze sprawy. Wiele środowisk pracowało na ten czarny charakter Polski. Kraj, który był ze wszech miar tolerancyjny, który nie raz bronił Europy przed najazdami z zewnątrz i jako pierwszy kraj chrześcijański zawarł przymierze z krajem muzułmańskim, kraj, którego król głosił „nie jestem panem waszych sumień”, który nawet nie zbliżył się do fanatyzmu zbierającego żniwo w Europie, który znajdował w sobie siły, by uporać się po „nocy saskiej” z własnymi problemami, ten kraj uznano za zagrożenie dla ustalonych interesów w Europie.
Warto o tym pamiętać, chociaż w tym dniu 11 kwietnia.