Proszę Państwa, przedstawiam Zakos Stodolny (Scheunen Winkel)- to, co zostało z północnych fortyfikacji miasta. Były trzy zakosy: Stodolny, Wdowi i Oliwski. Wdowi był największy i był już po drugiej stronie alei, Oliwski na środku, a najbliżej fotografa Stodolny – ciąg umocnień z XVII wieku (należy patrzeć w kierunku żółtego wiaduktu).
Żeby było można wyjść z miasta, w Zakosie Oliwskim przebito bramę – stąd Brama Oliwska. Z nich wszystkich ostał się ten na środku zdjęcia – fragment zieleni na podwyższeniu. Bardziej znany jako boisko Donalda Tuska, świadek oblężeń Gdańska i ostaniec sztuki fortyfikacyjnej.
Na tym terenie stykają się dwa plany zagospodarowania przestrzennego. Oba dopuszczają zabudowę mieszkaniową, biurową, parkingi podziemne i co tam chcecie. Ale do tej pory nic się nie działo. Dzieci nadal grały w piłkę.
W czwartek 27 września Rada Miasta będzie uchwalać przystąpienie do sporządzenia jednego planu. Jak mniemam, na wniosek Centrum Hewelianum, bowiem w uzasadnieniu jest umożliwienie działalności Hewelianum.
Jest także pewien zapis: zagospodarowanie ma się odbywać z zachowaniem dbałości o dziedzictwo kulturowe i spuściznę historyczną. Apeluję więc do radnych: uszanujcie! Liczę na to, że po przystąpieniu do sporządzania planu, mając na uwadze słowa o wielkim Gdańsku, solidarnym, szanującym dokonania dawnych mieszkańców, tak chętnie odwołując się do złotego wieku naszego miasta, nie pozwolicie na naruszenie struktury wału.
Taką samą nadzieję wyrażam wobec Centrum Hewelianum, choć nie przypuszczam, że chce boisko, by dzieci nadal tam się bawiły. Dzieci w końcu mogą siedzieć w domu przed komputerami.
Kazimierz Orłoś
Przedsiębiorstwo Handlowe Lasy Państwowe
Zasada jest prosta: leśnicy otrzymują zamówienie na określoną
ilość drewna od producenta mebli, z tartaku lub zakładu przemysłu
drzewnego. Bywa, że zamówienie realizowane jest z dnia na dzień, jeśli
odpowiednie drzewa leżą w lesie. Jeśli nie, zostają wycięte. Stosownie
do zamówienia – sosny, świerki, brzozy lub dęby. Złożone przy leśnej
drodze pnie, czekają na transport. Miejsce wskażą pracownicy
leśnictwa.
I tak oto, już od lat, Lasy Państwowe handlują drzewami z polskich
lasów. Bez żadnych ograniczeń, przez cały rok. Nie obowiązują żadne
okresy ochronne: ptaków na wiosnę ani zwierzyny leśnej. Przeciwnie:
zwierzęta są przeganiane z miejsc ostoi przez wielkie maszyny do
wyrębu drzew, wozy ciężarowe ze żwirem do utwardzenia leśnych dróg i
lory do wywożenia wyciętych sosen. Aż trudno uwierzyć, ale tak właśnie
wygląda dziś „gospodarka leśna” na terenie całego kraju. Na terenie
Mazurskiego Parku Krajobrazowego, tu gdzie mamy dom i mieszkamy przez
wiele miesięcy w roku, widoczna jest aż nadto wyraźnie. Wyręby widać
wszędzie. Jadąc drogami, między Pieckami a Piszem, między Spychowem a
Rucianami, w stronę Mikołajek, Kosewa lub Karwicy – w wielu miejscach
ogromne wyręby przydrożne wydają się większe, niż pozostawione partie
lasu. Jeśli wejdziemy gdziekolwiek w głąb Puszczy Piskiej, to samo: na
wyręby i tablice „Zakaz wstępu, wycinka drzew”, natkniemy się
wszędzie.
W ubiegłym roku „Gazeta Wyborcza” zamieściła dramatyczny apel
czytelnika pt. „Plaga wylesiania”. Oto fragmenty: „Chyba jedną z
największych afer PiS jest wylesianie Polski. Sprzedaż drewna, w tym
do Chin, jest naszym ‘hitem eksportowym’. (…) Na Mazurach, gdzie
obecnie mieszkam, robią wyręby gniazdowe. Potem, żeby zamaskować ich
skalę, powstaje ‘szachownica leśna’, która ma być niewidoczna dla
postronnego obserwatora. (…) Przypuszczam, że skala dewastacji
polskich lasów jest katastrofalna.” („Gazeta Wyborcza” z 20 listopada
2019 r.) Czytelnik apelował do Redakcji, aby pomogła walczyć z „tym
barbarzyństwem”, jak nazwał „wylesianie Polski”.
Niestety, nie ma obecnie możliwości skutecznej obrony lasów. Ani
zmiany niszczącej lasy „gospodarki leśnej”. Lobby leśników i myśliwych
skutecznie powstrzymuje wszelkie próby obrony przyrody. Ma wpływy w
rządzie, w Sejmie, w partiach. Dowiodło to dobitnie fiasko złożonego w
Sejmie w roku 2010 i podpisanego przez ćwierć miliona obywateli,
„Obywatelskiego projektu zmiany ustawy „O ochronie przyrody”,
blokującej tworzenie nowych parków narodowych w Polsce.
Argumenty, które od lat powtarzają przedstawiciele Lasów
Państwowych, są te same: wyręby zgodne są z „planami urządzania lasu”
a ilość drewna „do pozyskania” odpowiada tym planom. Tu, na Mazurach,
słyszymy często, że lasy Puszczy Piskiej, to „lasy gospodarcze” –
sosnowe, przeznaczone do wyrębów. Najczęściej zresztą, co jako autor
artykułów o „wylesianiu” Mazur wiem z własnego doświadczenia, żadnego
odzewu na krytykę ani żadnej próby polemiki, nie ma. Wystąpienia ludzi
broniących przyrody pomijane są milczeniem.
Przy okazji ignorowane są oczywiście inne fakty. Np. to, że na
Mazurach wycinane są także partie starodrzewów. Niedaleko naszego
domu, między drogą Krutyń – Zgon a jeziorem Mokrym, powstały latem
ogromne wyręby po lesie mieszanym. Pnie ponad stuletnich i starszych
drzew – sosen i świerków (w tym pomnikowego świerku o wysokości blisko
40 metrów), dębów i brzóz, przez wiele tygodni wywoziły z lasu wielkie
lory. Zniszczony bezpowrotnie został „ekosystem leśny stanowiący
naturalny fragment rodzimej przyrody” oraz zniszczono „las szczególnie
cenny”, by zacytować w tym miejscu Art. 7 i 8 obowiązującej leśników
Ustawy „o lasach” z 28 września 1991 roku (tekst Dz. U. 1153 z
01-09-2014). Co więcej: Art. 7 tej Ustawy p. 1) mówi wyraźnie, jaki
jest cel „zrównoważonej gospodarki leśnej”. Chodzi o „zachowanie lasów
i korzystnego ich wpływu na klimat, powietrze, wodę, glebę, warunki
życia i zdrowia człowieka oraz na równowagę przyrodniczą”. Wyliczając
dalej w p.2), na czym polega „ochrona lasów”, prawodawca wymienia:
„zachowanie różnorodności przyrodniczej”, „zachowanie leśnych zasobów
genetycznych”, „walory krajobrazowe” oraz „ochronę wód
powierzchniowych i głębinowych”. Po wyliczeniu tego, co obowiązuje
leśników przede wszystkim, dopiero w p.5) Art. 7 czytamy: „produkcja,
na zasadzie racjonalnej, drewna…” Dodajmy tu jeszcze Art. 8 Ustawy,
który przypomina leśnikom, że gospodarkę leśną mają prowadzić przy
zachowaniu przede wszystkim zasady „powszechnej ochrony lasów”.
Dziś przepisy Ustawy „o lasach” są przez wielu leśników
lekceważone i łamane. Handel drewnem, przynoszący krociowe zyski, stał
się powszechną praktyką. Skala wycinanych lasów jest już widoczna z
kosmosu. Np. zdjęcia satelitarne znad Mazur, dostępne dla każdego, kto
ma internet, pokazują ogromne łyse placki, jakimi Puszcza Piska jest
usiana. Leśnicy z tutejszych Nadleśnictw ignorują lub są nieświadomi
także faktu, że cały obszar Mazurskiego Parku Krajobrazowego (w
planach Parku Narodowego) oraz rezerwat „Jezioro Nidzkie”, mają status
światowego rezerwatu biosfery „Jeziora mazurskie”, wpisany do rejestru
UNESCO.
Jakie to Nadleśnictwa? Kto odpowiada za gospodarkę leśną na
obszarze Mazurskiego Parku Krajobrazowego? Kto sprawuje nadzór nad
obszarem, który kilka lat temu pretendował do miana „światowego cudu
przyrody”?
W granicach MPK gospodarują cztery Nadleśnictwa: Strzałowo,
Maskulińskie Spychowo i Pisz.
Nadleśnictwo Strzałowo administruje dwudziestoma tys. hektarów
lasów, przy czym „jego” lasy stanowią największą część Parku
Krajobrazowego. Nadleśniczym do niedawna był p. Zbigniew Ciepluch,
obecnie jest p. Piotr Czyżyk. To Nadleśnictwo wycina lasy wzdłuż dróg
Zgon – Ruciane – Mikołajki oraz pozostawia wielkie wyręby w różnych
partiach Puszczy Piskiej. Tutaj też wycinano wiele starodrzewów, m.
in. wspomniane, między drogą Krutyń – Zgon a jeziorem Mokrym.
Nadleśnictwo Maskulińskie, którego szefem jest p. Krzysztof
Czaporowski, zajmuje obszar 28 tys. ha., z czego znaczna część jest w
granicach MPK. To Nadleśnictwo wycina lasy w pobliżu leśniczówki
Pranie i Muzeum im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Ostatnio
wycięło kawał lasu przy tablicy upamiętniającej pobyty poety w
leśniczówce. Pozostawiając tablicę, kiedyś postawioną koło „sosny
Gałczyńskiego”, na tle gołego wyrębu. Ogromne polany, na miejscach
lasu wyciętego przez to Nadleśnictwo, zobaczymy też jadąc drogą
Ruciane – Pisz.
Nadleśnictwo Spychowo administruje lasami o powierzchni 24 tys.
ha., również częściowo na terenach MPK. Nadleśniczym jest p. Krzysztof
Krasula. Odpowiada za wyręby przy drodze Spychowo – Zgon – Ruciane
oraz, już częściowo poza granicami Parku, Rosocha – Karwica. To przy
tej drodze ogromne wyręby, na miejscu sosnowo- świerkowego boru sprzed
kilku lat, są tak rozległe, iż pozostawiają wrażenie, że lasu tu nigdy
nie było.
Nadleśnictwo Pisz gospodaruje na największym obszarze 36 tys. ha.
Nadleśniczym jest p. Robert Trąbka. Ostatnio wycięto dużą partię lasu
koło wsi Karwik nad jeziorem Śniardwy. Wycinane są także lasy wokół
jeziora Roś, już poza MPK.
Myślę, że warto też zapytać ludzi nadzorujących „gospodarkę”
mazurskich Nadleśnictw: jak oni patrzą na tempo wycinania Puszczy
Piskiej? Czy wiedzą, czy akceptują? To są pytania do dyrektorów
Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie i Białymstoku:
panów Adama Roczniaka i Andrzeja Nowaka. Ale także do dyrektora
Generalnej Dyrekcji LP, p. Andrzeja Koniecznego. Trudno uwierzyć, aby
fakty, o których piszę, były im obojętne.
Te pytania wiążą się, oczywiście, ze sprawą, o której leśnikom
stale trzeba przypominać: to nie oni są właścicielami lasów.
Właścicielem jest całe społeczeństwo, wszyscy obywatele. Wielki skarb
narodowy, jakim są polskie lasy, został powierzony leśnikom z myślą,
że zadbają o ich „powszechną ochronę”. Tymczasem obecni „gospodarze”,
zajęci przede wszystkim „pozyskiwaniem drewna” i sprzedażą z zyskiem,
o tym podstawowym obowiązku zapomnieli.
Mazury, październik 2020