Historia

Epizody z życia inspektorów celnych w Wolnym Mieście Gdańsku

Należy pamiętać, że inspektorami celnymi w Wolnym Mieście Gdańsku byli Polacy, a celnikami Niemcy.

Epizod 1

W lipcu 1938 r. inspektor celny Kaczmarczyk wszedł do budynku celnego w Jazowej, w końcu było to miejsce jego pracy. Nadzór celno-graniczny należał do Polski, natomiast celnikami byli Niemcy. Cała granica WMG liczyła sobie 290,5 km, z czego granica polsko–gdańska wynosiła 148 km, gdańska z Prusami Wschodnimi 84,6 km, a granica na morzu 57,9 km. Ruch osobowy i towarowy mógł odbywać się tylko na drogach celnych. I tak w Jazowej odbywał się ruch drogowy i rzeczny. Kiedy więc inspektor wszedł do środka, zauważył na drzwiach mapę Langego „Sprachenkarte der Mitteleuropa”, w dodatku biało-czarną, na której czarny kleks Niemiec rozlewał się na całą Europę. Kleks w postaci plam i kresek rozlewał się także po Polsce. Tę mapę Niemcy wieszali we wszystkich gdańskich księgarniach, zanim Komisariat Generalny RP nie zaprotestował. W tym przypadku zaprotestował Kaczmarczyk. Zerwał mapę jednym ruchem i wrzucił do kosza krzycząc, że urząd celny to nie biuro propagandy. Ruszających na niego Niemców powstrzymał łapiąc za broń. Od tego momentu byli oni uprzedzająco grzeczni.

Jazowa, droga przez granicę

Epizod 2

Inspektorzy celni nie chudli. No, nie chudli. A skoro nie chudli, to znaczy, że gdzieś się zaopatrywali w żywność.  W związku z tym do Kałdowa przybyło dwóch SS-manów, którzy chodzili od sklepu do sklepu i przypominali, że polskim inspektorom nie należy nic sprzedawać. Jednego z właścicieli restauracji i sklepu, Wardeckiego, pouczali: „Jeśli Polacy wejdą do lokalu, nie należy zwracać na nich żadnej uwagi, nie należy w ogóle odpowiadać na ich zamówienia. Zobaczy pan, że wtedy bez żadnej interwencji z pana strony sami wyjdą”.  Wardecki nie zastosował się do wskazówek. Inni sklepikarze również – obsługiwali Polaków po zamknięciu sklepów wpuszczając ich tylnymi drzwiami. Polacy oczywiście byli bez mundurów.

Epizod 3

Jesienią 1938 roku nad Nogat  przybyła  ekipa niemieckiej kroniki filmowej z Elbląga z towarzyszącym jej oficerem niemieckiej policji. Porozstawiali sprzęt, by filmować punkt graniczny. Gdy zajechał autobus z chętnymi do przejścia pasażerami, filmowcy poprosili inspektora Mieczysława Krajewskiego, by wszedł do autobusu i przeprowadził kontrolę pod okiem kamer. Polak, wietrząc podstęp, odmówił. Wtedy przeniesiono kamery na dalszy plan, za węgieł domu, a do inspektora podszedł policjant i sobie z nim pogawędził. Na zakończenie podał mu rękę i długo ściskał powtarzając „Auf Wiedersehen, auf Wiedersehen”. Dwa tygodnie później Krajewski oglądał siebie w kinie w materiale o przyjaźni NSDAP z polskimi inspektorami celnymi. Miało to zadać kłam prasowym informacjom o niemieckich szykanach.

budynek celny
Zachowany budynek celny w Złotej Karczmie

Epizod 4

Największy ruch panował na granicy w Jazowej. Gdy w 1934 roku wzmocniono inspektorami celnymi ten posterunek graniczny i rozpoczęło się solidne clenie przedmiotów, ludzie zaczęli się buntować. No, jak to, tydzień temu przenosiliśmy towary bez opłat! Część z przechodzących przez granicę i wycofała się  i czekała po drugiej stronie Nogatu, by Polacy odeszli. Ale oni nie odchodzili.  Oclono wówczas ogromną ilość niemieckich towarów.  W pobliskich Kępkach nie wolno było przewozić towarów w ogóle. Gdy zjawili się tam polscy inspektorzy prawie doszło do bójki. Towar został skonfiskowany przez niemieckiego celnika, acz niechętnie, za to niektórzy krewcy podróżnicy doskakiwali do niego z pięściami. Z reguły formalności żadnych nie było. Jeśli ktoś znał celnika, machał do niego „Heil Hitler” i to wystarczało. Nikt nic nie kontrolował. Towary znajdowano tylko wtedy, kiedy Polak kazał przeszukać pojazd. Niemieccy celnicy podpowiadali, jak uniknąć opłat celnych, dawali znaki w stronę rzeki, że akurat jest inspektor, radzili, jak chwilowo ukryć towar, by go przewieźć, gdy inspektor się oddali.

Przejście graniczne w Kępkach

Epizod 5

Jan Pijanowski był od początku lat 30-tych woźnym w Inspektoracie Ceł w Domu Polskim przy Wałowej. Młody człowiek z rodziną, uczynny, sumienny i posłuszny, ogólnie lubiany. Woził korespondencję urzędniczą na pocztę.  W 1938 roku inspektor Nowotarski kontrolował pracę Gdańskiej Izby Handlu Zagranicznego i odkrył, że prezes Julian Chrzan (nb. mieszkaniec Batorego 14) zna treść jego poufnych pism wysyłanych do instytucji w Polsce.  Sprawą zajęła się Ekspozytura, a zwłaszcza pan Henio. Pan Henio nazywał się Szmidt, ale powszechnie był nazywany panem Heniem i rozpracowywał tajnych agentów. Po nitce do kłębka ustalono, że to miły woźny tak roznosił korespondencję.  Zabierał ją o godz. 15, szedł do zakonspirowanej willi gestapo, potem tramwajem jechał na obiad do domu na Wałowej, gdzie wszyscy widzieli, że skończył pracę, tam po obiedzie szybko, by nadrobić czas, przemieszczał się motocyklem do willi, odbierał korespondencję i zawoził na polską pocztę. Nie było go można aresztować w Gdańsku, bo przecież nie aresztuje go gdańska policja, więc kazano mu zawieźć pilną przesyłkę do Gdyni. Na procesie przyznał się do wszystkiego.

Dom Polski w 1939 przy Wałowej

Epizod 6

Inspektorem celnym w Sztutowie od 1935 r. był Juliusz Deimert. Mieszkał u młodej Niemki Friedy Radke przy obecnej Zalewowej 9. Wybrał jej dom, by mieć rozległy widok na okolicę. Obok stał dom rodziców Radke, małżeństwa Marii i Paula Lang, którzy prowadzili sklep spożywczy. Paul Lang mówił niewiele, ale sympatyzował z komunistami i z obrzydzeniem komentował wyczyny hitlerowców. W Sztutowie trochę tych komunistów mieszkało. Demonstrowali tu, strajkowali, a nawet bili się z żandarmami. Jednak od 1934 siedzieli cicho. Wójt Klonowski jawnie trzymał stronę NSDAP.

Małżeństwo Deimertów dobrze znało niemiecki, płacili dobrze i byli lubiani. Sprawy graniczne nie obchodziły większości ludzi, a Deimert głównie skupiał się na większym przemycie od strony morza. Wyraźną niechęć okazywał mu podwładny polskiego Ministerstwa Skarbu, kierownik odcinka inspekcji celnej Kieslich. Nawiązał on współpracę z Abwehrą i obserwował polskich oficerów. Kieslich był w NSDAP i wraz z sołtysem Stegny kierował antypolskimi akcjami.

W kwietniu 1937 r. Deimert otrzymał motocykl z przyczepą i kierowcą i zaczął odbywać codzienne inspekcje wzdłuż zatoki, rozmawiając z mieszkańcami. Co niedziela jeździł tym motocyklem (on na tylnym siodełku, żona w przyczepie) do kościoła w Stegnie. Dowoził do kościoła także polskiego wikarego Ciechorskiego. Grał w mundurze na fisharmonii, zdobywając uznanie Niemców-katolików i letników. Wieczorami przechadzał się z małżonką i potężnym wilczurem po promenadzie w Stegnie i ponoć nie było człowieka, który za nimi by się nie obejrzał. Wielu pozdrawiało.

Kościół w Stegnie

O zakupy troszczyła się pani Deimert albo ich gosposia Niemka Modest. Trudności żywieniowe, które dotykały polską ludność na Żuławach, nie miały tu miejsca, ale początek końca rozpoczął się w lipcu 1937 r. 14 lipca Deimert wszedł do kawiarni Strandhalle w Stegnie i poprosił o kawę z ciastkiem. Obecny tam nowodworski starosta Anders wezwał właściciela kawiarni i zakazał mu obsługiwania polskich inspektorów celnych. Do maja kolejnego roku jakoś to było, ale w maju władze gminy zabroniły Friedzie Radke sprzedawania Deimertom czegokolwiek pod groźbą cofnięcia koncesji na sklep. Wójt Klonowski żądał natychmiastowego wymówienia Deimertom mieszkania.

15 maja Krahl, właściciel stacji benzynowej, przywiózł zamówione przez Polaków 30 litrów benzyny i przeprosił, ale była to ostatnia benzyna, jaką mógł im sprzedać.
Panna Modest, gosposia, również została pouczona, że ma wypowiedzieć pracę u inspektora, a czego Modest nie zrobiła. „I tak za dwa miesiące już tutaj Polaków nie będzie”. Zabroniono jej powtarzać rozmowę, ale też się nie dostosowała. Ponieważ nadal pracowała u Deimertów, wezwano ją do lokalu Związku Dziewcząt Niemieckich w Stegnie i objechano za pracę u Polaków. Modest nie wymówiła pracy, więc można domyślać się, że po 1 września 1939 też wesoło nie miała.

Fryzjer w Sztutowie również otrzymał zakaz obsługiwania Deimertów i ich kierowcy. Niemieckie dzieci w szkole zostały pouczone, żeby przestać im się kłaniać. Sąsiadowi zagrożono karą 500 guldenów, jeśli będzie użyczał im wodę ze studni, tak samo mleczarnia z dostawą mleka do domu. Praczce zakazano prania bielizny i podobne rozkazy otrzymali wszyscy sklepikarze w okolicy oraz świadczący inne usługi, np. szewc. Niektóre zakazy poskutkowały. Kierowca stracił swoją gosposię, a Frieda Radke wypowiedziała mieszkanie z dniem 1 czerwca 1938 r.

Budynek d. urzędu celnego w Parparach

Epizod 7

Przejście graniczne w Piekle należało tu do najmniej ruchliwych. Piekło leżało w klinie między dwoma granicami: jedna biegła po Wiśle, druga po Nogacie. Urząd celny znajdował się kilka kilometrów na południe od wsi. Zatrudniał 7 urzędników. Pierwszym kierownikiem był Niemiec Penner, który przymykał oko na przemyt. Przez gęste zarośla Nogatu mógł przechodzić każdy, kto chciał. Ulubionym miejscem przemytników był most niedaleko Żydziej Góry i – o ile mi wiadomo – ruiny mostu są do dzisiaj. Nikt jednak tego przemytu nie kontrolował.
Gdy otwarto Dom Polski w Piekle, zamieszkali w nim na piętrze polscy inspektorowie celni. Był rok 1937 i ten wciśnięty między rzeki zakątek WMG był wykorzystywany do szmuglowania broni. Inspektorzy wyruszali do pracy pieszo lub na rowerze. Wciśnięty, ale przecież piekielni mieszkańcy codziennie patrzyli na Polskę. Wchodzili na wzgórek i widzieli polskie zabudowania. O zmroku inspektorzy spacerowali wzdłuż wałów i latarką nadawali rodakom w Polsce umówione sygnały. Sprawdzali w ten sposób funkcjonowanie wzajemnej komunikacji.

Dom Polski w Piekle

Epizod 8

Inspektor Jan Lipiński zajmował się fabryką margaryny „Amada”. Amada była gałęzią międzynarodowego koncernu tłuszczowego „Uni-Lever-Schicht” i swój eksportowy do Polski towar rozwoziła własnymi chłodniami.  Załogi ciężarówek to oczywiście Niemcy, w dodatku zaufani dyrektora Alfreda Boelke. Dyrektor był dawnym agentem niemieckiej policji w okresie I wojny światowej. Wydaje się, że był nim nadal, przynajmniej kontakty zostały, bo Amada stała się głównym punktem przerzutu do Polski broni i materiałów wywiadowczych dla V kolumny. W paczkach margaryny lub w podwójnych ściankach chłodni jechały uzbrojenie i amunicja. Lipiński rozszyfrował tę działalność i namierzył siatkę wywiadowczą Boelke, a także jego więzy krwi z wysoko postawionymi osobistościami polskich sfer gospodarczo-finansowych.  Lipiński został aresztowany 10 czerwca 1939 za obrazę Hitlera i próbę uprowadzenia gdańskich obywateli za granice Wolnego Miasta. Z drugiego zarzutu policja wycofała się, a za obrazę dostał 1,5 roku więzienia. Wymieniono go za skazanego w Polsce niemieckiego celnika. Wcześniej ranny (gestapo twierdziło, że go takim znaleźli niedaleko Sobieszewa) był w stanie kompletnego rozstroju nerwowego. Nie był zdolny wrócić do pracy. Zmarł po wojnie w Starogardzie.

Amada
Amada

Epizod 9

W Kałdowie członkowie NSDAP  zmuszali  ludność, by nie sprzedawała Polakom żywności i nie wynajmowała mieszkań. Nauczyciele uczyli młodzież, by przechodząc pluła na inspektorów lub w stronę ich mieszkań. Namawiano ją do rzucania kamieniami w okna budynku mieszkalnego. W kwietniu 1939 r. dom został obrzucony petardami, poleciały szyby.   8 maja 1939 r. w godzinach wieczornych zorganizowano zwieziono ludzi i podpalono dom. Inspektorzy celni ratowali się ucieczką do Szymankowa. Tej samej nocy przez granicę przejechał konwój kilkudziesięciu ciężarówek w kierunku Gdańska.

Kałdowo, upamiętnienie spalenia budynku polskich inspektorów

Epizod 10

7 lutego 1938 r. dwóch inspektorów Kazimierz Bresiński i Józef Fabiś udali się do dentysty Gillmana w Nowym Dworze. Mimo pustej poczekalni lekarz ich nie przyjął. Przepraszał i tłumaczył, że dostał zakaz z NSDAP. Zabiorą mu patent i zdemolują gabinet. Komisariat Generalny RP złożył w tej sprawie skargę do Senatu. 19 marca przyszła odpowiedź: „Senat nie może zmusić dentysty Gillmanna do pełnienia usług. Jest to jego obowiązkiem jedynie wtedy, kiedy zachodzi niebezpeiczeństwo życia, co  w danym wypadku nie wchodziło w rachubę”.

Anna Pisarska

źródła:

  • A. Męclewski „Celnicy Wolnego Miasta” Wydawnictwo MON 1971
  • H. Kula „Polscy inspektorzy celni w WMG 1920-1939” Wyd. Biblioteka Przyjaciół Miasta Gdańska 2009
  • M. Kula „Polski nadzór celny w Wolnym Mieście Gdańsku 1920-1939” Biuletyn Centralnego Ośrodka Szkolenia nr 1/09, 2009
  • A. Męclewski „Neugarten 27. Z dziejów gdańskiego gestapo” Wydawnictwo MON 1974

Dodaj opinię lub komentarz.