Jeszcze niedawno rozświetlaliśmy listopadowy mrok zapalając znicze na grobach naszych bliskich. Niedługo radując się Bożym Narodzeniem zapalimy elektryczne lampki na choinkach, a wnukom będziemy – my starsi – opowiadać, że kiedyś choinki były ozdabiane prawdziwymi świeczkami, podobnymi do tych, które na torcie urodzinowym oznaczają liczbę przeżytych lat.
Na dowód , że tak kiedyś było, wyciągniemy z szuflad stare świąteczne kartki. A może w tym radosnym czasie znajdziemy chwilę, by przypomnieć dzieciom „Choinkę” Andersena i smutną historię „Dziewczynki z zapałkami”?
W kwietniu w Niemczech zapłoną rozpalane przed Wielkanocą ogniska, od których wierni będą odpalać swoje świece paschalne, symbolizujące zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Szczególne wrażenie sprawiają takie gigantyczne ogniska na terenach nadmorskich. Czerwcowa najkrótsza noc w roku (Noc Świętojańska mająca pogańskie korzenie) może stać się okazją do zabaw przy ognisku…
Ogień
Przez greckich filozofów uznany za jeden z czterech żywiołów, obok wody, powietrza i ziemi. Człowiek jest jedyną na naszej planecie istotą, która nauczyła się go użytkować i rozniecać. Dla wielu ludów ogień miał boskie pochodzenie. Przykładem może być mazdaizm (mazdeizm) staroirańska religia oparta na kulcie bóstwa światła i dobra, przeciwstawianego złu i ciemnościom.
Boskie pochodzenie ognia odnajdujemy w mitologii greckiej. Oto ogień został podarowany ludziom, stworzonym na nowo przez Prometeusza, tytana. Bowiem ziemia po walkach bogów olimpijskich z tytanami (tytanomachia) była opustoszała i wymarła. Ludzie, których ulepił z gliny Prometeusz, byli jednak słabi, bezradni wobec potęgi przyrody, a Zeus niechętny Tytanowi odmówił im daru ognia. Prometeusz zakradł się więc do stajni Heliosa boga słońca. Boskie rumaki niecierpliwie oczekując chwili, gdy wyruszyć miały rydwanem Heliosa w drogę naokoło nieba, krzesały kopytami iskry. Od tych iskier Prometeusz zapalił gałąź z drzewa oliwnego i ten boski ogień ofiarował ludziom by w ten sposób ulżyć ich doli. Spotkała go za to okrutna kara. Zeus rozkazał przykuć Prometeusza do skalnej ściany w górach Kaukazu. Sęp codziennie szarpał wątrobę więźnia, która w cudowny sposób odrastała.
Męki tytana miały się skończyć, gdyby ktoś z nieśmiertelnych dobrowolnie zgodził się pójść za niego do Tartaru. I stało się tak, jak mówi mit, że Herakles zastrzelił sępa, oswobodził Prometeusza, a Chiron, centaur cierpiący męki z powodu nieuleczalnej rany, zrzekł się swojej nieśmiertelności i udał się do Tartaru. Prometeusz stał się wzorem buntownika przeciwstawiającego się niesprawiedliwej tyranii, wojownika występującego w obronie praw człowieka do szczęścia. Około 470 roku p. n .e. Ajschylos stworzył tragedię „Prometeusz skowany” zachowaną do naszych czasów.
Pierwsze użycie ognia miało miejsce według badaczy ok. 600 tysięcy lat temu, choć można spotkać także opinie, że było to jeszcze dawniej… W jaskiniach położonych ok. czterdzieści km od Pekinu (Czoukoutien, Czu-ko- tien) znaleziono warstwę popiołu sięgającą sześciu metrów oraz kości prawdopodobnie należące do osobników sklasyfikowanych jako homo erectus. Tego odkrycia dokonano w dwudziestoleciu międzywojennym. Odnalezione kości w czasie wojny zaginęły w niejasnych okolicznościach. Podobno miały być przetransportowane do Ameryki…
Człowiek pierwotny, tak jak owi odkryci w Chinach (nauka mówi o nich homo erectus pekinensis) wykorzystywał najpewniej żar ze spopielałego drzewa uderzonego piorunem lub odrobinę tlącej się lawy, czy wybuch gazu ziemnego. Mógł odtąd oświetlać jaskinię, która była jego schronieniem. Ogień dawał ciepło, odstraszał drapieżniki, z czasem pozwalał jeść i dobrze trawić rośliny niejadalne w stanie surowym… Musiało minąć jednak wiele dziesiątków tysięcy lat, aby człowiek nauczył się samodzielnie rozpalać ogień. Dwie najstarsze metody stosowane aby uzyskać iskrę, to pocieranie dwóch suchych kawałków drewna oraz uderzanie pirytem o krzemień. Druga metoda przetrwała do lat trzydziestych XIX wieku!
Ale ogień nie zawsze jest przyjazny. Może okazać się żywiołem niszczycielskim, niosącym śmierć, czego doświadczają często mieszkańcy suchych, gorących terenów naszego globu. Deszcz „siarki i ognia” zniszczył biblijną Sodomę i Gomorę. Dziś archeolodzy uważają, że to trzęsienie ziemi spowodowało wybuch ropy i gazu , co doprowadziło do unicestwienia starożytnych miast. Okolice Morza Martwego, na dnie którego mają znajdować się pozostałości grzesznych miast, są bogate w siarczany. Ogień jako atrybut boski pojawia się w starym Testamencie. Bóg ukryty w gorejącym krzewie na górze Horeb przemówił do Mojżesza nakazując mu wyprowadzić swój lud z Egiptu.
Raz zdobyty ogień wymagał uwagi, aby nie wygasł. W 1981 roku powstał film „Walka o ogień”, opowieść o ludziach pierwotnych wyruszających na poszukiwanie ognia, który utracili. W starożytnym Rzymie kapłanki bogini Westy czuwały, aby święty ogień płonący w świątyni nie zagasł. Westalka, która do tego dopuściła, karana była chłostą.
W czasach współczesnych tradycja wiecznego ognia spotykana jest na cmentarzach, tak jak w amerykańskim Arlington, gdzie pochowany jest J.F. Kennedy. To narodowy cmentarz wojskowy, największy w USA. Wieczny znicz, który pali się na grobie zamordowanego prezydenta, zapalili w czasie uroczystości pogrzebowych jego małżonka i brat. Znicze, które dziś zapalamy na grobach to dowód pamięci, a dla osób wierzących także symbol życia wiecznego.
Ogień przyniósł ludzkości także śmiercionośny wynalazek: broń palną. Zaczęło się od odkrycia w Chinach prochu dymnego (czarnego) służącego przez kilkaset lat wyłącznie do wytwarzania ogni sztucznych i rakiet. Potem sekret jego produkcji przeniesiono do Indii i Azji środkowej. We wczesnym średniowieczu znane były materiały wybuchowe. Tzw. „ogień grecki”, którego skład był tajemnicą państwową, w 674 roku spalił flotę arabską podczas oblężenia Konstantynopola. A początki broni palnej ręcznej długiej (inaczej lontowej) sięgają XIV wieku .
Ale ogień mógł też ratować życie.
Około 300 – 280 lat p. n .e. Sostratos z Knidos wybudował z inicjatywy Ptolemeusza I Sotera, pierwszą latarnię morską. Ta olbrzymia wieża zaliczana do siedmiu cudów świata, od nazwy wyspy, na której ją wzniesiono (Faros naprzeciw Aleksandrii), stała się w wielu językach synonimem morskiej latarni. Nim te obiekty się upowszechniły, od najdawniejszych czasów na brzegach palono ognie mające ostrzegać żeglarzy przed niebezpiecznymi skałami i mieliznami. Tak bywało także na strądzie (brzegu) w okolicach dzisiejszego przylądka Rozewie, gdzie istniała osada o tej nazwie Napisał o tym powieść profesor Jerzy Limon (1950 – 2021), znany anglista , a w latach 2008 – 2021 dyrektor Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Książka ta nosi tytuł „Kaszubska Madonna”. W rok później została nagrodzona przez bibliotekarzy wyróżnieniem „Pro libro legendo”.
To historia, gdzie prawda miesza się z fikcją, a poprzez dzieje kaszubskiej wsi, której mieszkańcy przez wieki trudnili się ratowaniem rozbitków, wkracza do powieści autentyczna postać: Giovanni Bernardino Bonifacio markiz Orii. Ten humanista, bibliofil , właściciel pokaźnego księgozbioru, urodzony w 1517 roku w Neapolu, zwolennik reformacji, który wiele podróżował po Europie, w kolejną swą podróż udał się z Anglii do luterańskiego Gdańska. Statek, którym płynął, rozbił się w pobliżu przylądka Rozewie wpadając na mieliznę. Stało się 25 sierpnia 1591 roku. Okoliczni mieszkańcy uratowali rozbitków oraz cenny księgozbiór markiza. Włoski humanista ofiarował swoje ocalone księgi (a było ich ponad tysiąc) władzom Gdańska w zamian za pensję i dożywotnie mieszkanie. W 1596 roku otwarto w oparciu o zbiory markiza Bibliotekę Rady Miasta, ( Bibliotheca Senatus Gedanensis), dziś to Biblioteka PAN.
Przenoszenie ognia jest równie dawne jak ognisko. Służyły do tego łuczywa, pochodnie, lampy (lampas to po grecku pochodnia), świece… Świece wywodzą się prawdopodobnie od pochodni. Pierwsze woskowe (gdzie włókna oblewano woskiem pszczelim) pojawiły się w II tysiącleciu p.n.e. u Etrusków. Podobno świece woskowe znali także Chińczycy Drogie świece woskowe używane były pierwotnie wyłącznie przy obrzędach religijnych. Potem zaczęto produkować tańsze świece łojowe. Dla celów liturgicznych w kościołach katolickich nadal używa się świec woskowych. Najsłynniejszą lampą jest chyba ta zaczarowana, występująca w „Baśni z tysiąca i jednej nocy”, którą posługiwał się Aladyn.
Ważnym wynalazkiem człowieka stał się piec. Używano go do gotowania potraw, pieczenia chleba, ogrzewania wody do kąpieli, a w krajach o chłodnym klimacie do ogrzewania pomieszczeń. Zarówno piece jak i kominki ( te ostatnie pojawiły się w Europie dopiero w XIII wieku) mogą być nie tylko użytecznym urządzeniem , ale także przedmiotem po prostu pięknym, tak jak wspaniały jest kominek z herbem Gdańska w Sali Czerwonej Ratusza Głównego Miasta ( z przełomu XVI/XVII w.) , czy największy piec świata Jerzego Stelzenera z 1545 roku w Dworze Artusa, wysoki na 11 metrów.
Fascynacja ogniem objawiła się na początku lat dwutysięcznych obecnego wieku, gdy pojawiły się firmy oferujące eleganckie żeliwne kominki nazywane „meblem do grzania”, które szybko stały się modne. Były to urządzenia przypominające niegdysiejsze „kozy”. Różnorodność kominków proponowanych przez skandynawskich wytwórców pozwalała na zainstalowanie piecyków nawet w niewielkich pomieszczeniach. Ogrzewały więc kominki domki działkowiczów, podmiejskie dacze a także mieszkania w blokach! Nabywcy kierowali się też nadzieją, że opalane drewnem kominki przyczynią się do zredukowania kosztów ogrzewania mieszkań. Jeśli nawet tak się nie stało, bo w związku z dużym zainteresowaniem kominkami ceny drewna opałowego wzrosły, to pozostała przyjemność z obserwowania ognia, tego odwiecznego boskiego żywiołu .
Korzystałam z następujących źródeł:
- Kopaliński Władysław , Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1987
- Encyklopedia odkryć i wynalazków, Warszawa 1979
- Limon Jerzy, Kaszubska Madonna, Gdańsk 1991
- Parandowski Jan, Mitologia , Warszawa 1972
- Gedanopedia
- Wikipedia