Ludzie

„A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą ojczyźnie”

„Życie społeczne przedwojennego Gdańska podlegało silnej polaryzacji narodowościowej. Narastający konflikt pomiędzy grupami niemiecką i polską determinował rozmaite sfery aktywności obywateli. Polski ruch śpiewaczy w postaci wielu towarzystw śpiewaczych akcentował swoją narodową odrębność, czyniąc z patriotyzmu najważniejszy element działalności. Ten postulat realizowano we wszystkich zakreślonych tu wymiarach – organizacyjnym, społecznym i repertuarowym” (Joanna Schiller – Rydzewska, Uniwersytet Warmińsko – Mazurski w Olsztynie).

Cytat zamieszczony w tytule pochodzi z Pieśni XII Jana Kochanowskiego.

W czasie jednego z ostatnich spacerów po gdańskim cmentarzu Srebrzysko udało mi się odnaleźć grób, w którym zostały pochowane Ludgarda Chudzicka i jej matka Józefa. Chudziccy byli jedną z wielu rodzin, które tworzyły polską społeczność w Wolnym Mieście Gdańsku. Mimo szykan ze strony niemieckich władz, nie zaparli się swej tożsamości narodowej. Pielęgnowali język ojczysty, tradycję i kulturę.

Dom Polski przy ul. Wałowej – siedziba różnych organizacji polonijnych w II WMG, m. in. od 1924 r. Gminy Polskiej.

Teofil Chudzicki (1863 – 1934) i jego żona Józefa (1872 – 1970) angażowali się aktywnie w działalność w lokalnych polskich organizacjach o charakterze społeczno – politycznym i kulturalnym. Wychowywali swoje dzieci (dwie córki i syna) w duchu patriotycznym. Ich młodsza córka Ludgarda była jedną z najzdolniejszych polskich śpiewaczek w II WMG.

Rodzinę Chudzickich zapamiętała z okresu powojennego pisarka i publicystka Gabriela Danielewicz. Zgodnie z jej relacją wdowa Józefa Chudzicka w 1945 r. zamieszkała wraz z synem Tadeuszem (1899 – 1967), córką Ludgardą (1915 – 1988) i jej synem Korneliuszem we Wrzeszczu w nieistniejącym dziś budynku przy ul. Jaśkowa Dolina 3. Była to „okazała, obszerna willa (…) ze stajniami, podwórzem i ogrodem należąca do esesmana Hindenburga juniora” (G. Danielewicz, „Pamięci powojennego Gdańska – Wrzeszcza”). Wspomniane obiekty zostały wyburzone w latach 70. XX w. Dziś na tym terenie wznosi się Centrum Handlowe „Manhattan”.

Pomnik  Ofiar Hitleryzmu na gdańskim cmentarzu przy ul. Chrobrego upamiętniający Polaków, którzy ponieśli śmierć za obronę  języka polskiego i polskiej kultury w przedwojennym Gdańsku.

W willi tej bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych w Gdańsku zakwaterowano członków przybyłej tu z końcem marca 1945 r. grupy operacyjnej (jednej z kilku podległych Ministerstwu Administracji Publicznej), której zadaniem było utworzenie w tym mieście Urzędu Wojewódzkiego. „Niezadługo podwaliny urzędu przeniesiono na Okopową (…) a dom ten stał się schronieniem dla powracających z obozów i tułaczki wojennej Polaków oraz nauczycieli” (G. Danielewicz).

Rodzina Chudzickich otrzymała lokal na pierwszym piętrze. Ich sąsiadami byli m. in. Jadwiga i Tadeusz Tylewscy wraz z dziećmi, Kazimierz Banaś – Purwin ze swą krewną Apolonią Oryczakową, Franciszek Sędzicki z siostrą Józefą.

„Skład lokatorów spowodował, że dom ten uważano za siedlisko byłej Polonii gdańskiej. Nie oznaczało to wcale żadnych przywilejów dla tych osób, a przeciwnie niejednokrotnie doświadczali oni różnych trudności” (G. Danielewicz).

U progu lat 70. – przed planowaną rozbiórką budynku – mieszkańcy zostali wykwaterowani. Ludgarda Chudzicka wraz z synem zamieszkała wtedy w Dolnym Wrzeszczu przy ul. Kościuszki.

Groby Apolonii Ogryczakowej i Kazimierza Banasia – Purwina na cmentarzu  przy ul. Chrobrego.

Ludgarda Chudzicka była uzdolniona muzycznie. Przed wojną kształciła się pod okiem Kazimierza Wiłkomirskiego w Polskim Konserwatorium Muzycznym Macierzy Szkolnej w Gdańsku, mającym od 1934 r. siedzibę w gmachu Dyrekcji Kolei. Należała również do polskich chórów „Cecylia” i „Lutnia”, w których wielokrotnie wykonywała partie solowe. Dysponowała „pięknym sopranem”. Jej głos pełen ekspresji „miał żywą, ciepłą barwę”.

Karierę wokalną Ludgardy przerwał wybuch II wojny światowej. „Szkoda, bo znawcy śpiewu i melomani byli pod wielkim wrażeniem interpretacji jej arii. Niewątpliwie duży talent zaprzepaszczony wskutek splotu fatalnych okoliczności. Jeszcze jeden smutny epilog wojny” (G. Danielewicz).

Państwo Chudziccy przed wojną mieszkali na Szerokiej 84, w tym miejscu stała ich kamienica, chociaż inaczej wyglądała.

Jest więcej niż pewne, że w czerwcu 1939 r. Ludgarda Chudzicka wraz z innymi polskimi chórzystami z WMG (był to śpiewaczy zespół mieszany o nazwie „Lutnia – Cecylia” powstały w 1937 r. z połączenia obu wspomnianych chórów) uczestniczyła w III Dniach Krakowa, uznawanych za jedno z największych wydarzeń kulturalnych organizowanych w II RP.

Zdaniem historyka Jana Szkudlińskiego w „skład chóru wchodziło (…) łącznie kilkadziesiąt osób, nie wiadomo jednakże, czy wszyscy znaleźli się wówczas w Krakowie. Można jednak oczekiwać, że chóry pojechały w najsilniejszym składzie”. Zapewne przybyli wtedy do Krakowa: „Feliks Muzyk, dyrygent >Lutni<, a w połączonym chórze zastępca Wiłkomirskiego; młody śpiewaczy talent Jan Gdaniec (…) po wojnie przez wiele lat solista Opery i Filharmonii Bałtyckiej; tenor Alfons Burandt”, a także najpewniej najlepsze solistki: Ludgarda Chudzicka, Hildegarda Skawska (zdaniem Kazimierza Wiłkomirskiego „najpiękniejszy alt, jaki zdarzyło mi się słyszeć”) oraz Maria Krzyżowska.

Budynek Dyrekcji PKP, w którym mieściła się siedziba różnych instytucji i organizacji polonijnych, w tym od 1934 r. Polskie Konserwatorium Macierzy Szkolnej, siedziba Gdańskiej Chorągwi itp.

4 czerwca o godz. 18 na dziedzińcu zamkowym na Wawelu odbył się uroczysty koncert z udziałem artystów przybyłych z całej Polski. Zgodnie z relacją Jana Szkudlińskiego „łącznie około dwóch tysięcy chórzystów – amatorów i zawodowców, reprezentujących związki śpiewacze ze wszystkich województw II Rzeczpospolitej – zgromadziło się na arkadowym dziedzińcu Zamku Wawelskiego”.

Koncert transmitowany był na falach Polskiego Radia. Muzycy z Gdańska wystąpili pod batutą Kazimierza Wiłkomirskiego, który wspominał potem, że „dziedziniec wawelski ma (…) wspaniałą akustykę, toteż chór brzmiał jak w najlepszej sali”. Koncertu wysłuchała licznie zgromadzona publiczność, w tym oficerowie z „garnizonu krakowskiego, z dowódcą Okręgu Korpusu gen. Narbutt – Łuczyńskim i płk. Madeyskim na czele. (…) Stroje zgromadzonych wskazują, że ten czerwcowy wieczór był raczej chłodny” (J. Szkudliński).

Na początku wystąpiły chóry „poszczególnych rodzajów broni Wojska Polskiego”, następnie chóry z dopiero co przyłączonego do Polski Zaolzia, które – jak zauważył jeden z krakowskich dziennikarzy (redaktor „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”) „przed rokiem (…) przyjechały jeszcze >z za granicy<”, a „dziś (…) już z kraju”.

Największe emocje wzbudził jednak występ polskich chórzystów z II WMG. Coraz częściej bowiem na pierwsze strony ogólnopolskich gazet trafiały niepokojące informacje o napiętej sytuacji politycznej w Gdańsku, a także nasilających się represjach ze strony władz Wolnego Miasta wobec tamtejszej ludności polskiej.

Kazimierz Wiłkomirski w 1938 r. Koncern Ilustrowany – Kurier Codzienny. www.audiovis.nac.gov.pl

Krakowianie zgotowali polskim chórzystom niezwykle ciepłe przyjęcie. Wspomniany wcześniej dziennikarz zanotował, że gdańszczanie byli „owacyjnie witani”, „z okien posypały się kwiaty”. „Wszędzie na mieście w chwili, gdy ukazywał się sztandar chóru gdańskiego, zdejmowano kapelusze a wojskowi salutowali. Bo przecież polski sztandar z Gdańska to prawie tyle co sztandar wojskowy, bojowy”.

Emocje wśród krakowian sięgnęły zenitu, gdy przyszła pora na występ chórzystów z „Lutni – Cecylii”: „Polacy z Gdańska nie mogą śpiewać (…) widownia huczy przez kilkanaście minut oklaskami i okrzykami. Orkiestra gra hymn”. W czasie koncertu zaczął padać deszcz. Kazimierz Wiłkomirski wspominał: „Moje śpiewaczki miały czarne suknie jedwabne albo koronkowe i główki prosto od fryzjera, ale żadna nie wyszła na scenę w płaszczu”.

W repertuarze gdańskiego chóru nie mogło zabraknąć akcentów patriotycznych. Zaśpiewali m. in. „Pozdrowienie Gdańska”. Tekst tego utworu napisał zmarły kilka lat wcześniej Artur Oppman (ps. Or – Ot), zaś muzykę skomponował Kazimierz Wiłkomirski.

Jak zauważył Jan Szkudliński „słowa tej pełnej patosu pieśni pasowały do szczególnie dotkliwie odczuwanej w Gdańsku atmosfery niemieckiego zagrożenia: >Krzyżacki rabuś chyłkiem bieżał, Grunwaldem drugim piorun grzmiał (…) i takim byłeś, Gdańsku, dumny, jak za Zygmuntów złotych lat<. Fragment ostatniej strofy (…): „Przez zagojone krwawe blizny może się ziszczą wielkie dni”, brzmi nieco proroczo w kontekście losów Gdańska i jego mieszkańców w latach II wojny światowej”.

Na uwagę zasługują również dwie inne pieśni: „Przysięga” (ze słowami Kornela Makuszyńskiego i muzyką Kazimierza Wiłkomirskiego; utwór ten otrzymał pierwszą nagrodę na konkursie kompozytorskim ogłoszonym przez Ligę Morską i Kolonialną w 1938r.), której fragment brzmi następująco: „Płyńmy, bo świat jest wielki i szeroki; bez trwóg, bez lęku, naprzód wciąż zuchwale; Niech nas niebieskie prowadzą obłoki; na kraniec świata albo jeszcze dalej”; a także „Hymn śpiewaków gdańskich” ze słowami Władysława Osten – Sakkena i z muzyką Tadeusza Tylewskiego.

Tablica upamiętniająca Polaków przetrzymywanych w pierwszych dniach września 1939 r. w budynku Victoriaschule w Gdańsku

Uroczyste pożegnanie „Lutni – Cecylii” odbyło się parę dni później na krakowskim Dworcu Głównym. Prezes towarzystw śpiewaczych i muzycznych w województwie krakowskim Cezary Zawiłowski wygłosił przemówienie. Wtedy gdańszczanie odśpiewali „Przysięgę”, a Kazimierz Wiłkomirski w imieniu wszystkich członków chóru podziękował gospodarzom za gościnne przyjęcie. Niespełna trzy miesiące później wybuchła wojna. 1 września Ludgarda wraz z matką zostały aresztowane. Trafiły do przejściowego obozu dla jeńców cywilnych w Victoriaschule przy Holzgasse 24 (ob. ul. Kładki 24). Jakie były ich dalsze wojenne losy? Nie znalazłam na ten temat informacji w dostępnych źródłach.

Aresztowany został również brat Ludgardy Tadeusz Chudzicki – były Powstaniec Wielkopolski (odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym), w II WMG działacz różnych polskich organizacji w II WMG. W czasie II wojny światowej był więźniem obozów koncentracyjnych. Po wojnie wrócił do Gdańska, pracował z młodzieżą. Miewał jednak „zaburzenia neurotyczne, pogłębiające się się z wiekiem. (…) Nie wyzwolił się z poobozowej depresji i odebrał sobie życie przez powieszenie w swoim pokoju” (G. Danielewicz). Stało się to 4 VII 1967 r.

Tadeusz Chudzicki spoczął na cmentarzu Srebrzysko. Rok później w tym samym grobie złożono szczątki jego ojca ekshumowane z jednego z likwidowanych wtedy gdańskich cmentarzy. Jego pomnik nagrobny został niedawno wyremontowany z inicjatywy Oddziału Gdańskiego IPN. Umieszczono na nim tabliczkę z informacją „Grób weterana walk o wolność i niepodległość”. Opiekę nad grobem powierzono wychowankom i nauczycielom Szkoły Podstawowej nr 39 im. Wojska Polskiego w Gdańsku.

Wyremontowany pomnik nagrobny Tadeusza Chudzickiego.

Józefa Chudzicka zmarła 8 II 1970 r. Pochowano ją na również na gdańskim Srebrzysku. Ludgarda po zakończeniu wojny włączyła się ponownie w działalność kulturalną. Utworzony wiosną 1945 r. Wydział Kultury i Sztuki Zarządu Miejskiego w Gdańsku (którego naczelnikiem został Jan Kilarski) zajął się m. in. organizowaniem życia kulturalnego i artystycznego w zrujnowanym mieście. Na murach pojawiły się plakaty wzywające plastyków, muzyków i literatów do rejestrowania się w wydziale.

Jedną z pierwszych inicjatyw, jakie podjęli zatrudnieni w nim animatorzy kultury (w szczególności Malwina Szczepkowska i Kazimiera Tarnowska – Rómmel) były organizowane od jesieni 1945 r. „Wieczory poezji i prozy”. Odbywały się cyklicznie w każdy wtorek, w sali teatralnej znajdującej się na piętrze w budynku „Polonii” u zbiegu ulic Roosevelta (potem Karola Marksa, a od 1990 r. al. Hallera) i Rokossowskiego (od 1956 r. al. Zwycięstwa). Dziś w budynku tym – gruntownie przebudowanym w późniejszych latach – ma swą siedzibę Opera Bałtycka.

Program wspomnianych wieczorów z tygodnia na tydzień stawał się coraz bogatszy. Składały się nań recytacje wierszy, spektakle, pogadanki, występy solowe i chóralne. Chór, który uświetniał owe spotkania powstał z inicjatywy Kazimiery Tarnowskiej – Rómmel (przedwojennej aktorki teatralnej i radiowej). Występowała w nim Ludgarda Chudzicka.

W latach 50. Chudzicka zaczęła śpiewać w chórze Państwowej Opery i Filharmonii Bałtyckiej. Zdaniem Gabrieli Danielewicz „była bezsprzecznie podporą tego zespołu”. Do 1953 r. chórem tym kierował dyrygent Roman Kuklewicz.

Obecny budynek Opery Bałtyckiej
Opera Bałtycka w Gdańsku, stan obecny.

Ludgarda Chudzicka zmarła w 1988 r. Została pochowana w grobie swej matki.

Powyższy artykuł napisałam korzystając z następujących źródeł:

  • „Pamięci powojennego Gdańska – Wrzeszcza” Gabrieli Danielewicz
  • www.gdansk.pl „Gdański chór na dniach Krakowa” Jan Szkudliński
  • Joanna Schiller – Rydzewska, Uniwersytet Warmińsko – Mazurski w Olsztynie  „Polski ruch śpiewaczy w przedwojennym Gdańsku. Rola społeczna i repertuar”
  • https://gdansk.ipn.gov.pl „Przekazanie pod opiekę wyremontowanego nagrobka Tadeusza Chudzickiego”
  • „Encyklopedii Gdańskiej”

Maria Sadurska

Dodaj opinię lub komentarz.