Historia

Jak umierał Ludwik XVII? Umęczone dzieciństwo króla Francji

Po napisaniu artykułu o zdobywaniu Bastylii byłam zmęczona rewolucją francuską. Ogrom faktów i zła jest trudny do przyswojenia. Jednak nie mogę przejść obojętnie nad życiem delfina, Ludwika XVII, syna zgilotynowanych władców Francji – Ludwika XVI i Marii Antoniny. Nawet człowiek o najmniejszej wrażliwości nie może pozostać niewzruszonym znając to, co przydarzyło się następcy tronu i faktycznie królowi od 1793 r.

Dałam taki tytuł, ponieważ w całym 10-letnim życiu małego Ludwika nic innego nie zaszło. Rewolucja zastała go w wieku 4 lat, spędził w więzieniach 6 lat, ostatnie 2  lata to powolny proces umierania w przeraźliwej samotności – zgodnie z wytycznymi Robespierra „Nie zabijać. Nie truć. Jednak pozbyć się go.” Dziecko umierało jako król Francji. W prawie francuskim syn króla automatycznie stawał się królem, gdy umierał dotychczasowy władca. Koronowanie w katedrze w Reims było tylko publicznym potwierdzeniem tego faktu. Korony nie można  było się zrzec ani odmówić jej przyjęcia. Trudno znaleźć w polskich materiałach  informacji o życiu następcy tronu. O rodzicach pisze się dużo, a on sam jest odnotowywany jako ktoś, kto urodził się i umarł. I trochę jest o jego sercu, wykradzionym w czasie sekcji, które  spoczywa obok rodziców.

Ludwik Karol z jo-jo. Portret Elisabeth Vigée Le Brun, portrecistki Marii Antoniny, 1789.

Na początek garść dat:

  • Rodzi się 27 marca 1785 r. jako Ludwik Karol, trzecie dziecko Ludwika XVI i Marii Antoniny; być może jego ojcem jest szwedzki hrabia Axel Fersen, ale w tym artykule nie ma to znaczenia.
  • 4 czerwca 1789 r. umiera na gruźlicę kręgosłupa jego starszy brat Ludwik Józef, który do tej pory był następcą tronu, Karol więc w tym momencie zajmuje  jego miejsce.
  • 6 października 1789 r. rodzina królewska zostaje zmuszona do opuszczenia Wersalu i zamieszkania w Tuileries przez kolejne 3 lata, pod bacznym okiem Gwardii Narodowej, obecnej w sypialniach nawet w nocy.
  • 13 sierpnia 1792 król, królowa, siostra króla Madame Elisabeth oraz dzieci pary królewskiej: 7-letni Ludwik Karol i 14-letnia Maria Teresa Charlotta zostają zamknięci w pałacu Temple, a właściwie w Wielkiej Wieży zamienionej na więzienie.
  • 21 stycznia 1793 r. ginie pod gilotyną jego ojciec. Od tej chwili Ludwik Karol jest królem Francji. Dzień po egzekucji Maria Antonina klęka przed synem i ślubuje mu wierność. Hrabia Prowansji na wygnaniu ogłasza go królem, do oświadczenia przyłącza się większość królewskich dworów europejskich i rząd Stanów Zjednoczonych, który nigdy nie uzna rewolucji.
  • 1 sierpnia 1793 r. jego matka zostaje przeniesiona do Conciergerie i 16 października zostaje zgilotynowana.
  • 10 maja 1794 r. zostaje zgilotynowana jego ciotka Madame Elisabeth.
  • Umiera na gruźlicze zapalenie otrzewnej 8 czerwca 1795 r. w więzieniu Temple.

O matce i ciotce król nigdy się nie dowiedział.

Zaczynam od sceny, która wydarzyła się 3 lipca 1793 r. w Temple, czyli już po wykonaniu egzekucji na Ludwiku XVI. Pałac Temple już nie istnieje. Napoleon kazał go zburzyć, bo odbywały się tam pielgrzymki rojalistów pragnących powrotu monarchii. Była to średniowieczna  twierdza templariuszy  przekształcona w rezydencję królewską. Mieszkał tu kiedyś książę de Conti, wybrany na króla Polski, i dawał koncerty Mozart. Ale królewska rodzina nie mieszkała w pałacowych komnatach. Przydzielono im pomieszczenia  w jednej z dwóch wież obronnych – w Wielkiej Wieży.

Wielka Wieża Temple, 1795

3 lipca 1793 roku o godzinie 22 do celi zajmowanej przez królową, jej dzieci i Madame Elisabeth, weszło sześciu ludzi z ratusza, odczytali dekret Zgromadzenia Narodowego i zażądali oddania 8-letniego Ludwika XVII. Maria Antonina przez godzinę go broniła błagając, by go zostawiono. Oddała, gdy zagrozili, że sprowadzą Gwardię Narodową i na jej oczach posiekają oboje dzieci. Umyła go i ubrała, i skierowała do niego słowa: Synu mój, teraz się rozstaniemy. Niech Pan zawsze pamięta o obowiązku względem Boga, i o swej matce, która Pana kocha. Oddawała go dwa razy, bo Ludwik wyrywał się do niej z powrotem. Dziecko umieszczono w pomieszczeniach Ludwika XVI piętro niżej. Były to trzy pokoje: jeden dla komisarzy, drugi dla króla i jego nowego „wychowawcy” szewca Simona, trzeci dla Madame Simon.

Pożegnanie Marii Antoniny z synem/ De Agostini

Król, a przecież dziecko,  przez trzy dni nie ruszył się z krzesła. Skulił się i płakał.  Podgryzał tylko kawałek suchego chleba, odmówił przyjmowania pokarmów. Po trzech dniach stracił nadzieję na wyjście, musiał się dostosować.  Poszedł spać, a rano wstał pierwszy, stanął przed zdumionym Simonem, stanął jak król, nie jak zapłakana sierota, i zażądał okazania ustawy traktującej go w ten sposób.  Simon wyrzucił z siebie stek przekleństw wyzywając go od padalców. Ludwik się nie poddawał. Gdy wyprowadzono go na spacer, podszedł do pilnujących go komisarzy i domagał się okazania dokumentu, a jeśli go nie mają, zaprowadzenia przed Zgromadzenie Narodowe. Ta postawa wprowadziła w osłupienie i komisarzy, i Simona. Szewc zwrócił się do Komitetu Bezpieczeństwa Powszechnego z pytaniem, co on ma właściwie robić. Odpowiedź brzmiała: „Nie zabijać. Nie truć. Jednak pozbyć się go.”

Portret Ludwika Karola, Joseph Marie Vien mł., 1789

Tak więc młodziutki król, który bał się szczekania psów, znalazł się w świecie rządzonym przez alkoholika i największego prymitywa, jakim był Antoine Simon. W świecie przekleństw i strachu, gdzie podważano wszystko to, w czym do tej pory go wychowywano, w świecie drwin z rodziców i pogardy dla życia. Simon rozpoczął od zniszczenia jego świadomości. Ludwik nosił strój żałobny po ojcu. Ponieważ 13 lipca Charlotte Corday zasztyletowała Marata, szewc zaczął rozpowiadać, że ten strój jest oznaką opłakiwania polityka.  Gdy cynicznie wsączał dziecku, że trudno jest nosić żałobę po ojcu, którego przecież nienawidził i raczej powinien się cieszyć, ten odpowiedział mu, że w rodzinie nauczył się, że nikogo nie należy nienawidzić, a gdy sam nazwał rewolucjonistów „złymi”, ojciec skarcił go, że są to tylko ludzie „zagubieni”. Podczas walk w Wandei Simon zapytał go, co zrobi, gdy Wandejczycy wkroczą do Paryża i przywrócą tron, odrzekł: „Wybaczę panu”. W tym duchu król wytrwał do końca swoich dni.

Simon ściął blond pukle Ludwika i ubrał go w strój jakobiński. W tym stroju widziała go matka, która całymi dniami próbowała wypatrzeć moment wyprowadzania syna na spacer. Ten widok spowodował jej odrętwienie na wiele dni. Jednak nie wygląd był  najistotniejszy w podejściu Simona do więźnia. Simon był alkoholikiem i postanowił upijać 8-letnie dziecko. Nie podawał mu wody, ale wino do mocno przyprawionych potraw. W tym stanie uczył go rewolucyjnych pieśni i kazał bełkotliwie wykrzykiwać wulgarne obelgi pod adresem rodziny, którą Ludwik tak bardzo kochał. Krzyki miały dochodzić do Marii Antoniny. W tym również stanie wymusił na nim podpis pod oskarżeniami o kazirodztwo. Ludwik oskarżył matkę o związki seksualne w czasie przebywania w Temple. Były one jednym z powodów wydania na królową kary śmierci i one zabolały ją najbardziej. Mimo wszystko nigdy z ust króla nie wyszedł okrzyk „Niech żyje Republika!”.  Oprócz wyzwisk otrzymywał za to kopniaki i razy po twarzy. Simon podnosił go i potrząsał, co powodowało liczne zwichnięcia i co potwierdziła sekcja zwłok. Chłopiec szybko się nauczył, że dostaje jedzenie, gdy przeklina jak… szewc.

Simon katuje Ludwika XVII w Temple/ Wikimedia Commons

Simon rzucał w chłopca nabijanym gwoźdźmi butem, celując w głowę. Pewnego razu chciał się pochwalić przed lekarzem odwiedzającym jego żonę, że król nauczył się okrzyku, którego do tej pory nie chciał artykułować. Ten jednak milczał. Z wściekłością chciał nim rzucić o ścianę, ale doktor temu zapobiegł. Gdy przyszedł nazajutrz, chłopiec dał mu jabłko, które zachował z obiadu,  z podziękowaniem, że ocalił mu życie. Wzruszony doktor wydukał: Moje biedne maleństwo, jakże bym chciał pana stąd wyrwać.

Scena z doktorem.

Nie tylko dni Simon „uatrakcyjniał” królowi. Grudniowej nocy 1793 r. szewc przebudził się i zobaczył modlącego się na klęczkach Ludwika. Znalazł wanienkę, napełnił ją lodowatą wodą i z zaskoczenia wylał wszystko na króla i jego łóżko, mamrocząc: Ja cię oduczę odmawiania tego twojego pacierza. Po czym wrócił do swojego chrapania. Ludwik musiał usługiwać państwu Simon przy posiłkach, za wszystkie uchybienia był karany (raz groziło to utratą oka), mył ich nogi; był czasem tak mocno kopany, że nawet pani Simon wyrażała zaniepokojenie. Od 16 października, czyli dnia śmierci matki, nie mógł już wychodzić na spacer do ogrodu.

Ludwik w wieku 8 lat w Temple, 1793 r. , Joseph Marie Vien mł., Muzeum Carnavalet

Dlaczego nie zabito Ludwika XVII? Był potrzebny, ponieważ odżywały ruchy monarchistyczne i taki „swój” król mógł się przydać. Poza tym był kartą przetargową w negocjacjach z państwami ościennymi, z którymi Francja toczyła wojny. Prawdopodobnie dlatego Madame Royale, córka królewska, została oszczędzona i skazana na wygnanie. Był moment, kiedy Hiszpania uzależniła dalsze pertraktacje od przedstawienia dowodów, że król żyje. Być może dlatego Joseph Marie Vien mógł namalować jego portret.  Jest to najsilniejszy kandydat do autentycznego wizerunku Ludwika Karola w Temple. Inskrypcja na ramie brzmi: „Portret Ludwika XVII, namalowany przez Vien w więzieniu Temple w 1793 r. na polecenie Konwencji.” Szkopuł w tym, że komisji wydającej takie polecenie nie ustalono. Jednak dziecko na tym obrazie jest zabiedzone i schorowane, z zapadłą klatką piersiową.

Istnieje również obraz Aleksandra Kucharskiego, który faktycznie wszedł do Temple i jest to odnotowane, i uchodzi on we wszystkich wikipediach za wizerunek Ludwika Karola. Jednak jest tak wiele niejasności, łącznie z datowaniem i autorem obrazu, że coraz częstsze są głosy, że jest to obraz Ludwika Józefa, delfina Francji, starszego brata Karola, który zmarł 4 czerwca 1789 r. Wiadomo, że dostęp do królowej miała Elisabeth Vigée Le Brun, portrecistka Marii Antoniny, która w 1789 r. wyjechała. Po niej polski malarz Aleksander Kucharski i Joseph Marie Vien mł. A do Temple nikt tak sobie nie mógł wejść. 1 kwietnia 1793 r. zabroniono wykonywania jakichkolwiek rysunków, czyli jeszcze zanim oddzielono syna od rodziny.

W połowie stycznia 1794 r. Simon uznał, że Francja wzywa go do kolumn piekielnych w Wandei. Opuścił więc Temple i los Ludwika na parę dni zelżał. Otrzymał (również jego siostra piętro wyżej, królowa już nie żyła) bardziej sympatyczne osoby na strażników. Już nawet nie nazywano go „Kapetem”, ale „Panem Karolem”. Ludwik jednak nadal odmawiał wiwatów na cześć republiki narażając się ustawicznie na kary. Jednak najgorsze miało nadejść.

W rocznicę wyprowadzenia ojca z celi został z niej wyprowadzony obecny król, ale nie na szafot. Robespierre kazał go zamurować.  Wiele pozycji używa tego terminu, choć faktycznie nie chodziło o zamurowanie dosłowne, ale o zamknięcie dziecka w odcięciu od WSZYSTKIEGO. Jean Charles-Roux porównuje tę sytuację do złożenia do grobu. Tak, jak przebywanie z Simonem było męczeństwem młodego króla, tak zamknięcie w pokoju pozbawionym światła na  pół roku było złożeniem do grobu, z którego jednak Ludwik Karol nie zmartwychwstał. Trudno zrozumieć, czym to było dla 9-letniego dziecka. Cela miała przyciemnione okna, siennik na podłodze, była pozbawiona ogrzewania, drzwi zostały zaryglowane i tylko przez mały otwór z kratą strażnicy wrzucali co jakiś czas pokarm z okrzykiem Kapet, ty gadzie, wstawaj. Na początku ktoś wchodził i sprawdzał, czy Kapet jest żywy. Potem z powodu odoru zaniechano i tego.

Wielka Wieża pałacu Temple 1785 r.

Po przewrocie 9 thermidora, czyli 27 lipca  1794 r., Laurent, nowy 24-letni opiekun króla, otworzył celę.

De Beauchesne: W ciemnym pokoju, z którego unosił się tylko zapach śmierci i zepsucia, na niepościelonym i brudnym łóżku, dziewięcioletnie dziecko, do połowy owinięte w brudną pościel i szmaty, leżało nieruchomo, z wygiętymi plecami, z twarzą wychudzoną i wyniszczoną nędzą, dziś pozbawione tego promienia bystrej inteligencji, który go kiedyś oświecał; na jego tak delikatnych rysach można było dostrzec tylko najbardziej ponurą apatię, najdzikszą bezwładność, która zdawała się świadczyć o najgłębszej niewrażliwości. Jego odbarwione usta i zapadnięte policzki miały w sobie coś zielonego i bladego; jego bardzo niebieskie oczy, powiększone przez szczupłą twarz, ale w których zgasł wszelki płomień, a skoro już nie odbijały lazuru nieba, przybrały szaro-zielonkawy odcień swej nudnej ciszy.

Najpierw uderzył Laurenta odór powietrza przyprawiający o mdłości. Na podłodze walały się odpadki jedzenia i ekskrementów, pośród których kłębiły się robaki i mrówki, pająki, myszy, pchły i wszy. Wszystko tam żyło. Król leżał na sienniku w podartym stroju, jego ciało pokryte było ropiejącymi ranami i guzami na nadgarstkach i kolanach, nogi i ręce były nienaturalnie wydłużone, paznokcie wyglądały jak rogi, miał rozdęty brzuch, a blond włosy zlepione były brudem. W królewskim ciele rozgościł się świerzb. Ale nie tylko on. Robactwo i pluskwy były wepchnięte w każdy fałd jego poszarpanej pościeli i koca, po których biegały wielkie czarne pająki, brudni gospodarze lochów.

Ludwik XVII, Muzeum Figur Historycznych, Ventura, Kalifornia USA

Ludwik nie mógł wstać, a gdy go postawiono, upadł. Powiedział tylko jedno zdanie patetyczno-tragiczne: Pozwólcie mi umrzeć. Laurent dostał zgodę na przeniesienie go z powrotem do pokoju ojca i kąpiel. Fryzjerka zajęła się włosami króla i jego skórą usianą wrzodami i czyrakami, z tysiącami wszy. Zabiegi trwały tygodniami i były bolesne. Myślałem, że mnie nie lubicie – mówił młody monarcha.  I nigdy nie oskarżył swoich oprawców. Być może pamiętał słowa  ojca, że Francuzi nie są „ludźmi złymi”, tylko „zagubionymi”.  Otrzymał również nowe ubranie. To wszystko jednak było zabiegami Laurenta. Sam Komitet Bezpieczeństwa Powszechnego nie uważał za stosowne złagodzenie rygoru czy wezwanie lekarza. Nadal to była samotność i cierpienie.

Pod koniec swej ziemskiej wędrówki chłopiec otrzymał za strażników dwóch skrytych rojalistów, stolarza Gomina i gwardzistę Lasne. Starali się dostarczać książki i gry, przyprowadzali gości, ale król wykazywał głęboką nieufność i nie chciał kontaktu, co odbierane było  jako otępienie. 30 maja 1795 r. – po dziesięciu miesiącach – na skutek alarmujacych informacji „Mały Kapet dokonuje żywota” Komitet przysłał lekarza. Desault stwierdził, że został wezwany za późno, pacjent jest w stanie skrajnego wyniszczenia i jedyną nadzieją jest pobyt na wsi, dobre wyzywienie i troskliwa opieka. Nic więc się w sytuacji monarchy nie zmieniło. Nadal obowiązywała zasada „Nie zabijać. Nie truć. Jednak pozbyć się go.”

To był ostatni pacjent doktora, który zmarł w nocy z 31 maja na 1 czerwca, a nowym lekarzem został doktor Pelletan. W Temple pojawił się  5 czerwca i natychmiast kazał przenieść chłopca do jaśniejszego pokoju, lepiej wietrzonego, bez krat i rygli. Mówił tak podniesionym tonem, że Ludwik prosił, by go ściszył, bo usłyszy coś matka piętro wyżej i będzie się martwić. Po raz pierwszy od lat król zobaczył drzewa. Jednak nowy komisarz, po zmianie warty 7 czerwca, wyrzucił z siebie stek przekleństw pomstując na te zmiany. Ludwik przełknął tylko trzy łyżki zupy. Gomin i Lasne opuścili pokój, a wyznaczona pielęgniarka nigdy nie przyszła. Ostatnią noc młodziutki monarcha  spędził sam. Rano wydawał się wypoczęty, choć cierpiący.  Gomin czuwał od rana przy jego łóżku. W pewnym momencie twarz dziecka się wypogodziła i stwierdził, że słyszy cudowną muzykę i głos swojej matki. Gomin ukląkł, a Ludwik ucałował jego dłoń. Czy sądzisz, że moja siostra też miała okazję usłyszeć tę cudowną muzykę?  A potem zaczął: Mam ci coś do powiedzenia… 

To były ostatnie słowa Ludwika Karola Burbon.  Ponieważ zmiany pokoju dokonano bez zgody Komitetu, więc przeniesiono zwłoki do pokoju wcześniejszego, na gołe deski. Komisja, która się zjawiła, zamarła w milczeniu. Za trumną szedł spory tłum i obawiano się manifestacji. Zwłoki wrzucono do bezimiennego grobu na cmentarzu Sainte-Marguerite. Krótko po tym fakcie zaczęli pojawiać się pretendenci do tronu, fałszywi Ludwikowie w liczbie około stu.  Do dziś zresztą snują się teorie spiskowe.

Ludwik XVII, Jean-Baptiste Greuze, 1795 r.

Doktor Pelletan robił sekcję zwłok. Znalazł ślady licznych zwichnięć i znęcania się. Bezpośrednią przyczyną śmierci było gruźlicze zapalenie otrzewnej, ale właściwie król umarł z wycieńczenia. Pelletan zabrał serce, zawinął je w otręby i przekazał gałęzi Burbonów. Ocalało z grabieży sowietów w pałacu Frohsdorf w Austrii. 8 czerwca 2004 r. spoczęło w kryształowej urnie koło rodziców w bazylice Saint Denis. Badania DNA  potwierdziły jego autentyczność.

Simon zginął na tym samym szafocie, co Robespierre, 28 lipca 1794 r.

Ostatnią rzeczą, jaką chcę poruszyć, jest obraz, który pojawił się na aukcji 11 października 1981 r. Napis z tyłu: „Portret delfina Ludwika XVII w wieku dziesięciu lat. Olej na płótnie przypisywany Greuze, niesygnowany, z herbem rodziny królewskiej Francji w prawym górnym rogu. Pochodzenie: sprzedaż Sotheby w Mentmore Castle (Buckinghamshire) w 1977 r. z kolekcji Lorda Rosberry, a wcześniej barona Mayera de Rothschild.” Jeżeli faktycznie przedstawia Ludwika, byłby to jedyny obraz z tego okresu po wyjściu z zamurowania. Wątpliwości budzi styl Jeana Baptista Greuze.

Panie, był pan królem smutku, nieszczęścia w upokorzeniu. Panie, któż bardziej niż ty był królem swego ludu, skoro cierpiałeś we własnej osobie od tych samych tortur, przerażenia, niesprawiedliwości, którymi wówczas znękano wszystkich Francuzów! Panie, wraz z pańskim sercem, jedynym cielesnym szczątkiem, jaki nam pozostał, do bazyliki Saint-Denis przybywają dzisiaj w ślad za Waszą Wysokością, swym królem-męczennikiem, wszyscy bojownicy z Wandei, wszystkie ofiary rewolucji, wszyscy, którzy sprzeciwili się barbarzyństwu i apostazji, którzy dali siebie na ofiarę przebłagalną za to, by państwo francuskie odnalazło  pierwotną prawdę o sobie, państwie chrześcijańskim i królewskim. – Z mowy pożegnalnej kapelana domu królewskiego, księdza de Milly-la-Foret.

Serce Ludwika XVII, fot. Manuel Litran

Anna Pisarska-Umańska

  • J. Charles-Roux „Męka i krzyż dziecka – króla Francji” – „Czarna księga rewolucji francuskiej” pod red. R. Escande, Wyd. Dębogóra 2015
  • A. De Beauchesne „Louis XVII”
  • https://www.cercle-louisxvii.com/louis-xvii-en-images
  • https://polonika.pl/polonik-tygodnia/139121635
  • http://rodama1789.blogspot.com/2020/02/louis-charles-portraits-from-temple.html
  • http://dolly92.centerblog.net/rub-le-mystere-louis-x-vii-.html
  • https://marie-antoinette.forumactif.org/t132p75-louis-charles-second-dauphin-puis-louis-xvii
  • https://www.agoravox.fr/culture-loisirs/culture/article/louis-xvii-le-portrait-oublie-21723
  • https://www.france-pittoresque.com/spip.php?article2337=

9 thoughts on “Jak umierał Ludwik XVII? Umęczone dzieciństwo króla Francji

  • Jestem w szoku. Nigdy nie interesowała mnie aż tak historia ale ostatnio po obejrzeniu filmu Maria Antonina zaczęłam się interesować jej dziećmi i szukać artykułów o nich. Dziękuję bardzo za ten artykuł. Zło jednak zawsze było jest i będzie bez względu na to czy jest się dzieckiem czy dorosłym…..

    Odpowiedz
    • Polecam książkę „Kwiat Lilii we krwi” Haliny Popławskiej. Dokładnie to wszystko jest pokazane.

      Odpowiedz
  • Jestem 59 letnim dziadkiem 8-letniego wnuka, ale pierwszy raz w moim zyciu poplakalem sie.. Nie moge uwierzyc, jak dorosli moga byc bestiami dla dzieci … Poprostu niewyobrazalne bestialstwo .. :(

    Odpowiedz
  • Wzruszająca historia dumnego dziecka i towarzyszącego mu okrucieństwa….

    Odpowiedz
    • Niewyobrażalne okrucieństwo wobec dziecka. Ciężko się to czytało:(

      Odpowiedz
  • Nie moglam dokonczyc. Tez sie rozplakalam. Mam osmioletnia wnuczke. Zlo w czystej postaci, ktore nadal istnieje. Ale jak z nim walczyc?

    Odpowiedz
  • Nie znałam tej historii. Dziękuję. Nie potrafię wyrazić słowami jak bardzo jestem poruszona …

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *