Z rana spóźniony wpadłem do biura; sadzając swój zad złamałem krzesło i oblałem się kawą.
Jak inaczej mogłem zacząć dzień?
Po chwili dostałem rozkaz – Mike, bierz wizytówki, jedziecie na targi… No i teraz jeszcze się oplułem kawą…
– Na jakie targi? W t-shircie i w krótkich spodenkach?
– Tak. Skoczycie zobaczyć, co tam się dzieje.
No to pojechaliśmy, Monika, panna XiaoXiao i ja.
Oczywiście targi zaczęliśmy od 2 godzinnej przerwy na lunch…
Ryba gotowana w wywarze z imbiru jakoś bez rewelacji, za to smażona cukinia mi podpasowała.
W czasie, gdy pałeczkami wyławialiśmy z kamiennego garnka fragmenty ryby, za oknem rozpadał się gęsty deszcz, więc nie zabrakło czasu na pytania, kto jadł żabie udka, że w gdzieś w Japonii jada się móżdżki, że w Polsce to wątróbkę, a że kiedyś to byli kanibale, a kto jadł węża, dlaczego kurze łapki itd.
No i Monika opowiedziała historię z dzieciństwa.
Miała domowego kota.
Kota potrącił samochód.
Więc mama zrobiła go na obiad…
Padłem!
Z żartem na myśli i uśmiechem na twarzy spytałem, czy babcię też zjedli?
Zapadła chwilka ciszy, zmarszczyły się brwi na znak zapoczątkowania procesu myślowego…
A ona na to:
– Nie. Babcia jeszcze żyje.
I padliśmy w trójkę.
Koniec o jedzeniu, idźmy na te targi.
Przy wejściu miałem chwilę zawahania, wykrywacze metalu, prześwietlanie toreb i plecaków.
A ja jak zwykle w kieszeniach mam ze sobą 3 noże!
Nie zauważyli. Cóż standardy bezpieczeństwa wysokie – tak, jak w chińskim metrze lub rosyjskich liniach lotniczych :)
Na targach generalnie nuda jak w centrum handlowym.
Targi opanowane głównie wystawcami zabawek „robotów”, dronami zabawkami, dronami wielozadaniowymi dla służb, np. straży pożarnej, pograniczników, policji, wojska.
No i drony rekreacyjne – pasażerskie! Takie na sterydach :)
Były też jakieś rozwiązania dla samochodów elektrycznych, systemy autonomicznego prowadzenia pojazdów…
Były też polskie akcenty, np. polskie mleko na stoisku producenta drukarek 3D drukujących – UWAGA! – naleśniki! :)
Było też stoisko z bursztynem (niby bursztynem, bo wyglądał jak plastik). Sprzedawca spytany, twierdził, że to bursztyn z Polski.
Problem w tym, że ja wiem jak wygląda bursztyn, a to nawet koło bursztynu nie leżało :)
Skąd bursztyn na targach elektroniki? Ano może stąd, że jedna z jego nazw jest „elektron”?
Mi jednak spodobał się prosty patent na hydroponikę wertykalną. Była to aluminiowa konstrukcja półek na sałatę, zawierająca kuwety z wodą, oświetlenie półek LED’ami, pompki wody, dozowniki nawozów.. wszystko oczywiście zautomatyzowane :)
Były też fajne masażery… ale menu tylko w języku chińskim, choć co zaskakiwało – miały już certyfikat CE…
Aż napiszę maila na wskazany na wizytówce adres :)