Historia

Wolność, Równość, Kłamstwo. Przypadek Wandei

Uwaga – artykuł zawiera drastyczne opisy.

Wandea to 770 gmin należących do czterech departamentów, 10 000 km2.  W marcu 1793 r. wybuchło tam powstanie przeciwko władzy Konwentu, czyli rewolucyjnego parlamentu, w imieniu którego władzę sprawował Robespierre  i Komitet Ocalenia Publicznego. Mieszkańcy Wandei stanęli do walki o wolność, w tym (a może zwłaszcza)  o wolność religijną.

Gdy rząd gwałci prawa ludu, powstanie stanowi – dla całego ludu i każdej jego części – najświętsze prawo i najbardziej niezbywalny obowiązek. – art. 35 Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela z 1793 r.

W marcu 1793 r. Francja potrzebowała 300 000 dodatkowych żołnierzy na eksport rewolucji za granicę (może nie wprost, Francja była w stanie wojny z krajami sąsiednimi od kwietnia 1792).  Zarządzono pobór, ale Wandea w kilka dni rozprawiła się z nowym systemem – przywróciła zlikwidowane struktury parafialne, usunięto rewolucyjne flagi i symbole. Wandejczycy mieli wybór – mogli pójść i walczyć dla znienawidzonego reżimu zostawiając domostwa i rodziny na pastwę nowej władzy, lub stawić opór.

Bunt był spontaniczny i całkowicie oddolny. Przywódcy byli wybierani w wyborach powszechnych przez podniesienie ręki. Władzę wykonawczą powierzano kolejno kapitanom poszczególnych parafii, co wzbudziło nawet szacunek Napoleona z powodu „wielkiej zasady równości”.  Nikt ze szlachty francuskiej nie chciał stać na czele ruchu, musiano ją przymuszać do objęcia stanowisk w sztabie. Ludność organizowała się w miejscowościach natychmiast.  Podzielono się na  grupy: osoby niebiorące udziału w walce, a doglądające upraw i hodowli, oraz mężczyźni zdolni do noszenia broni – od 13 roku życia wzwyż. Zadaniem tych ostatnich była obrona własnego terytorium  i zasilanie szeregów Armii Katolickiej i Królewskiej. Młyny zostały użyte jako punkty obserwacyjne, wiatrakami przesyłano informacje za pomocą ustalonego kodu. Oficerowie i starzy żołnierze milicji królewskich uczyli chłopów dyscypliny i używania broni.

Jacques Cathelineau/ Wikipedia

Najwyższą władzą organizacyjną została Wielka Rada Wandei (Rada z Chatillon). Rada publikowała dekrety i zarządzenia, administrując w imieniu króla Ludwika XVII. Pierwszym jej przewodniczącym został Jacques Cathelineau, chłop żyjący z obwoźnego handlu. Dzisiaj jest 227 rocznica jego śmierci. Pierwszym uzbrojeniem Wandejczyków były widły, kosy, noże do cięcia owoców, niewielka ilość strzelb myśliwskich. Z czasem zaczęli zdobywać broń na przeciwniku,  dorobili się nawet 130 dział.

Konwent nie chciał wierzyć w to powstanie. Stąd pierwsze reakcje były dość ospałe. Brakowało też koordynacji i środków.  Wandejczycy zajmowali kolejne miejscowości, aż do 29 czerwca, kiedy w bitwie o Nantes został śmiertelnie ranny Cathelineau. To podłamało morale powstańców i osłabiło napływ rekrutów. Od tego momentu nastąpiło wyrównanie walk, a miejscowości były naprzemiennie zdobywane lub oddawane przez jedną, lub drugą stronę. Przełom nastąpił 19 września, kiedy po pięciu godzinach morderczych walk Wandejczycy osiągnęli spektakularne zwycięstwo, które ich najwyraźniej uśpiło. Generałowie  Armii Katolickiej i Królewskiej zdecydowali się działać oddzielnie, a Konwent przeżył szok i przeorganizował swoje wojska i metody.

Od 21 grudnia (bitwa pod Savenay) rozpoczęło się dobijanie powstania. Generał Westermann raportował:

Obywatele republikanie, nie ma już Wandei, padła pod ciosami naszej wolnej szabli wraz ze swymi kobietami i dziećmi. Właśnie ją pogrzebałem w błotach i lasach pod Savenay.  Wypełniając rozkazy, które od was otrzymałem, zmiażdżyłem dzieci kopytami naszych koni i pozabijałem kobiety, choćby po to, by nie rodziły więcej bandytów. (…) Wszędzie na drogach leżą trupy. Jest ich tyle, że w wielu miejscach można układać piramidy.

Konwent zadecydował, że Wandeę należy ukarać. Komisarze Hentz i Francastel pisali:

Idea amnestii była odrażająca i godność narodu ją odrzuciła, choć wojna w Wandei politycznie była zakończona (…) Konwent stworzył plan, który za jedyny środek przywrócenia spokoju uznał za wysiedlenie z tego kraju wszystkich, którzy nie ponosili winy, oraz eksterminację wszystkich pozostałych.

Idea tak radykalnego rozwiązania krążyła w Konwencie już od kwietnia, a  1 sierpnia uchwalono wyniszczenie Wandei poprzez wycięcie lasów i zbóż, zniszczenie gruntów rolnych oraz bydła i trzody. 1 października uchwalono ustawę o eksterminacji, godzącą przede wszystkim w kobiety jako „rozrodczą glebę”.  Już wtedy zastosowano okrutne metody, jednak nie miały one charakteru masowego. W Nantes organizowano topienie dzieci. Skoro kobiety nie miały się rozmnażać, więc detonowano materiały wybuchowe w ich pochwach, a odcięte męskie genitalia Niebiescy przypinali sobie do pasa.  Palono zboże w spichlerzach, zwierzęta w oborach, strzelano do każdego, kto ratował zwierzęta, zabijano zresztą każdego, kto był w pobliżu, padali nawet Wandejczycy walczący po stronie republiki, bo ich największą zbrodnią był fakt, że wywodzili się z Wandei.

7 listopada Wandea została usunięta z mapy Francji. Odtąd był to departament Venge („pomszczony”). Po bitwie pod Savenay Konwent postanowił rozprawić się z „przeklętą rasą” całkowicie. Z rasą liczącą 815 000 ludzi.

„Podpalenie Granville przez Wandejczyków” Jean-François Hue, 1800 r.

Pierwsza faza miała charakter naukowy – należało wymyślić środki masowej zagłady. Zwrócono się do chemików, fizyków, alchemików i pomysły były różne.  Ktoś wymyślił broń chemiczną w postaci specjalnego „zakwasu”, który miał zatruć powietrze, inny proponował kulę z mieszaniną, która po wybuchu miała zagazować okolicę. Jeden z generałów proponował miny ze środkami nasennymi i wybuchami. Były także propozycje zatruwania arszenikiem zbiorników wodnych albo chleba. Jednak z tych projektów zrezygnowano ze względu na niepewność skutku.   Ostatecznie wybrano sprawdzone metody: „narodową brzytwę” czyli gilotynę, bagnet, karabin i szable,  choć narzekając, że są to narzędzia nie bez wad. Katowi trzeba było zapłacić, kul było mało, bagnety się łamały.  Problem finansowy rozwiązano w ten sposób, że skazany sam miał zapłacić za swoją śmierć. Wystawiano więc na licytację jego ubranie, zęby i włosy.  Zajmowała się tym Komisja Aprowizacyjna, której głównym zadaniem była grabież Wandei.

Miasta i miasteczka zamieniono na ośrodki eksterminacji poprzez zorganizowane topienie i „poczekalnie śmierci”.  Tymi ostatnimi były więzienia, obozy pod gołym niebem (zwł. na wyspach Loary) oraz statki-więzienia. Stworzono je świadomie jako umieralnie licząc na to, że stłoczeni więźniowie sami się wykończą.  Jednak „psy nie zdychały zbyt szybko”, więc masowe topienie okazało się wydajniejsze. Organizowano je wraz z festynami.  Jedno takie topienie to śmierć 1200 ludzi. Jednak Niebiescy nie stronili od wyrafinowania. I tak na przykład wiązano  nagiego mężczyznę i nagą kobietę (tzw. „republikańskie małżeństwa”) – najchętniej ojca i córkę, brata i siostrę, księdza i zakonnicę, i wrzucano do wody.

„republikańskie małżeństwa”

Masowe topienia przeprowadzano w ten sposób, że „ludzki załadunek” pakowano na łódź i, gdy była już pełna, siekierami wyrąbywano otwory. Dobijanie nazywano „rewią z szablami”. Śpiewano, by zagłuszyć krzyki. Topieni byli nadzy. Jeden ze świadków relacjonował przerażony o jednoczesnym zatopieniu i porąbaniu 800 osób. Ubrania i ozdoby sprzedawano nazajutrz tym, którzy najlepiej płacili.

Mordują i topią dzieci – dziesięcioletnie, pięcioletnie, dwuletnie, noworodki. Widzę, jak te biedactwa wyciągają ręce do swych oprawców, a ci się śmieją. Widzę, jak rzucają się, słysząc krzyki wołających ich ciągle matek. Widzę trzynastoletnie dziecko na szafocie, słyszę to rozdzierające pytanie do kata: „Nie zrobisz mi nic złego?” – adwokat Tronson-Ducoudray podczas procesu Jeana Baptista Carriera, twórcy „republikańskich małżeństw”.

topienie w Loarze, Nantes

21 stycznia 1794 r. do Wandei wkroczyły piekielne kolumny Louisa Marie Turreau. Palono dokładnie wszystko. Wyciągano ciężarne kobiety i miażdżono je pod prasą do robienia wina. Chorych palono żywcem w łóżkach. Maleńkie dzieci  i zakrwawione części ciała noszono jak trofea wbite na bagnety. Niemowlęta przerzucano sobie na dzidach w kółeczku, pośrodku którego szamotała się oszalała matka. Kobiety gwałcono  i wieszano na drzewach, nogi przywiązując do oddzielnych gałęzi i rozciągając je, jak tylko się dało. Po czym rozcinano szablami z dołu do góry. Głowy ścinano sztyletami i cięto na kawałki ścięte już głowy. Wbijano Wandejczyków na pal. Ludzką skórę garbowano na spodnie kawaleryjskie dla wyższych oficerów. Skórę zdzierano z żywych ludzi. Kobiety i dzieci wrzucano do pieca, by wytopić z nich tłuszcz.

Walki w Wandei na XIX-wiecznym obrazie Paula-Emila Boutigny

Ludobójstwu towarzyszyło zniszczenie, by „oczyścić ogniem wandejską ziemię”.  Wskutek niedostateczności środków Turreau nie doprowadził dzieła do końca. Z 815 000 ludzi życie straciło co najmniej 117 000 (niektóre szacunki podają do 500 000). Z 53 273 domostw uległo zagładzie 10 300. Niektóre miejscowości straciły 80% zabudowy.  Musiał upaść Robespierre, by opinia publiczna zaczęła domagać się ukarania winnych. Proces Carriera miał charakter pokazowy i uczyniono z niego kozła ofiarnego. Zlikwidowanie Carriera miało usunąć Wandeę w niepamięć.  To wtedy powstał termin „ludobójstwo” jako pojęcie zbrodni państwowej na wielką skalę (Babeuf).  O, dziwo, zabroniono go potem używać, starając się wymazać zbrodnię z kart rewolucji.

Pierwszą osobą, która postanowiła zaprowadzić pokój w Wandei, był Napoleon Bonaparte. Cesarz zresztą był wstrząśnięty ogromem zniszczeń. Wydał dekrety zwalniające Wandeę z podatków na 15 lat. Jego następcy – Ludwik XVIII i Karol X przyznali renty, funkcje, godności i odszkodowania. Jednak dopiero współczesne czasy dopominają się o pamięć dla męczeńskiej Wandei.

Sami Wandejczycy milczeli do czasów restauracji – 1815 r. Potem zaczęli przywracać pamięć ludziom, miejscom i wydarzeniom. Jednak do dzisiejszego dnia sama Francja nie wynagrodziła im krzywd. Czasem wręcz zaprzecza się eksterminacji. Gdy Sołżenicyn wygłosił przemówienie z okazji 200-lecia wojny wandejskiej i określił ją jako „preludium zbrodni przeciw ludzkości w XX wieku”, zrównując ze zbrodniami komunizmu i nazizmu, Jean Luc Melenchon, lewicowy senator, napisał po śmierci Sołżenicyna, że „zmarł ten nieudolny uzdrowiciel naszego narodu, pyszałkowaty pogromca komunizmu, homofob, który usiłował wmówić światu, że Francja eksterminowała ludzi”.

Mordercy pamięci są groźni, bo jeśli uda im się przekonać opinię publiczną, że nie było zagłady Żydów, albo że były po temu powody (a ludzie zawsze gotowi są odrzucić wszystko, co przekracza ich wyobraźnię) – wówczas rzeczy niewyobrażalne wczoraj mogą stać się rzeczywistością jutro. I dlatego pamięć żydowska nie jest tylko sprawą Żydów, tak jak Wandejczycy nie powinni być przedwczoraj pozostawieni sami ze swoją pamięcią.  To kwestia godności ludzkiej.  – Reynald Secher, autor książki „Ludobójstwo francusko-francuskie. Wandea – departament zemsty”.

Anna Pisarska-Umańska

Na podstawie „Czarnej księgi rewolucji francuskiej” pod red. Renaud Escande, Wyd. Dębogóra i Wyd. AA s.c., 2015 r.

Tytuł zaczerpnęłam z artykułu Joanny Bątkiewicz-Brożek  na portalu gosc.pl.

3 thoughts on “Wolność, Równość, Kłamstwo. Przypadek Wandei

  • Pani Anno,

    Swietnie, ze przypomniala Pani (i to w rocznice wybuchu rewolucji francuskiej) ten obecnie stosunkowo malo znany okres historii Francji. Pierwszy raz o powstaniu w Wandei czytalem prawie pol wieku temu bodajze u Jasienicy. Skala zbrodni i wyjatkowe bestialstwo byly przerazajace. Tenze lud, ktory pierwotnie popieral rewolucje, szybko doszedl do wniosku, ze byla ona zbyt okrutna i bezwzgledna, i nalezalo temu polozyc kres. Jednak nikt nie przypuszczal, jaki bedzie koniec tej reakcji na rewolucje. W straszny sposob zginely setki tysiecy ludzi tylko dlatego, ze nie zgadzali sie na naduzycia wladzy.

    W XXI wieku juz wiemy co niosa takie ewenementy i co moga czynic ich przywodcy (Lenin, Trocki, Stalin, Hitler) oraz dwa albo trzy tuziny ich nasladowcow na swiecie.

    A propos „Czarnej ksiegi rewolucji francuskiej”, chcialbym wspomniec ksiazke (w jezyku angielskim) „The Black Book of Poland” (1942) , wydana przez Rzad Londynski na podstawie naplywajacych informacji z okupowanej Polski. Tej ksiazki praktycznie nie da sie czytac! A bylo to spisane jeszcze przed likwidacja gett zydowskich i samych Zydow. Byly opisane jedynie zbrodnie niemieckie na obywatelach polskich. Uwazam, ze jest to bardzo cenny dokument.

    Odpowiedz
  • Bardzo dobry tekst. Dziękuję i pozdrawiam.

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.