Kultura i sztuka

Zbrodnia ma się dobrze, czyli zasłyszane na Gdańskiej Aferze Kryminalnej

Jak zmienia się charakter zbrodni, dlaczego Marek Krajewski nie czyta powieści kryminalnych, kiedy pracuje Marek Adamkowicz – autor osadzonej w Gdańsku w czasach napoleońskich powieści historyczno-sensacyjnej „Oblężenie”, czym jest współczesny kryminał i dokąd można dojechać ze skandynawskim kryminałem w walizce – te i inne problemy były tematem Gdańskiej Afera Kryminalnej, która w tym roku odbyła się w poszerzonej formule. Poszerzonej zarówno przestrzennie (spotkania odbywały się m.in. w Bibliotece Miejskiej i Domu Zarazy w Oliwie, Stacji Kultury w Rumii, na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego), czasowo (tegoroczna edycja trwała cztery dni), jak i tematycznie (jak różnorodne atrakcje proponowali organizatorzy dla dorosłych i niedorosłych odbiorców można zobaczyć w programie, który pewnie jest jeszcze dostępny na stronach internetowych).

Bogdan Lach

Bez wątpienia pierwszy dzień Gdańskiej Afery Kryminalnej należał do dwóch bohaterów: profilera dr Bogdana Lacha oraz Marka Krajewskiego. Lach to m. in. autor (wspólnie z Katarzyną Bondą) „Zbrodni niedoskonałej” oraz pierwowzór bohaterów powieści Bondy i Mariusza Czubaja. Gdańskiej publiczności mówił o zaginięciach, które w ostatnich latach stają się sygnałem zabójstwa. Przez wiele lat o popełnieniu zbrodni świadczyły zwłoki ofiary, obecnie mordercy w przemyślny sposób pozbywają się ciała, co sprawia, ze ofiara traktowana jest przez lata jako zaginiona. Liczba zaginionych w stosunku do liczby zabitych rośnie z każdym rokiem. W 2013 roku odnotowano w Polsce 19 617 przypadków zaginięć i 574 zabójstwa (w roku 2001 dokonano 1269 zabójstw).

Zmienia się także współcześnie podejście do traktowania zbrodni (chociażby w sądownictwie). O ile wcześniej panowało przekonanie, iż „nie ma ciała, nie ma dowodu”, dziś odnotowuje się wyroki skazujące na podstawie zebranych u podejrzanych śladów krwi lub materiału genetycznego ofiar.

Marek Krajewski

Jak można się było spodziewać tłumy wielbicieli/wielbicielek przyciągnęło spotkanie z autorem „Śmierci w Breslau”. 49-letni Marek Krajewski z charakterystyczną dla siebie atencją w sposobie wypowiedzi, zdradził, iż do emerytury ma jeszcze 11 lat i tyle też książek zamierza napisać. Fanki odetchnęły z ulgą. Pisarz zdradził, iż sam nie czyta kryminałów, by nie sugerować się, choćby mimowolnie, rozwiązaniami fabularnymi proponowanymi przez innych. Przyznał też, że zakończył cykl o Edwardzie Popielskim, choć nie wykluczył, iż być może w przyszłości „wskrzesi” swojego bohatera. W planach pisarza jest także powieść osadzona w realiach uniwersyteckich, które Krajewski świetnie zna jako były pracownik Uniwersytetu Wrocławskiego, marzy mu się także zwrot ku powieści historycznej, a szczególnie początkom XVII wieku, kiedy to Polacy jako jedyni opanowali na dwa lata Kreml. Jeśli ktoś z czytelników zastanawia się, w jaki sposób wrocławski autor kryminałów wybiera miejsca akcji swoich powieści to odpowiedź jest tyleż zaskakująca, co banalna – bo mu za to płacą. Krajewski nie ukrywał, iż władze Lwowa i Darłowa ufundowały mu pobyt w swoich miastach, co przełożyło się na ich odzwierciedlenie w tekstach. Autor „Areny szczurów” zapewnił, że chętnie pomieszkałby także na koszt podatnika w Sopocie lub Gdańsku. Może warto podsunąć ten pomysł naszym władzom. Miasto Gdańsk ponosiło dotychczas koszty tzw. city placement w filmach, choć wizerunek miasta i gdańszczan jest w nich, delikatnie mówiąc, mało pozytywny. Współczesny Gdańsk (w odróżnieniu od przedwojennego, który inspiruje pisarzy) aż się prosi o bogatszą literacką reprezentację.

O tym, iż bohaterowie powieści „Oblężenie” to czysta literacka kreacja i żadna z postaci nie posiada cech realnego autora opowiadał w rozmowie z Ryszardą Wojciechowską Marek Adamkowicz, pisarz i dziennikarz dobrze znany w gdańskim środowisku. Adamkowicz przyznał, iż interesuje go nie tyle zbrodnia, co historia, dlatego też jego książki tworzą nieco osobny nurt w gatunku powieści kryminalnej – w istocie są to powieści historyczne z elementami powieści kryminalnej. Zapytany o to, kiedy znajduje czas na pisanie prozy, odparł: Od godziny 21 do 24. Codziennie.

Rafał Chojnacki

Dziś już ani czytanie, ani analizowanie kryminału nie jest powodem do wstydu – kryminał czytają stoczniowcy, urzędniczki, a także profesorowie wyższych uczelni. Ci ostatni debatowali nad kondycją współczesnego kryminału i horyzontami gatunku. Prof. Wojciech Józef Bursza, antropolog kultury, mówił m. in. o diagnostycznym walorze powieści kryminalnej, która opisuje ostatnie 30 lat naszej płynnej rzeczywistości oraz o tym, iż literatura ta jest symptomem zmieniającej się świadomości ludzi. Z kolei prof. Bogdan Trocha znakomicie wyjaśnił jak i po co autorzy fantastyki sięgają po wątki kryminalne. Słuchałam z zaciekawieniem, planując nawet w najbliższym czasie sięgnąć po któryś z wymieniany utworów, dopóki nie usłyszałam, że współcześni pisarze nurtu sf, fantasty, itp. konstruują swoje fabuły np. z wykorzystaniem koncepcji wykładów Husserla lub elementów fizyki kwantowej czy też matematyki… jakiejś tam. To ja się najpierw dokształcę, a potem sięgnę!

kryminał

Na szczęście, mimo wielostronnego podejścia do kryminału, nadal jest to jeden z gatunków literatury, która ma czytelnikowi przede wszystkim dawać przyjemność lektury. Przyjemne są również podróże, o czym doskonale wiedzą Skandynawowie, którzy zapraszają do poznawania swojego kraju szlakiem miejsc opisanych w powieściach kryminalnych. A mają się czym pochwalić, bowiem ilość pisanych tam tekstów wskazuje, że skandynawski kryminał trzyma się na europejskim kontynencie dzielnie. W wirtualną podróż „z kryminałem przez Skandynawię” zabrali wszystkich chętnych Monika i Rafał Chojnaccy. Jeśli zatem po nocnym rejsie znajdziemy się w Ystad warto wcześniej poczytać Henninga Mankella, wybierającym się latem na Olandię zaleca się włożenie do walizki książek Johana Theorina, a planującym wypocząć na terenie Gotlandii – powieści Mari Jungsted lub Anny Jansson. Ci, których znuży chodzenie po Sztokholmie z trylogią Stiega Larssona czy Lizy Marklund pod pachą, mogą sięgnąć do mrocznych kryminałów Jensa Lapidusa, natomiast podróży do Oslo nic nie „uprzyjemni” tak jak kryminały Jo Nesbo.

Liliana Kalita

Dodaj opinię lub komentarz.