Przedstawiając sylwetki różnych przedwojennych działaczy gdańskiej Polonii warto przypomnieć życiorysy Jana i Małgorzaty Kwiatkowskich.

Pisząc ten artykuł korzystałam przede wszystkim z „Encyklopedii Gdańskiej” oraz publikacji „Polki w WMG” G. Danielewicz, M. Koprowskiej i M. Walickiej.

Jan Kwiatkowski. „Polki w WMG” G. Danielewicz, M. Walicka, M. Koprowska

Jan Kwiatkowski pochodził z Poznania. Urodził się w stolicy Wielkopolski 27 XII 1869 r. Tam spędził dzieciństwo i wczesną młodość. Tam też ukończył szkołę powszechną, a następnie uczył się zawodu drukarza. W 1890 r. podjął pracę w Zakładach Wydawniczych Karola Miarki (młodszego) w Mikołowie na Śląsku, gdzie zdobył niezbędne kwalifikacje do pracy edytorskiej. Z czasem został redaktorem i kierownikiem działu wydawniczego zakładów specjalizujących się w popularnych edycjach literatury pięknej dla mieszkańców Śląska. W czasie swego pobytu na Śląsku poznał Małgorzatę Kudzielka, z którą ożenił się 29 IV 1896 r. Małżonkowie doczekali się czworga dzieci: Małgorzaty, Magdaleny, Amelii i Leona (zmarł tragicznie w 1915 r.).

W 1913 r. rodzina Kwiatkowskich przybyła do Gdańska. Jan w lutym 1913 r. kupił za 18 tys. marek „Gazetę Gdańską” wraz z drukarnią przy Vorstädtischer Graben 49 (ob. Podwale Przedmiejskie). Wspomniane czasopismo wydawał od 3 IV 1913 r. do 1921 r. Oprócz polskiej prasy drukował druki okolicznościowe, broszury itp. Także gazetę „Baltische Presse” – polski dziennik skierowany do Niemców, który ukazywał się od 1 X 1923 r. do 30 VI 1931 r.

Jan Kwiatkowski wraz z wybuchem I wojny światowej najpierw został aresztowany, a potem – wraz z personelem drukarni – powołany do niemieckiego wojska. Pracę w drukarni na „starych, zdezelowanych maszynach” przejęły panie Kwiatkowskie, czyli żona właściciela drukarni z córkami.

Małgorzata Kwiatkowska. „Polki w WMG” G. Danielewicz, M. Walicka, M. Koprowska

W tamtym czasie w lokalu drukarni zaczęły odbywać się spotkania różnych organizacji polonijnych, a w 1918 r. – Rady Żołnierskiej i Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Panie Kwiatkowskie włączyły się również – wzorem innych Polek zamieszkałych w Gdańsku – w pracę charytatywną. Przygotowywały paczki dla ludności polskiej w „okupowanej Kongresówce”, „karmiły uchodźców i tych przyjezdnych, których wojna zastała na kuracji w Sopocie i uniemożliwiła im powrót do domu”. Przygotowywanie darów dla rodaków odbywało się między innymi w mieszkaniu Kwiatkowskich. Zgromadzone tam działaczki, w tym siostry Czyżewskie (córki znanego drukarza, niezłomnego działacza, Józefa) , Apolonia Ogryczakowa , Anna Grimsmannowa (żona redaktora Wilhelma Grimsmanna), Wanda Marlewska, Janina Tylewska (żona dyrygenta i kompozytora, Tadeusza) przygotowując dary, słuchały recytacji poezji polskich wieszczów oraz muzyki gramofonowej. Pakowały odzież, bieliznę i obuwie oraz darły pierze – przeznaczone dla potrzebujących.

W 1918 r. Jan Kwiatkowski wszedł w skład Podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej w Gdańsku. W tamtym czasie drukarnia Kwiatkowskich została zdemolowana przez niemieckich szowinistów. Przy okazji uległy zniszczeniu szafy, w których znajdowały się biblioteki Towarzystwa Czytelni Ludowych i Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej.

Warto odnotować, że 25 XII 1918 r. Kwiatkowscy byli obecni na dworcu w Gdańsku – wśród przedstawicieli tutejszej Polonii witającej słynnego kompozytora, Ignacego Paderewskiego przybywającego ze Stanów Zjednoczonych do odradzającej się Polski. Kwiatkowscy uczestniczyli także w zaślubinach Polski z morzem w Pucku w lutym 1920 r.

W dwudziestoleciu międzywojennym Jan Kwiatkowski włączył się ponownie w nurt życia społecznego tutejszej Polonii. Przykładowo stanął na czele nowego zarządu odrodzonego po I wojnie światowej w Gdańsku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Pierwsze powojenne zebranie tego Towarzystwa miało miejsce (podobnie, jak zebranie założycielskie w 1894 r.) w Cafe Upleger przy Heilige – Geist – Gasse 78 (ob. ul. Św. Ducha).

W 1921 r. Jan Kwiatkowski wszedł w skład zarządu Gdańskiej Macierzy Szkolnej – polskiej organizacji oświatowej. Był jednym ze współzałożycieli Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki oraz Gminy Polskiej. Udzielał się w ruchu śpiewaczym np. był prezesem „Lutni”. Z kolei Małgorzata Kwiatkowska należała do Towarzystwa Polek oraz Komitetu Ochronkowego.

Ul. Trakt Wojciecha 57

Odkąd wraz z mężem zamieszkali na Oruni przy Stadtgebiet 12 (ob. Trakt Św. Wojciecha 57), gdzie do budynku (znajdującego się na podwórku po drugiej stronie kamienicy) przenieśli swoją drukarnię, zwrócili uwagę na problemy zamieszkałych tu Polaków. Tak chociażby zrodził się pomysł znalezienia lokalu dla zebrań tutejszych organizacji polonijnych oraz polskiej ochronki dla dzieci z tej dzielnicy. Tak w 1928 r. wzniesiono przy Niederfeld 108 (ob. ul. Żuławska) budynek ochronki; na piętrze zamieszkał kierownik tutejszej szkoły Macierzy Szkolnej, Roman Truszczyński.

Państwo Kwiatkowscy uczestniczyli w tzw. bazarach – imprezach charytatywnych organizowanych przez tutejszą Polonię, których dochód był przeznaczany na różne ważne cele np. budowę oraz wyposażenie polskiego kościoła w Gdańsku (najpierw św. Stanisława Biskupa przy Heeresanger, ob. Al. Legionów, potem Chrystusa Króla przy Sandgrube, ob. ul. Rogaczewskiego), polskie ochronki itp.

Zatarty napis na budynku należącym niegdyś do Jana Kwiatkowskiego przy ul. Trakt św. Wojciecha 57

Często brali udział w przedstawieniach amatorskich, w których zwykle Jan Kwiatkowski przejmował rolę reżysera, a jedna z jego córek, Magdalena występowała jako aktorka na scenie. Początkowo tego typu spektakle wystawiane były w różnych kawiarniach i restauracjach. W pewnym momencie udało się Polakom uzyskać zgodę na wynajem dużej sali w budynku Strzelnicy i „odtąd Strzelnica stała się miejscem różnych imprez polonijnych” (Maria Koprowska). Duży udział w uzyskaniu zgody władz w tej sprawie miała właśnie Małgorzata Kwiatkowska.

Jan Kwiatkowski otrzymał w dwudziestoleciu międzywojennym liczne odznaczenia: Złoty Krzyż Zasługi (1931 r.), Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (1931 r.), honorową odznakę Więźniów Ideowych. W 1933 r. działacz ten – z powodów zdrowotnych – wycofał się z życia publicznego oraz zrezygnował z kierowania drukarnią. Wkrótce państwo Kwiatkowscy przeprowadzili się do Gdyni – Orłowa, gdzie Małgorzata zmarła w 1935 r. Jan Kwiatkowski jest też autorem wspomnień pt. „Polski Gdańsk w okresie przełomowym (1935–1937)”.

Tablica pamiątkowa na budynku dawnej Drukarni Gdańskiej

Tuż po wybuchu II wojny został wysiedlony z Gdyni. Zmarł w Łodzi 24 XI 1941 r. W 74 rocznicę śmierci Jana Kwiatkowskiego odsłonięto na budynku dawnej Drukarni Gdańskiej tablicę pamiątkową poświęconą Janowi Kwiatkowskiemu. W uroczystości wzięła udział Dorota Nitka, prawnuczka słynnego działacza. Inicjatorem był Krzysztof Michniewicz, właściciel PH Bysewo Sp. z o. o. , której siedziba znajduje się w budynku dawnej drukarni przy Trakcie św. Wojciecha.

Maria Sadurska

4 thoughts on “Rodzina Kwiatkowskich i ich drukarnia

  • Jako byly uczen Szkoly Postawowej Nr. 50 im. Emilii Plater w Gdansku, pamietam bardzo dobrze osobe Kierownika szkoly, p. Romana Truszczynskiego. Przewodzil tej szkole w latach 1958-1963. Byl fanatycznym proponentem polskosci. Przezycia wojenne zostawily w Jego psychice trwaly slad. Nosil zawsze w reku ciezki pek kluczy i tym zelastwem pukal w glowe co bardziej niesfornych uczniow. Szkody na zdrowiu nie czynil, ale bylo to bolesne. Uczyl historii. Kiedys na lekcji jeden z naszych kolegow (znakomity skadinad uczen) zostal zapytany przez p. Truszczynskiego, o ktorej godzinie zaczela sie bitwa pod Grunwaldem; bylismy w klasie czwartej. O tak dokladnej porze to chyba nawet Jan Dlugosz w swoich kronikach nie wspomina (a moze i wspomina?). Dosc, ze kolega dostal „lufe” i trzeba bylo Rady Pedagogicznej zeby mu te ocene „wygumkowac” z dziennika, ku wielkim protestom Kierownika Truszczynskiego, ktory uznal, ze tak powazna luka w uczniowskiej wiedzy swiadczy o braku patriotyzmu.
    Ironia losu jest to, ze nasz kolega z czasem sam zostal historykiem i od wielu lat jest „belwederskim” profesorem.

    Trzeba przyznac, ze p. Truszczynski bardzo dbal o dobro szkoly, ktora byla jego „oczkiem w glowie”. Byl bardzo dumny z tego, ze nasza szkola posiadala najwyzszy procent nauczycieli z wyzszym wyksztalceniem wsrod szkol trojmiasta. Mam pare dokumentow podpisanych reka p. Truszczynskiego, w tym kilka swiadectw oraz legitymacje NFOS (Narodowy Fundusz Odbudowy Stolicy). W tamtych czasach wszyscy uczniowie musieli miec takie legitymacje.

    Odpowiedz
  • Bardzo dziękuję Panu za ciekawe informacje, Pozdrawiam Pana, Maria Sadurska

    Odpowiedz
    • Bardzo dziękuję, pozdrawiam, Maria Sadurska

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *