Postawa kardynała Adama Stefana Sapiehy – jednej z najważniejszych postaci w historii polskiego Kościoła, stała się przedmiotem analizy na łamach książki „Maxima Culpa…” Ekke Overbeeka. Autor – na podstawie donosów księdza „patrioty” Anatola Boczka – twierdzi, że metropolita krakowski był seksualnym drapieżcą. Kategoryczne stwierdzenie łączy przy tym z osobą Karola Wojtyły, przyszłego papieża Jana Pawła II.
Kim był kardynał Sapieha? Co łączy hierarchę z Pomorzem Gdańskim? Co napisał – a właściwie – czego nie napisał (a napisać powinien) na temat metropolity krakowskiego holenderski dziennikarz?
„Mimo sędziwego wieku […] przybył na Wybrzeże”
Kardynał Adam Stefan Sapieha w czasie II wojny światowej – pod nieobecność w kraju prymasa Augusta Hlonda, faktycznie pełnił funkcję głowy Kościoła katolickiego w Polsce. O niemieckich zbrodniach informował Piusa XII. Zainicjował powstanie Obywatelskiego Komitetu Pomocy, późniejszej Rady Głównej Opiekuńczej. Część profesorów krakowskich uczelni wywieziona do niemieckich obozów koncentracyjnych zawdzięczała mu wolność. Osobiście interweniował w ich sprawie.
Po wojnie odbudowywał „Caritas”, w kolejnych latach koordynując działalność charytatywną Kościoła. Pod zarządem organizacji – w skali kraju – znajdowało się m.in. blisko 3 tys. świetlic, kuchni dla ubogich, domów starców, domów dziecka, burs, internatów, żłobków i przedszkoli.
Właśnie jako główny organizator „Caritasu” kardynał Sapieha pojawił się na Pomorzu Gdańskim w sierpniu 1946 r.
„Przybywszy nad nasze Wybrzeże morskie cieszę się, widząc rozwój pracy naszej katolickiej w organizacji «Caritas». Wielkie zadanie, jakie ona ma spełnić dla zniszczonej Polski, niech będzie bodźcem dla tutejszego społeczeństwa, by w tej akcji miłosiernej poparło jej usiłowania” – mówił.
Podczas kilkudniowego pobytu na Pomorzu kardynał Sapieha poświęcił piętnaście samochodów – dar chrześcijańskiej organizacji War Relief Services. Hierarcha spotkał się także z administratorem apostolskim diecezji gdańskiej ks. Andrzejem Wronką, biskupem diecezji chełmińskiej Kazimierzem Józefem Kowalskim oraz przedstawicielami zagranicznych organizacji charytatywnych – dyrektorem War Relief Services Georgem M. Szudym oraz członkami szwedzkiej organizacji Polen Hjälpen. W trakcie spotkania umówione zostały dalsze etapy współpracy oraz polityki Związków Diecezjalnych „Caritas”.
Kardynał Sapieha odbył także rozmowę z współpracującymi z „Caritasem” przedstawicielami firm spedycyjnych. Spedytorzy zadeklarowali 96 godzin bezpłatnej pracy (od każdej firmy) w ciągu roku na rzecz organizacji oraz zobowiązali się wykonywać prace przeładunkowe przesyłek „Caritas” bez własnych zarobków.
Wizytę kardynała oraz jego zaangażowanie w działalność charytatywną doceniła lokalna prasa m.in. „Dziennik Bałtycki”: „Wysoki dostojnik Kościoła, gorliwy orędownik sprawy polskiej w latach okupacji, jest inicjatorem i propagatorem akcji charytatywnej w Polsce. Jego niezmordowanym wysiłkom należy w głównej mierze przypisać wskrzeszenie i rozwój «Caritas» po wojnie. Ks. kardynał Sapieha […] mimo sędziwego wieku osobiście przybył na Wybrzeże, aby zorientować się w pracach «Caritas», działającego na naszych terenach”.
Na przełomie 1947 i 1948 r. komuniści zaczęli kwestionować legalność funkcjonowania „Caritasu”, posiadającego jedynie kościelną osobowość prawną. Przejmowaniu użytkowanych przez „Caritas” pomieszczeń towarzyszyła kampania propagandowa, polegająca na oskarżaniu organizacji o różnego rodzaju nadużycia. Domniemane afery były szeroko nagłaśniane w prasie – tej samej, która niedawno pisała o kościelnych inicjatywach charytatywnych z aprobatą. W procesie przejmowania przez państwo „Caritasu” – zarówno na poziomie ogólnopolskim, jak i lokalnym, ważną rolę odegrali księża „patrioci” – duchowni jawnie współpracujący z komunistycznymi władzami. Jednym z nich był ks. Anatol Boczek.
Kardynał Sapieha w donosach ks. Boczka
Ekke Overbeek w rozdziale dziewiątym książki „Maxima Culpa…” stawia tezę, zgodnie z którą Karol Wojtyła, jako kleryk, a następnie młody kapłan wzrastał w atmosferze nadużyć seksualnych. Dopuszczać miał się ich właśnie metropolita krakowski, mentor przyszłego papieża. Karol Wojtyła wyrósł w otoczeniu, w którym przemoc seksualna ze strony przełożonych nie była niczym wyjątkowym – zdaje się przekonywać czytelnika holenderski dziennikarz:
„To, że ten wielki człowiek [Sapieha] mógł popełniać coś, co dzisiaj nazywamy przestępstwami seksualnymi, może wydawać się błahe w kontekście zbrodni nazistowskich i stalinowskich. Ale archiwalne świadectwa są nie do pominięcia” – pisze dość enigmatycznie Overbbek (s. 369, rozdział 9).
Problem w tym, że swoją mocną tezę, która zresztą została chętnie podchwycona przez innych dziennikarzy i publicystów (wystarczy przejrzeć kolejne tytuły prasowe) Ekke Overbeek oparł wyłącznie na jednym źródle – donosach ks. Boczka.
„W dniu 3.VII.1950 r. byłem u kard. Sapiehy. Po krótkiej rozmowie wziął mnie do ostatniego pokoju, kazał się rozebrać do naga i następnie moim paskiem od spodni uderzył mnie około 20 razy w gołe siedzenie. Cały czas krzyczałem, że bardzo boli. Przy czym cały czas był widocznie podniecony” – relacjonował w donosie ks. Boczek (s. 370, rozdział 9).
„[…] Wiele wskazuje na autentyczność słów księdza Boczka” – po raz kolejny kategorycznie stwierdza w książce Overbeek (s. 372), nie przytaczając jednocześnie wiarygodnych argumentów na poparcie swojego stanowiska.
W formułowaniu oskarżeń wobec kardynała Sapiehy holenderski dziennikarz nie tylko nie skorzystał z źródeł różnej proweniencji. Nie przeprowadził też rzetelnej krytyki tego, którym dysponował, a co więcej – nie osadził opisywanych wydarzeń w kontekście historycznym.
Ks. Boczek – kapłan oskarżający abp./kard. Sapiehę o nadużycia seksualne był informatorem komunistycznej „bezpieki” (posługiwał się pseudonimami „Luty” i „Porwa”), a jednocześnie księdzem „patriotą” tj. kapłanem kolaborującym z komunistyczną władzą po 1945 r. Należy też dodać, że sam ks. Boczek był alkoholikiem (z powodu choroby alkoholowej kapłana „bezpieka” zrezygnowała w 1956 r. z dalszej współpracy), a także – jak wynika z dokumentów UB – miał dopuszczać się nadużyć seksualnych.
Przyjrzyjmy się w końcu historycznemu kontekstowi. Księża „patrioci” w ramach Komisji Księży (Głównej – na poziomie ogólnopolskim oraz Okręgowych – na poziomie wojewódzkim) współpracowali z władzami komunistycznymi jawnie, a część z nich także niejawnie jako informatorzy UB. To właśnie casus ks. Boczka.
Księża „patrioci” – jako informatorzy UB – donosili nie tylko na innych kapłanów, w tym na hierarchów, a także na samych siebie. Chcąc przypodobać się funkcjonariuszom UB nierzadko dostarczali kompromitujących informacji na temat innych duchownych. Równocześnie, co istotne – księża „patrioci”, będący równocześnie informatorami UB, nie byli traktowani przez funkcjonariuszy „bezpieki” jako cenne źródło informacji. Z jakich powodów?
UB wiedział, że księża „patrioci” jako duchowni skompromitowani wśród innych księży, poddawani są środowiskowemu ostracyzmowi i nie są dopuszczani do istotnych, wiarygodnych informacji. Dlatego w większości przypadków donosy księży „patriotów” (równolegle informatorów UB) traktowano z rezerwą i rzadko wykorzystywano operacyjnie.
Donosy ks. Boczka poświęcone metropolicie krakowskiemu wpisują się w ów kontekst.
Ks. Boczek pozostawał w osobistym konflikcie z kardynałem Sapiehą. W 1950 r. ksiądz „patriota”, niedługo przed złożeniem donosu, wraz z innymi członkami Komisji Księży został wezwany do Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Tam, od kardynała Sapiehy, otrzymał nakaz wystąpienia z ruchu duchownych „reżimowych”. Ks. Boczek odmówił, a w konsekwencji został zawieszony w czynnościach kapłańskich.
Donos ks. Boczka nie został też potraktowany poważnie przez funkcjonariuszy UB, którzy nie wykorzystali przekazanych przez księdza „patriotę” informacji choćby w czasie procesu kurii krakowskiej (którego jednym z zasadniczych elementów było skompromitowanie pamięci o wówczas już nieżyjącym metropolicie krakowskim).
W końcu Overbeek nie zadaje też fundamentalnego pytania w jaki sposób wówczas już 83-letni, ciężko chory i właściwie przykuty do łóżka kardynał Sapieha, miały dopuszczać się napaści seksualnej na księdzu „patriocie”.
W dalszej części książki (rozdział 10) Overbeek kontynuuje narrację pod z góry przyjętą tezę, twierdząc, że ks. Boczek dopuszczał się wszystkich niemoralnych zachowań z powodu krzywd jakie spotkały go ze strony kardynała Sapiehy.
„Poznaliśmy księdza Anatola Boczka w poprzednim rozdziale jako tego, który opisywał wielokrotne molestowanie go przez arcybiskupa Sapiehę. Szczęśliwym człowiekiem nie był. Ciągle go przenosili z parafii do parafii, najpierw Sapieha, potem jego następca. Powody podawano dwa: współpracuje z komunistami, a do tego pije” (s. 382, rozdział 10).
Autor książki „Maxima Culpa…” nie zastanawia się nad motywacją ks. Boczka. Nie bierze pod uwagę chęci osobistej zemsty księdza „patrioty” na metropolicie krakowskim, z którym pozostawał w personalnym konflikcie. Nie uwzględnia występującego u duchownych „reżimowych” zjawiska potrzeby przypodobania się władzom państwowym i funkcjonariuszom UB, od których nierzadko zależało „być albo nie być” skompromitowanych wśród innych duchownych członków Komisji Księży (z obecnością w Komisji Księży wiązały się określone profity – finansowe, dostęp do opieki medycznej, prestiżowe – odznaczenia państwowe etc.). W końcu w ogóle nie dopuszcza też scenariusza, w którym to właśnie niemoralne zachowanie ks. Boczka i twarda reakcja na nie ze strony metropolity krakowskiego mogły stać za treścią donosów, które w intencji księdza „patrioty” miały skutecznie oczernić kardynała Sapiehę.
Overbeek sformułował poważne zarzuty pod adresem kardynała Sapiehy. Dopuścił się jednocześnie fundamentalnych zaniedbań warsztatowych. Czy nierzetelność dziennikarska wynikała z niewiedzy i braku kompetencji? Czy raczej była świadomym zabiegiem zastosowanym dla osiągnięcia określonego efektu?
dr Jan Hlebowicz,
publicysta, historyk zajmujący się m.in. relacjami państwo-Kościół w PRL, pracownik IPN Oddział w Gdańsku. Przygotowuje do druku książkę „Polityka na ambonie. Środowisko księży «patriotów» w województwie gdańskim 1950-1956”.