Pamiętacie rok 1996? Sklonowano owieczkę Dolly, Szymborska dostała Nagrodę Nobla, premierę miała gra “Diablo”, a Małysz wygrał Puchar Świata w skokach narciarskich… i po raz pierwszy w “Dzienniku Bałtyckim” mogliśmy przeczytać o mitycznym, wspólnym bilecie na trójmiejską komunikację!
29 kwietnia 1996 rok. “Sopocka propozycja – wspólne bilety?”.
“W sopockim Urzędzie Miejskim odbyło się spotkanie członków zarządów miast Gdańska, Gdyni i Sopotu, naczelników wydziałów komunikacji oraz przedstawicieli Zakładów Komunikacji Miejskiej. Zgromadzeni dyskutowali o możliwościach zintegrowania komunikacji na terenie Trójmiasta”. Samorządowcy dali sobie czas do 20 czerwca, aby przedyskutować problem i sporządzić odpowiednie analizy i materiały. Już wtedy przewijało się nazwisko samorządowca… Jacka Karnowskiego, wówczas wiceprezydenta Sopotu…
Minęło 27 lat! Biletu nie ma po dziś dzień…
Ale tym razem można wybaczyć, bo niechętne pomysłowi było PKP, wtedy jeszcze zarządzające naszą kolejką w 100% (SKM Trójmiasto powstała pięć lat później, po podziale PKP na spółki).
Czerwiec 1996:
“W gdańskim magistracie opracowano projekt wspólnego, miejsko-kolejowego biletu na autobusy i tramwaje oraz kolejki SKM jeżdżące po Gdańsku. Na podstawie jednego biletu można by jeździć cały dzień od Stogów do granicy z Sopotem – opowiada Antoni Szczyt, naczelnik Wydziału Komunikacji Miejskiej w Gdańsku”. Zaczął się festiwal problemów: PKP nie może ponieść strat, nie mogą „wyłączyć” tylko gdańskiego odcinka kolejki z rozliczeń, a oni by w sumie chcieli robić ten wspólny bilet, ale również z Gdynią. Antoni Szczyt z kolei “twierdzi, że aby dojść do zintegrowanego biletu trójmiejskiego, należy zaczynać od drobnych kroków – najpierw zintegrować właśnie bilety gdańskie i na SKM”.
Listopad 1996:
“Być może w przyszłym roku mieszkańcy województwa gdańskiego będę mogli korzystać z autobusów, tramwajów i kolei podmiejskiej używając jednego biletu”. Kolejne spotkanie władz.
“Prawdopodobnie utworzony zostanie zintegrowany Zarząd Komunikacji Miejskiej (komunalny związek trzech gmin), który będzie zatrudniał kilka zakładów transportowych“. W nim – po dwóch młodych, dynamicznych przedstawicieli każdego miasta, “osoby młode, nie skażone zaszłościami, mające własne pomysły”…
“Dziennik Bałtycki” zauważa, że gdzie indziej się da: “Ujednolicone systemy biletów na wszystkie środki komunikacji z powodzeniem funkcjonują w wielu europejskich aglomeracjach. Podobny system z powodzeniem funkcjonuje w Katowicach“.
Powinno być po krzyku?
19 lutego 1998. “Podróż z jednym biletem”.
“Dziennik” cytuje panią Alicję, której “taki bilet bardzo ułatwił życie”. W artykule brak wyjaśnienia, dlaczego zapowiadany bilet nie pojawił się w kieszeniach pasażerów. Wraca temat rozliczeń. “Według Antoniego Szczyta z Urzędu Miasta w Gdańsku wprowadzenie wspólnych biletów jest na obecnym etapie bardzo trudne” – nie wiadomo jak podzielić kasę… Ale: Gdańsk wprowadzi w tramwajach kasowniki z czytnikami kart bezstykowych. I to jeszcze w 1998 roku!
Dyrektor ZKM z Gdyni, Olgierd Wyszomirski, prorokuje: może rok 2003? Ale będzie trudno… Jednocześnie zapewnia, że “gdyński ZKM od dawna forsuje pomysł takiego biletu”. Podpowiada, że warto odłączyć kolejkę od PKP, usprawniłoby to cały proces.
Sierpień 1998:
Wywiad z Franciszką Cegielską. “Dziennik” pyta: “Dlaczego gminy Trójmiasta nie mogą się porozumieć w tak prozaicznej sprawie jak wspólny bilet komunikacji miejskiej i kolejki SKM i Gdynia kłóci się z Gdańskiem?”
– W 1991 r. kiedy powstała koncepcja Zarządu Komunikacji Miejskiej i złożyliśmy ofertę Gdańskowi, żeby powołać wspólny zarząd, oni nie chcieli tego. Nasz zarząd zarządza naszą komunikacją, gmin ościennych, wprowadzili prywatnych przewoźników, a Gdańsk ma swoje koncepcje”.
Lipiec 1999:
Środek lata, a za pasem kolejne tysiąclecie. W Gdańsku rzesze turystów, którzy marnują czas na staniu w kolejkach, by zakupić bilet, w każdym mieście inny. “Niby: jedno wybrzeże, a chcąc je zwiedzać trzeba kupić kilka biletów. Pod tym względem Trójmiasto staje się ewenementem w skali Europy“.
“Dziennik” pyta Antoniego Szczyta z Urzędu Miasta w Gdańsku, który trzeci rok głowi się nad tym problemem: “Jesteśmy zwolennikami, czekamy na PKP, nawet jesteśmy po przetargu na urządzenia!”. Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni – który pracuje w urzędzie do dziś, mówi: “Pierwszy etap integracji komunikacji jest możliwy do osiągnięcia jeszcze w tym roku”.
W międzyczasie wspólny bilet od 1 lutego 2000 roku wprowadza aglomeracja katowicka, twór dużo bardziej skomplikowany niż trzy sąsiadujące ze sobą gminy.
22 lutego 2000
“Wspólny bilet”. Tu prawie się udało, bo zaprezentowano dość szczegółowe założenia całego przedsięwzięcia. Dyskutowano o treści statutu Komunikacyjnego Związku Gmin Gdańsk-Gdynia-Sopot. Gdańsk 50%, Gdynia 37%, Sopot 13% – na początek, bo chciano, by mogli się też przyłączyć inni. “Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, podkreślał, że elektroniczny system będzie prawdopodobnie pierwszym w Polsce. Pozwoli dokładnie określić liczbę osób korzystających ze środków komunikacji oraz wielkość obciążenia w poszczególnych godzinach. To pozwoli zwiększyć częstotliwość kursowania pojazdów w godzinach szczytu” – skąd my to znamy, prawda? Taka jakby Fala, już w roku 2000? Niesamowite!
Kwiecień 2001 – nareszcie są! Testy kasowników i urządzeń nowego systemu! Choć zmiany w gdańskiej komunikacji opóźniali pracownicy ZKM, to udało się nawet przeprowadzić testy urządzeń. Karta miejska jako portmonetka, z kartą zbliżeniową do doładowywania – w 2001 roku to było coś! 24 pasażerów dostało karty i mieli testować system. Przetarg ogłoszono w styczniu, testy miały trwać do połowy maja, rozstrzygnięcie w lipcu. Koszt? 4 miliony złotych rocznie. Urządzenia i kasowniki zainstalowano w Gdańsku, w tramwaju linii nr 12 oraz przy wejściu na peron 4, w Gdyni w autobusie nr 194, trolejbusach nr 20, 22 i na ścianie kas SKM, w Sopocie – w autobusie nr 187.
Listopad 2001 – nastąpiło unieważnienie przetargu. Jedna z firm z Poznania chciała za system aż 7,7 mln zł. System był zbyt drogi.
Potem w “Dzienniku Bałtyckim” na długie lata zapadła cisza, przerywana co jakiś czas informacjami o problemach z powstaniem MZKZG (Metropolitalny Związek Komunikacyjny Zatoki Gdańskiej), tworzonego w okresie 2006 – 2007 r., który miał być gwarancją sukcesu na drodze do wspólnego biletu. Nie udało się.
Jacek Karnowski, który o wspólnym bilecie mówił już 27 lat temu, awansował z funkcji wiceprezydenta na prezydenta. Wojciech Szczurek dołączył do niego nieco później, ale też mu nie wyszło. Część nazwisk wymienionych w artykułach też pewnie znalazłaby się tu i ówdzie. Zaraz startujemy z Falą, która jest tylko elektroniczną portmonetką, przepłaconą i bardzo drogą protezą tego, co prawie urodziło się już 22 lata temu…
W czasie pisania tego tekstu korzystałem z zasobów Bałtyckiej Biblioteki Cyfrowej, skanów “Dziennika Bałtyckiego”, zgromadzonych pod adresem bibliotekacyfrowa.eu.