W latach 60. oraz 70. XX w. w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej żywa była legenda o czarnej Wołdze krążącej po ulicach i porywającej dzieci. Skąd wzięła się ta opowieść oraz jak to wyglądało naprawdę?
Zgodnie ze wspomnieniami Wołgę wyróżniały firanki w oknach, białe opony oraz brak tablic rejestracyjnych. Podobno jeździli nią Żydzi, funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, księża lub zakonnice, a według niektórych wspomnień nawet wampiry lub sataniści.
Do dnia dzisiejszego panuje przekonanie, że czarna Wołga była tylko legendą, natomiast według Przemysława Semczuka, autora książki „Czarna wołga. Kryminalna historia PRL” legenda mogła okazać się prawdziwa. Wskazują na to materiały znalezione przez autora w archiwach IPN, ówczesnych materiałach prasowych oraz wspomnieniach świadków tamtych wydarzeń. A wydarzeń było sporo. Jednym z głośniejszych i oficjalnie jedynym było porwanie Bohdana Piaseckiego, syna jednego z działaczy politycznych. Jednak zgodnie ze źródłami ofiarami czarnej Wołgi była również córka państwa Hencelów, uprowadzona 2 kwietnia 1965 roku przez domniemane kuzynki pana domu, a według świadków wsadzona do czarnej Wołgi na skrzyżowaniu ulicy Grochowskiej i alei Waszyngtona. Sprawa została rozwiązana w kilka dni. Na milicję zgłosili się świadkowie, opisując kobietę, dzięki czemu ustalono jej tożsamość. Porywaczką okazała się mieszkanką Łodzi, Hanna Szlegiel, która napaści dokonała razem ze swoją siostrą. Przyczyną okazało się, że obywatelka chciała mieć zdrową córkę, gdyż jej urodziła się niewidoma.
Cała sytuacja odbiła się szerokim echem wśród polskiego społeczeństwa. Gdy ginęły inne dzieci, milicja obywatelska otrzymywała informacje o porwaniu właśnie przez czarną Wołgę. Oczywistością było, że to fałszywe zeznania jednak nigdy nie dementowano podobnych doniesień, a strach jaki wzbudzała czarna Wołga sprawił, że auto stało się symbolem, a z czasem urosło do rangi legendy.
Samochód dygnitarzy
Co do samego auta, było to GAZ-21 Wołga czyli produkowany w latach 1956-1970 radziecki samochód klasy wyższej. Produkowany w radzieckich Gorkach zyskał poważanie wśród dygnitarzy nie tylko ZSRR, ale również praktycznie we wszystkich państwach ówczesnego bloku wschodniego. Czterodrzwiowy sedan napędzany był czterocylindrowym silnikiem o mocy od 70 do 85 KM. Silnik współpracował z trzybiegową manualną lub automatyczną skrzynią biegów i napędzał tylne koła. W późniejszym czasie model 21 został zastąpiony przez GAZ-24 z samonośnym nadwoziem oraz bardzo przestronnym wnętrzem.
W latach 90. XX w. Wołga została w obiegowej opinii zastąpiona przez czarne BMW lub Mercedesa z rejestracją z trzema „szóstkami”. Również ta wersja porywała dzieci, a nawet zabijała przechodniów pod pretekstem zapytania ich o godzinę.
Strach był wielki
Aktualnie legenda o czarnej Wołdze odchodzi do lamusa, jednak emocję jakie budziła w latach 60. oraz 70. wcale nie zniknęły. Wiele starszych osób wzdryga się na myśl o tym samochodzie. Miejmy tylko nadzieję, że legenda nie powróci pod postacią, dajmy na to, czarnego BMW serii 7…
Maciej Zieliński, Globmedium
Wołga nie mogła porwać Piaseckiego, bo musieli by na to porwanie specjalnie sprowadzić prototyp z Gorkiego :) . W Polsce pierwsze egzemplarze pojawiły się dopiero rok później. Poza tym dokładnie wiadomo że Piaseckiego porwała Warszawa taksówka o konkretnych numerach rejestracyjnch i znany jest taksówkarz. Odsyłam do ciekawego programu z archiwów SB które prowadził Gmyz, tak właśnie opisywano to ciekawe śledztwo.