Ktoś kiedyś powiedział, że w epoce baroku kompozytorzy wyczerpali w pewnym sensie możliwość komponowania muzyki w wielu aspektach.

Może stwierdzenie to jest lekko przesadzone, ale faktycznie, gdyby zebrać całą muzykę skomponowaną w pozostałych epokach, zarówno tych przed jak i tych po okresie baroku, to i tak to, co zostało napisane, nie będzie ilościowo mogło konkurować z ogromem kompozycji okresu baroku. A mam na myśli tylko te utwory, które dotrwały do naszych czasów w całości bądź częściowo lub wiemy o nich, że kiedyś istniały i były wykonywane. Ilość muzyki barokowej jest rzeczywiście gigantyczna i bez przesady można przyjąć, że barok był najbardziej muzyczną epoką w historii ludzkości. Dziś nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo w tej epoce muzyka fascynowała i zajmowała szerokie rzesze społeczeństwa w tamtych czasów. Może nie wszyscy będą w stanie w to uwierzyć, ale poziom wykształcenia muzycznego w epoce Bacha, Vivaldiego, Telemanna i Bibera był o wiele wyższy i bardziej powszechny jak dzisiaj. Dziś mało kto zna się  tak naprawdę na muzyce, a jeszcze mniej ludzi ma podstawowe wiadomości i wykształcenie z zakresu teorii muzyki i kompozycji. Życie muzyczne w tamtej epoce było niezwykle obfite, barwne i zróżnicowane.

barokowy chór w kościele Bożego Ciała

Jednym z najbardziej znanych miast skupiających całą plejadę sławnych i do dziś znanych kompozytorów tamtych czasów była Wenecja. Można z całą stanowczością stwierdzić, iż była to przez długie lata światowa stolica muzyki. Ilość organizowanych mniejszych lub większych wydarzeń muzycznych była wręcz oszałamiająca. Wenecja i wenecjanie, a także odwiedzający ją licznie goście z całej Europy, wszyscy żyli muzyką. Odbywały się niezliczone koncerty i przedstawienia, wystawiano coraz to nowe opery i oratoria. Dotyczyło to zarówno muzyki sakralnej jak i świeckiej, która nawzajem się przenikała i uzupełniała tworząc oszałamiający kalejdoskop rozwijających się wspaniale wszystkich gatunków muzycznych.

Wzorem Wenecji poszły także inne miasta w Europie. Najpierw we Włoszech, a następnie w innych krajach. Jednym z tych miast, w którym bardzo w okresie baroku rozwinęło się i kwitło życie muzyczne, był Gdańsk. Dziś już mało kto wie i pamięta o znakomitych kompozytorach gdańskich tamtej epoki. Chyba niewielu miłośników muzyki kojarzy z Gdańskiem Johanna Gottlieba Goldberga (1727-1756), któremu Bach dedykował swoje utwory. A przecież Goldberg urodził się w Gdańsku w rodzinie słynnego lutnika. Nie tylko ten słynny wirtuoz klawesynu był gdańszczaninem. Można bez końca wyliczać tych niestety zapomnianych już dziś kompozytorów. Pozwolę sobie tu wymienić choć kilku: Kaspar Forster Młodszy (1616-1673) – kompozytor, śpiewak (słynny z niezwykle rozległej skali głosu – od basu do sopranu) i kapelmistrz, Johann Daniel Pucklitz (1705-1774) – był kompozytorem i gdańskim muzykiem miejskim, a więc członkiem kapeli Rady Miasta, będącej również kapelą Kościoła Mariackiego i organizatorem koncertów publicznych przy ul. Młyńskiej, Paul Seifert (1586-1666) – organista i kompozytor tworzący muzykę w stylu wczesnego baroku, przez 42 lata związany z Kościołem Mariackim, Kaspar Forster Starszy (1574-1652) – kapelmistrz, kompozytor i księgarz gdański, Christoph Werner (zm. 1650) – kompozytor i kantor w Kościele Św. Katarzyny, Johann Jeremias du Grain (1700-1756) – kompozytor i organizator pierwszych koncertów publicznych w Gdańsku. Można o nim powiedzieć człowiek legenda.

kościół św. Katarzyny

Johann Jeremias był prawdopodobnie potomkiem francuskich protestantów, którzy w XVII wieku wyemigrowali do Prus. Studiował w Hamburgu, ucząc się u samego Jerzego Filipa Telemanna. Po ukończeniu studiów osiadł w Elblągu, podejmując pracę organisty w najważniejszym w tym czasie elbląskim kościele – Najświętszej Marii Panny. Można przypuszczać, że dorabiał sobie udzielając lekcji muzyki i był też nauczycielem w Gimnazjum Elbląskim. Kroniki podają, że w 1731 r. ożenił się z gdańszczanką. Przełomowym momentem w życiu du Graina był rok 1737. Elbląg obchodził wtedy jubileusz 500-lecia. Rektor elbląskiego Gimnazjum, Jerzy Daniel Seyler, zaproponował na tę okazję wystawienie opery napisanej na zamówienie miasta przez największego europejskiego kompozytora – Jerzego Fryderyka Haendla. Seyler znał osobiście Haendla ze studiów w Halle. W dodatku osobistym sekretarzem kompozytora był absolwent elbląskiej uczelni – Jan Chrystian Schmidt. Jakby tego było mało, akurat w tym czasie Haendel opuścił Anglię, by podleczyć się w Aachen. Wprawdzie do Elbląga z Aachen jest kawał drogi, ale Seyler miał dar przekonywania i pełną sakwę argumentów.

kościół Najświętszej Marii Panny w Elblągu

15 października Schmidt tak z Elbląga pisał do Matheusa Douburga: „…dziś mogę Panu udowodnić, jak bardzo nasz mistrz powrócił do zdrowia. Proszę pomyśleć, drogi panie Douburg, że mieszkańcy Elbląga, tego małego miasta w Prusach, skąd piszę te słowa, gdy dowiedzieli się o Jego obecności, osiągnęli rzecz niebywałą – Jego udział w przygotowaniach obchodów 500-lecia grodu. Aby udowodnić swoje całkowity uleczenie, mistrz zdecydował się napisać kantatę, którą skomponował w parę dni z niewiarygodną lekkością i szczęściem! W tej chwili zajmuje się próbami tego dzieła, które chce sam dyrygować i kiedy zakończy, powrócimy do Londynu, do którego zamierzamy dotrzeć w ostatnich dniach tego miesiąca i to w lepszych nastrojach, niż te, w których wyruszaliśmy”.

kościół Mariacki

Niestety, choroba Seylera pokrzyżowała te plany i operę wystawiono dopiero 28 listopada 1737 roku. 30 z 40 motywów muzycznych opery „Hermann von Balcke” napisał Haendel, a pozostałe 10 – du Grain (co zostało potwierdzone na wydanym z okazji premiery plakacie). Opera choć była wielkim sukcesem, nie przyniosła du Grainowi stabilizacji w Elblągu. W 1739 roku przeniósł się do większego Gdańska, choć nie miał tam zapewnionej stałej pracy. Postanowił zarabiać na życie koncertami, prowadząc niewielką orkiestrę, chór i solistów.  Pierwszy koncert publiczny, jaki zorganizował, miał miejsce w dniu 23 lutego 1740 roku przy ulicy Grobla III w Gdańsku. Wystąpił podczas tego koncertu jako kompozytor, organizator, klawesynista i kapelmistrz, prezentując swoją kantatę zatytułowaną „Der  Winter”(Zima). Koncerty które organizował cieszyły się ogromnym powodzeniem i były pierwszymi w historii Gdańska które nie odbywały się z powodu jakiś uroczystości świeckich lub kościelnych. W 1747 roku znany już muzyk otrzymał stałą posadę organisty w kalwińskim kościele  św. Elżbiety w Gdańsku. Zmarł podczas własnego koncertu, który prowadził 14 stycznia 1756 roku w hotelu Dom Angielski w Gdańsku przy ulicy Chlebnickiej 16. Całe jego niezwykle ciekawe i barwne życie mogło by się stać scenariuszem znakomitego filmu lub powieści. Może ktoś kiedyś podejmie się takiego wyzwania.

organy w kościele św. TrójcyInnymi kompozytorami związanymi nierozerwalnie z Gdańskiem byli: Franciscus de Rivulo (zm.1564) – kompozytor oraz kantor Kościoła Mariackiego, Andreas Hakenberger (1574-1627) – kompozytor, śpiewak kapeli królewskiej w Krakowie, a następnie kapelmistrz Kościoła Mariackiego w Gdańsku, Maxymilian Dietrich Freislich (1673-1731)- kompozytor i kapelmistrz Kościoła Mariackiego, Christoph Bernhard (1628-1692) – kompozytor, wykształcenie muzyczne zdobywał w Gdańsku, następnie był członkiem słynnej kapeli dworskiej w Dreźnie, gdzie poznał Heinricha Schutza, Crato Butner (1616-1679) – kompozytor i kantor w Kościele Św. Katarzyny, Theophil Andreas Volckmar (1684-1748) – kompozytor i organista najpierw w Kościele Św. Trójcy, a potem w Kościele Św. Katarzyny, JohannValentin Meder (1649-1719) – kompozytor, śpiewak, organista, kantor w Kościele Mariackim.

Wymieniłem tylko niektórych kompozytorów związanych w epoce baroku z Gdańskiem. Jak widać, jest to imponująca lista znamienitych muzyków, którzy działali i tworzyli w tamtych czasach w tym mieście. Dzięki takim przedsięwzięciom jak organizowany od paru już lat w Gdańsku Festiwal Goldbergowski wszyscy oni wychodzą z niebytu i zapomnienia. Bardzo to budujące. Zadaję sobie jeszcze pytanie, ile jeszcze odkryjemy na nowo i przywrócimy światu zapomnianej, a jakże pięknej i wspaniałej muzyki. Nawet krótkie omówienie tego, co się działo w życiu muzycznym Gdańska w XVII i XVIII wieku, uzasadnia chyba w pełni nazwanie go „Wenecją Północy”.

Tomasz Kwiatkowski

Dodaj opinię lub komentarz.