Jeszcze tylko kilka tygodni i znów zaludnią się nadmorskie plaże, zimą odwiedzane raczej sporadycznie (choć wyjątek stanowią tu odważni morsowicze). I znów wszyscy będą fotografować sopockie molo.
A początkiem mola w Sopocie był drewniany pomost, na końcu którego zamontowano pompę tłoczącą wodę morską do gabinetu kąpielowego. Pomysłodawcą owego pomostu liczącego około 31 metrów był Jean Georg Haffner, wojskowy chirurg w randze majora (1775 -1830), Alzatczyk, odznaczony przez Napoleona Orderem Legii Honorowej. Do Gdańska, gdzie obowiązki gubernatora pełnił jego przyjaciel z młodości Jean Rapp, przybył w 1808 roku. Poślubił wdowę Reginę Karolinę. Jej córka z pierwszego małżeństwa Julia Boettcher była kochanką gubernatora. W Gdańsku od 1811 roku Haffner prowadził praktykę lekarską. Podobno był inicjatorem wybudowania w Brzeźnie łazienek do morskich kąpieli.
Po kapitulacji Gdańska pozostał w mieście, a w 1823 roku uzyskawszy od rządu pruskiego prawo do założenia kąpieliska w Sopocie, małej rybackiej wiosce, wybudował tam z własnych funduszy zakład kąpielowy. Pomost z zamontowaną pompą – w obawie przed zimowymi sztormami – rozbierano jesienią, a wiosną odbudowywano i zwykle wtedy rozbudowywano. Znawcy podają, że w 1827 roku liczył ok. 31 m i stał się wtedy pomostem spacerowym. Na początku XX wieku miał już 315 metrów, zaś w 1927 – 511 !
Augustyn Tarchała (1904-1982) był bosmanem, który od 1951 do 1969 roku, czyli do emerytury, w sezonie letnim kierował przystanią pasażerską na sopockim molu.
Po wojnie losy sopockiego mola nie były pewne. Jesienne sztormy w 1948 roku poważnie uszkodziły wszystkie istniejące nad zatoką drewniane pomosty spacerowe. Sztormom nie oparło się także molo w Sopocie. Mola w Brzeźnie i Jelitkowie rozebrano. Pozostał pomost w Orłowie i molo sopockie. Warto przypomnieć, że molo w Jelitkowie (w Glettkau) stało się ważnym miejscem dla bohatera powieści Stefana Chwina Hanemanna.
Jak pisze Wojciech Fułek we wspaniałej opowieści o Sopocie („Kurort w cieniu PRL- u”), pomost sopocki także planowano rozebrać, był bowiem nie tylko zniszczony, ale traktowany przez nowe władze jako relikt czasów burżuazyjnych i ślad niemieckiej przeszłości miasta. Do rekonstrukcji obiektu udało się przekonać samego prezydenta Bieruta, który docenił „strategiczne” położenie mola, uznając, że stanowi bezpieczne miejsce do cumowania rządowych motorówek. I tak po remoncie i rekonstrukcji molo oddano do użytku w 1951 roku.
Przez ponad siedemdziesiąt lat molo i jego otoczenie zmieniało się, co widać na niezliczonych zdjęciach, jako że był to obiekt „obowiązkowo” fotografowany. W latach pięćdziesiątych aparaty fotograficzne nie były jeszcze dobrem powszechnym. Istniała grupa fotografów, którzy od nazwy aparatu, jakiego używali – laica camera, zwani byli lajkarzami. Zawdzięczamy im dokumentowanie zmian, jakie zachodziły w nadmorskich miejscowościach, które niedługo przybrały nazwę Trójmiasto.
A do mola w Sopocie przybijały stateczki białej floty: „Grażyna”, „Olimpia”, „Panna Wodna”, „Aldona”, okazałe „Mazowsze”… Pływały na Hel, do Gdańska, czasem odbywały tylko rejs po Zatoce. Do obsługi pasażerów na końcu górnego pokładu mola zbudowano pomieszczenia opatrzone napisem: „Żegluga Gdańska. Przystań Pasażerska. Sopot”.
W 1955 roku w związku z obchodami dziesiątej rocznicy „Polski Ludowej na Morzu” do mola przycumowały także okręty Marynarki Wojennej. Święta państwowe i Dni Morza podkreślano wywieszaniem na molu gali banderowej.
Od początku XX wieku, kiedy to w latach 1903-1904 powstał w Sopocie zakład balneologiczny zaprojektowany przez Heinricha Dunkela i Paula Puchmuellera, nieodłącznym elementem sopockiego krajobrazu stał się dymiący komin, przypominający wieżę. W 1956 roku powstał tu Szpital Reumatologiczny, a komin przestał dymić wiele lat później, dopiero gdy zainstalowano w kotłowni ogrzewanie gazowe. Z punktu widokowego na wieży widać zmiany, jakie zaszły na molu i w jego okolicy.
Przez wiele lat odwiedzający molo chętnie opalali się na zacisznej ostrodze. W 2011 roku ukończono tu budowę mariny. Część naukowców ostrzegała, że budowa przystani dla jachtów w tym miejscu może doprowadzić do spłycenia głębi i powstania łachy, która będzie się odnawiać na skutek działań przybrzeżnych prądów mimo podejmowanych prac, mających ową łachę zmniejszyć. W 2014 roku Muzeum Sopotu przypomniało dzieje sopockiej przystani, prezentując na molu fotografie pozyskane od mieszkańców kurortu w ramach akcji ”Sopocianie”.
Czesława Scheffs
Korzystałam mi.in. z „Sopockiego albumu biograficznego” autorstwa Józefa Golca oraz książki „Kurort w cieniu PRL-u” Wojciecha Fułka i Romana Stinzinga Wojnarowskiego