14 grudnia w gdańskim Dworze Artusa odbędzie się uroczysta gala wręczenia nagrody „Świadek Historii”. Nagroda honorowa „Świadek Historii” jest wyróżnieniem przyznawanym przez Instytut Pamięci Narodowej osobom fizycznym, instytucjom i organizacjom, które są w sposób szczególny zasłużone dla upamiętnia historii Polski i Narodu Polskiego. Nagroda jest lokalnym odpowiednikiem ogólnopolskiej nagrody honorowej „Kustosz Pamięci Narodowej”.
7 września bieżącego roku Kapituła z przewodniczącym prezesem IPN dr Jarosławem Szarkiem pozytywnie zaopiniowała przedstawione wnioski złożone przez instytucje, organizacje i osoby fizyczne. Uchwałą z dnia 5 października 2016 r. nagroda została przyznana sześciu nominowanym kandydatom.
Poniżej postaramy się przybliżyć sylwetki nagrodzonych.
Andrzej Chmielewski tak mówi o sobie:
Z urodzenia Gryficzanin, z pochodzenia Tatar z tatarskiego rodu Józefowiczów herbu Leliwa, historyk, muzealnik i zabytkoznawca, absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, dziennikarz i publicysta, instruktor harcerski, emerytowany nauczyciel.
Pochodzę z patriotycznej rodziny, jestem wnukiem Sybiraczki Konstancji z Józefowiczów, Chmielewskiej i synem Sybiraka Edmunda Chmielewskiego, wnukiem członka POW, powstańca sejeńskiego, podkomendnego gen. Lucjana Żeligowskiego w czasie zdobywania Wilna z rąk Litwinów, dowódcy strażnicy KOP, funkcjonariusza II oddziału kontrwywiadu, zabitego przez Sowietów strzałem katyńskim w podmińskich Kuropatach w maju 1940 r., Stanisława Chmielewskiego. Ukształtowała mnie przede wszystkim babcia, patriotka i żarliwa katoliczka. Od czasu jak tylko umiałem słuchać, słyszałem legionowe pieśni i opowieści o katordze babci i ojca na Sybirze, o działalności jej męża, a mego dziadka, którego grobu szukała do śmierci i nie znalazła. W LO im. B. Chrobrego w Gryficach historii uczył mnie były żołnierz AK Kazimierz Szczygieł. Na UG trafiłem do grupy z nieżyjącym Aramem Rybickim (zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem). Nie mogłem być inaczej ukształtowany niż na takiego, jakim jestem.
Największa satysfakcja to wdzięczność rodzin i samych żołnierzy wyklętych, których historie opisałem w licznych publikacjach, ostatnio w kwartalniku Wyklęci, w których przyczyniłem się w znacznym stopniu do ich upamiętnienia. Przez lata zapomniani, prześladowani, żyli tylko w pamięci towarzyszy z konspiracji i rodzin. Odkryłem i pokazałem, jakimi byli bohaterami. Olbrzymia satysfakcja to także dumne twarze mojej rodziny, w tym wnuków Ziemowita i Dobrawy, z tego, że mają takiego dziadka, że synowie także zostali wychowani na patriotów!
Największy zawód. Ludzie, którym ufałem, okazali się esbeckimi donosicielami. Czy im wybaczam? Trudne pytanie! Na pewno do końca życia im tego nie zapomnę!
Marzenia. Mam wiele. Jedno z nich to zapalenie świeczki na grobie dziadka. Jest na tzw. Białoruskiej Liście Katyńskiej, ale do dzisiaj nie wiadomo, gdzie sowieccy oprawcy go zakopali. Symboliczny grób dziadka znajduję na cmentarzu w Gryficach.
Kandydatura Andrzeja Chmielewskiego została zgłoszona przez Lecha Makowskiego, prezesa Stowarzyszenia Kresowiaków w Kwidzynie. Andrzej Chmielewski jest historykiem, uczestnikiem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, członkiem opozycji demokratycznej w PRL.
Izydor Gencza mówi, że „trzy razy był pod pistoletem”. To najstarszy z laureatów, ma 97 lat. W latach 1941-45 należał do niepodległościowej, antyniemieckiej tajnej organizacji Jaszczurka, formacji całkowicie oddolnej, skupiającej przede wszystkim ludzi młodych – byłych uczniów gimnazjum w Starogardzie, ale także ich nauczycieli.
Wspomnienia Izydora Genczy z powstania tajnej organizacji niepodległościowej „Jaszczurka” w Zelgoszczy:
29 czerwca 1941 r. była piękna słoneczna pogoda. Wszedłem do domostwa Pawła Wyczyńskiego zamieszkałego w tej części Zelgoszczy, która miała najlepsze warunki do konspirowania. Paweł przedstawił mnie swoim rodzicom – Klarze i Lucjanowi oraz młodszej siostrze Stefanii. Następnie przedstawił mi kolegę ze Starogardu – Zygmunta Bączkowskiego. Już przy stole Paweł odczytał opracowany przez siebie krótki statut organizacji, wzorowany na statucie harcerskim.
Następnie zabrałem głos ja. Opowiedziałem nieco o niemiecko-sowieckim teatrze wojennym. Przedstawiłem kolegom pomysł utworzenia małej ale sprężystej tajnej organizacji niepodległościowej, której członkowie byliby pełni odwagi i poświęcenia. Zaproponowałem nazwać ją „Jaszczurka”, jako że jest to zwierzę niewielkiej wielkości, a przez to mało widoczne dla wrogów. Symbolizuje ono mądrość, pobożność, pożyteczność i opiekę, bo w takim rozumieniu rozumiano antykrzyżacką działalność „Związku Jaszczurczego” prowadzoną przez chełmińską szlachtę przełomie XIV i XV w. Celem naszej organizacji miała być walka z naszym najgorszym wrogiem – hitlerowskimi Niemcami, a głównym hasłem „Idziemy tam, gdzie ostatnia świeci szubienica”. Hasło to wziąłem z wiersza Cypriana Kamila Norwida – „Pieśń od ziemi naszej”.
Mój program zyskał akceptację kolegów. Ustaliliśmy, że do „Jaszczurki” będą werbowani chłopcy od lat siedemnastu, pochodzący z rodzin patriotycznych. W celu prowadzenia efektywnych działań musieli być zupełnie zdrowi i w pełni władz umysłowych. Dlatego wcześniej należało przeprowadzić doskonałe rozeznanie kandydatów, bo ewentualna pomyłka mogłaby nas drogo kosztować. Po złożeniu przysięgi ułożonej przez Wyczyńskiego ustaliliśmy że ja – jako najstarszy – zostanę dowódcą „Jaszczurki”. Odczuwałem satysfakcję, że zawiązaliśmy razem „Jaszczurkę”, ale i pewien ciężar, jako że ja wziąłem na siebie jej kierownictwo.
Przymusowo wcielony do Wehrmachtu na terenie III Rzeszy, nie zaprzestał konspiracyjnej działalności. Był po wojnie rozpracowywany przez bezpiekę. Jego kandydatura została zgłoszona przez Piotra Szubarczyka, pracownika oddziału IPN w Gdańsku. „Jestem dumny z bycia Jaszczurkowcem i Akowcem” – mówi pan Izydor.
Czy idea Solidarności się zagubiła? Adam Hlebowicz twierdzi, że ta idea jest w ludziach. Dziennikarz i historyk, organizator gdańskich Parad Niepodległości oraz Krajowej Defilady Pamięci Żołnierzy Niezłomnych.
Poprzez swoją działalność związaną z dokumentowaniem polskości na ziemiach b. ZSRR oraz działalnością wystawienniczą Adam Hlebowicz wpisuje się w ten nurt polskości, o którą trzeba walczyć i przypominać każdego dnia. Dla niego zrywy niepodległościowe są pozytywnym bagażem na całe życie. Kandydat zgłoszony przez prof. UG dr. hab. Piotra Niwińskiego ze Stowarzyszenia Historycznego im. 5. Wileńskiej Brygady AK.
Kandydaturę Anny Kołakowskiej natomiast zgłosiło Stowarzyszenie Kibiców Lechii Gdańsk „Lwy Północy”. To najmłodszy więzień w okresie stanu wojennego (została skazana na 3 lata za druk i roznoszenie wydawnictw Ruchu Młodej Polski).
Anna Kołakowska organizuje co roku Zaduszki Partyzanckie na Cmentarzu Garnizonowym, stoi na czele społecznego Komitetu Budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych oraz angażuje się w wiele działań upamiętniających tych, co polegli za Ojczyznę.
Robert Kwiatek, jeden z przywódców Federacji Młodzieży Walczącej w latach 80., tak wspomina ten czas:
Dopiero od 1984 r. można powiedzieć świadomie zacząłem włączać się w działalność niezależną. Miałem 13 lat, gdy znalazłem pierwszą ulotkę wzywającą do udziału w niezależnej manifestacji 1 maja. Poszedłem. Pamiętam udany pochód i walki we Wrzeszczu, połamane tarcze, sam po nich skakałem, zapędzonych na jedno z podwórek kilku zomo-wców, otoczonych przez tłum ludzi. Wielu z nich zostało wtedy dotkliwie pobitych. Ja też brałem w tym udział, rzucałem kamieniami. Później krążyła pogłoska, iż jeden z nich zmarł, nie była to prawda, lecz wielu znalazło się w szpitalu z dotkliwymi obrażeniami. Była to kompania spoza Gdańska, trochę się pogubili i zostali zapędzeni na podwórko bez wyjścia. Każda próba ucieczki kończyła się prawie linczem. Byli bez szans, tłum mógł ich rozszarpać. Miałem wyrzuty sumienia. Wtedy to doszedłem do wniosku, że mimo wszystko są to też ludzie, postanowiłem, nie rzucać w nich kamieniami, jedynie niszczyłem sprzęt, wozy, polewaczki. Wyłamałem się z tego tylko dwa razy, gdy widziałem jak kilku ZOMO – li okładało pałami jednego chłopaka, ratowaliśmy go, w kolejnym przypadku było podobnie.
Nie sposób wyliczać manifestacji i opowiadać wszystkiego, co z nich pamiętam, skupię się na wątkach zupełnie nieznanych. Jak przemycano pochodnie, czy transparenty między kordonami ZOMO można się domyśleć, ile wymagało to sprytu i odwagi, wystarczy podać, że osoba zatrzymana z butelką benzyny, byłaby terrorystą, a w telewizji usłyszelibyśmy o schwytaniu groźnego bandyty. Nikt nie wie, o ściśle tajnej komórce, FMW – odpowiadałem za nią bezpośrednio, zajmującej się robieniem petard, ładunków wybuchowych o dużej sile rażenia. Zajmował się nią piroman z zamiłowania – uczeń Zespołu Szkół Elektrycznych Piotr /nazwisko niech pozostanie nadal anonimowe/. Testowaliśmy jego wynalazki, które powstawały z pieniędzy FMW. Przyjęliśmy jeden z modeli petardy, został on wprowadzony do “seryjnej” produkcji i wykonany w ilości 50 sztuk. Czekały na gorsze czasy. Wykorzystane miały one być wraz z kolcami do przebijania opon 3 maja 1989 r. Planowaliśmy odwet za brutalną akcję milicji po manifestacjach 1 maja, licznych aresztowaniach i pobiciach naszych ludzi.
Robert Kwiatek wspiera finansowo byłych działaczy opozycyjnych. Jest autorem publikacji historycznych i inicjatorem budowy Pomnika Ofiar Stanu Wojennego w Gdańsku. Jego kandydaturę zgłosił ks. SDB dr. Jarosław Wąsowicz.
Czesław Nowak został skazany na 4,5 roku więzienia za organizację strajku w porcie gdańskim po wprowadzeniu stanu wojennego.
Gdybym zapytał was, które ptaki najwierniejsze są naszym więziennym wędrówkom, niewielu dałoby prawidłową odpowiedź. Tymi najwierniejszymi są małe, niepozorne, szare jak więzienne życie wróble. Przypatrując się im przez więzienne kraty i podczas spaceru, można z ich życia wysnuć wiele pożytecznych wniosków. Przypominacie sobie pierwsze chwile po aresztowaniu, po osadzeniu w celi. One pierwsze wcześnie rano swoim świergotem przypominały o wolności. Robią to i teraz tu, w Potulicach. W gdańskim areszcie konkurowały z nimi tylko gołębie, które w poszukiwaniu pokarmu przylatywały na parapety okien. Wielu więźniów wysypywało okruchy chleba za blindę, aby popatrzeć przez matową szybę na jedzące gołębie. Kiedy odlatywały spłoszone, niektórzy z nas czuli się jakby bardziej samotni. Gołębie i tu przylatują pod nasze okna. Są to jednak gołębie hodowlane, naznaczone piętnem klatki. Gdańskie gołębie były samą wolnością.
fragment opowiadania Cz. Nowaka „Nasze więzienne ptaki”
Po wyjściu z więzienia Czesław Nowak zaangażował się w działania opozycyjne. Jest założycielem Stowarzyszenia „Godność” zajmującego się przywracaniem i ochroną pamięci o działaczach opozycyjnych. Jego kandydatura została zgłoszona przez dyrektora Oddziału IPN w Gdańsku, prof. Mirosława Golona.
Informacje o tegorocznych laureatach można również znaleźć pod tym linkiem.
Ze strony gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej:
W 2002 roku, z inicjatywy dyrektora krakowskiego Oddziału IPN Janusza Kurtyki, zaakceptowanej przez ówczesnego Prezesa IPN Leona Kieresa, została po raz pierwszy wręczona ogólnopolska Nagroda „Kustosz Pamięci Narodowej”. Pierwszymi jej laureatami byli prof. Elżbieta Zawacka, prof. Tomasz Strzembosz oraz Andrzej Zagórski.
Od tego czasu corocznie napływały do Instytutu zgłoszenia o jej przyznanie dla wielu wybitnych osób i instytucji, za trud przechowywania, gromadzenia i rozpowszechniania wiedzy o najnowszej historii Polski w czasach, kiedy historia współczesna przez władze PRL była wykorzystywana do celów propagandowych.
Dzięki ich pasji docierania do prawdy w tamtych trudnych czasach, udało się pamięć o wielu ludziach i faktach zachować od zapomnienia. Dzięki ich pracy dziś następuje powolny proces odbudowy delikatnej tkanki narodowej pamięci.
Nagroda „Kustosz Pamięci Narodowej” znalazła swoje szczególne miejsce wśród wielu wyróżnień. Zrodziła ona również potrzebę uhonorowania w ten sposób osób i instytucji zasłużonych dla poszczególnych regionów Polski.
W tym celu IPN powołał także Nagrodę Honorową „Świadek historii”. Od kilku lat jest ona przyznawana w poszczególnych oddziałach IPN na terenie kraju.
Nagrodę „Kustosza Pamięci Narodowej” przyznaje Kapituła, której przewodniczącym jest Prezes Instytutu Pamięci Narodowej. W oddziale Instytutu Pamięci Narodowej Nagrodę „Świadka Historii” przyznaje komisja, której przewodniczącym jest dyrektor oddziału.
Uroczystość wpisuje się w program obchodów 35 rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, który można znaleźć w tym miejscu.