Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
Tak znam ją bardzo dobrze, całe życie tu spędziłem. Najpiękniejsza ślepa ulica Wrzeszcza a najbardziej zaniedbana przez Pawła Adamowicza.
Najpiękniejsza ”ślepa” ulica Wrzeszcza i najbardziej zaniedbana przez gminę Gdańsk. Ulica, na której mieszkali sami burżuje i artyści ma niesamowitą historie. Prawie nie ucierpiała podczas obu wojen. Zachowała się w idealnym stanie urbanistycznym, ale kamienice znajdujące się na niej są już niestety w stanie rozkładu.. Gmina sukcesywnie omija tą ulicę w czasie, gdy rewitalizacji poddawana jest większa część Wrzeszcza. Mieszkańcy twierdzą, że głównie dlatego, iż ulica jest zamknięta dla ruchu i nieco oddalona od głównej Wyspiańskiego. Co ciekawe ulica do końca lat 90-tych była główną aleją prowadzącą do położonego nieopodal jednego z największych rynków w Gdańsku.Ten czar odszedł z dniem, w którym nowy właściciel biurowca przylegającego do ulicy postawił płot i zamknął łatwy dostęp do targowiska mieszkańcom dolnego Wrzeszcza. Warto dodać, że biurowiec ten spowodował zamknięcie jezdni tej ulicy z końcem lat 60-tych, kiedy został wybudowany na terenie rynku. Wcześniej przed budową służył głównie do przemieszczania się towarowych konnic, które dowoziły skoro świt na rynek głównie mięso, warzywa i owoce. Rynek powstał dlatego, że ulice znajdujące się nieopodal przed wojną zamieszkiwali sami bogaci przedsiębiorcy i burżuje. Do dziś znajduje się tam słynna Piekarnia czy Jubiler na ulicy przylegającej do Zawiszy – ul. Danusi. Tam też w jednej z kamienic odgrywa się do dziś teatr TV Polskiej. Na samej ul. Zawiszy Czarnego kręcono też słynny film ”INKA 1946”.
Historia ta nie zna końca, jest niesamowita i piękna, ale również trzeba nazwać ją historią przykrą. Głównie dlatego, że miasto Gdańsk zapomniało o niej i jej mieszkańcach. 200, 300 letnie kamienice zwyczajnie się rozsypują w proch a razem z nimi ich mieszkańcy. P. K
Bardzo dziękuję za ten wpis.
Mała korekta,kamienice mają po ok.100 lat.W chwili obecnej ponad 90 procent mieszkań jest w prywatnych rękach,ale są to małe wspólnoty,ktorym cięzko podjąc finansowy wysiłek związany z gruntowną rewitalizacjąbez wsparcia ze strony miasta.Koszmarek w postaci biurowca to już inna sprawa…
Moja ulica, całe życie tu mieszkam i mieszkać mam zamiar do końca swych dni. Ulica, która po prostu pachnie historią i oczarowuje mimo swojego zaniedbania, głównie przez Gminę. Oryginalna kostka tak zwany koci łeb, oryginalne ganki i przedproża, niekiedy płoty ogródkowe, oryginalne obejścia, podwórka i ogrody schowane z tyłu kamienic, do których mają dostęp tylko mieszkańcy. Ja sam mieszkam w kamienicy najbardziej za niedbałej, z 1910 roku, przeżyła wiele wojen. U nas mieszkał Niemiecki fotograf, mój pokój to była jego ciemnia a drugi przylegający to jego biuro. 106 metrowe mieszkanie zamienił na dwa z osobnymi wejściami. Jedno służyło mu jako pracownia drugie jako miejsce zamieszkania. Do dziś posiadam w spiżarni oryginalne pojedyncze okno nie malowane od czasów powstania bloku. Barokowe klamki czy poręcze na klatce schodowej jeszcze są zachowane, ale kamienica nie posiada już tynku, dach jest prowizorycznie naprawiony jedynie z nową dachówką, ganek nieodtworzony podczas remontu wejścia przez zarządce budynku Euroformat zostały złamane wszelkie prawa konserwatorskie. Niegdyś zdobione obejście, barokowy płot zdobiony, daszek z dachówką trzymający się na zdobionych drewnianych filarach został zastąpiony daszkiem z pleksy, filarami z matalowych rurek oraz terakotą łazienkową. Płot został skradziony przez wykonawcę. Okna zdobione zielone z witrażem także, wymienione na zwykłem okna PCV białe z przeźroczystą szybą bez zachowania podziałów. Drzwi wyjściowe ciężkie dębowe ze zdobieniami zostały skradzione i zastąpione zwyczajnymi mieszkaniowymi ze sklejki. Piękna dobudówka na poddaszu z murem pruskim i zdobieniami została zakryta ohydną blachą, obita jak amfibia. Nikt nie trzyma na tym ręki, totalna samowolka a konserwator ma to gdzieś. Remont kamienicy wyniósłby około 700.000 zł ale, że ktoś kupił udziały 20% kamienicy i to człowiek nie z Polski to nie ma szans na ratunek dla niej, nie kładą pieniędzy na remont aby doprowadzić ją do prządku. Z tyłu kamienicy znajduje się piękna zdobiona pruska weranda przylegająca do kamienicy, grozi zawaleniem i istnieje ryzyko, że nie zostanie odtworzona. Z tyłu także mieszkają ludzie w suterynie, niegdyś znajdował się tam zakład szewski, można było do niego wejść przez drzwi piwniczne które są zamurowane, do werandy na pierwsze piętro prowadziły także schody, które zostały rozebrane. Nasza perełka ginie i nikt nie jest w stanie pomóc nam ją ratować tym bardziej, że miasto pobierające dziesiątki tysięcy złotych rocznie od mieszkańców bloku ma nas gdzieś na czele z prez. Adamowiczem. Ratujcie!
Na szczęście w tym roku weranda została wyremontowana chociaż domniemam, że za prywatne pieniądze. Widzę ją codziennie z okien swojej kamienicy na Wyspiańskiego.
A czy wiadomo, kogo przedstawia malowidło nad wejściem do kamienicy pod numerem 1?