Rajca Jan Meydeburg uchodził za bardzo uczonego. Był rozmiłowany w książkach i wypożyczał je z Biblioteki Mariackiej, która znajdowała się w ciasnym budynku plebanii. Biblioteka powstała w 1413 roku – 37 lat przed założeniem Książnicy Watykańskiej, jako jedna z pierwszych w Europie.
Meydeburg przynosił je więc do domu przy ulicy Piwnej, a tam czytała je również żona Katarzyna. Jan – zdarzało się, że wyjeżdżał. W 1454 r. był z poselstwem u Kazimierza Jagiellończyka. Razem z Wilhelmem Jordanem negocjował warunki przystąpienia Gdańska do wojny 13-letniej. W 1460 został krzyżackim jeńcem. Był to już czas wojny polsko-krzyżackiej. W każdym razie pewnego razu podczas jego nieobecności Katarzyna rozpłakała się nad taką jedną książką i jej łzy rozmazały piękne inicjały.
Pani Meydeburg nie mogła sobie tego wybaczyć. Przed śmiercią (zmarła w tym właśnie roku 1460) przekazała fundusze na zakup nowych ksiąg. Jej wolą było, by zostały one umieszczone w kaplicy Wszystkich Świętych pod wieżą kościoła Mariackiego (po wejściu na prawo). Kaplica była własnością jej rodziny Clythe. Z czasem zbiór rozrósł się do 200 pięknie oprawionych egzemplarzy, skórzanych z okuciami. Najcenniejsze przykuto łańcuchami do ściany.
Po przejęciu świątyni przez luteranów księgozbiór zaczął być zaniedbywany. Dopiero zajął się nim Karol Lengnich w 1789 roku, bratanek Gotfryda, wychowawcy małego Stanisława Poniatowskiego. W 1912 r. księgi trafiły do Biblioteki Miejskiej i znajdują się tam do dziś (zbiory PAN). Na niektórych stronach, zrobionych jeszcze z pergaminu, inicjały są rozmazane.
Poniższe zdjęcia są poglądowe, ale pokazują jak misterne bywały inicjały. Swoją drogą trzeba wiedzieć, że Jan Meydeburg był zdecydowanym zwolennikiem krzyżaków, ale to gwarantowało nieustępliwość w negocjacjach z królem. Kto wie, może jemu zawdzięczamy przywileje Gdańska?