Roko, Robalek, Robert Krygier. Członek- pracownik spółdzielni Świetlik i „absolwent Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie”. Zakochany w Polsce, w Gdańsku, w ludziach dobrego czynu. Miłośnik dobrej kuchni. Zapalony kucharz i masarz.
Msza św. żałobna odprawiona zostanie w Kaplicy Królewskiej w Gdańsku ul. Św. Ducha 58 w dniu 20 grudnia 2021 roku o godz.12.00. Pogrzeb odbędzie się tego samego dnia o godz.13.30 na cmentarzu Łostowice. Pogrążona w smutku rodzina
Lukrowana laurka? Nie dla tych, którzy znali Roberta. On taki był. Nigdy nie odmówił pomocy w słusznych sprawach. Niezwykle lojalny wobec ludzi, których cenił i spraw, które były mu bliskie. A równocześnie pełen humoru, dobrych pomysłów. Dopóki nie nawalił Mu kręgosłup – zapalony narciarz. Ze swoim Świetlikiem tak naprawdę nie rozstał się do końca swojego życia, pracując dla świetlikowego kolegi Romana Rojka – współtwórcy wraz z Maciejem Płażyńskim spółdzielni usług wysokościowych.
Podczas rozmowy o świetlikowych czasach po projekcji filmu w kinie Neptun – powiedział do mnie, że, mimo iż duch Świetlika krąży nadal nad niektórymi kolegami, to znakomita część, która postawiła na karierę polityczną – mimo pozornej pamięci o tamtych czasach w postaci udziału w spotkaniach noworocznych (mecz piłkarski i wspominki) – kultywuje ją jedynie marketingowo. Dla Roberta duch świetlikowej solidarności i wolności pozostał tym samym duchem z przeszłości..
Robert wielokrotnie inicjował w Gdańsku potkania blogerów z salon 24.pl, zawsze przygotowując osobiście poczęstunek dla wszystkich. Taki był.
Z zapałem dokumentował zmiany w architekturze Gdańska i okolic, którego topografię i budynki znał jak mało kto. Bolał nad niszczejącymi artefaktami przeszłości, nad bałaganem architektonicznym miasta, który zawdzięczamy decyzjom ponad dwudziestoletnich włodarzy miasta, dla których interes deweloperów stał się ważniejszy od interesu mieszkańców.
Robert wraz z przyjacielem przez lata rzetelnie analizował wiele decyzji inwestycyjnych miasta, wskazując gdzie i w jaki sposób łamano prawo, uzyskując nienależne korzyści materialne kosztem majątku gdańszczan. Mam nadzieję, że TVP wyemituje w niedługim czasie II część Tryptyku Gdańskiego „Mała Sycylia” pod tytułem „Republika Deweloperów”. W nim Robert opowiada o jednym z przykładów uwłaszczania się na majątku miasta.
Straszliwym chichotem losu człowiekowi, który nigdy nie odmawiał pomocy innym – odmówiono pomocy medycznej w momencie, który mógł zdecydować o Jego życiu. Robert czuł się źle. W piątek zagorączkował. W sobotę zasłabł. Dyspozytor pogotowia odmówił przyjazdu zalecając żonie podanie paracetamolu oraz stosowne nawodnienie chorego męża. Następnego dnia rano pogotowie przyjechało. Tym razem po to, aby stwierdzić, że na pomoc jest już za późno, stwierdzając zgon. Do szpitala zabrano żonę. Finalnie u obojga stwierdzono zakażenie Covid 19.
Basia Krygier nadal pozostaje w szpitalu. Karolina i Leszek- dzieci Roberta czekają z wszelkimi decyzjami o pożegnaniu Roberta na Jej powrót. Oni – mimo obecności na korytarzu mieszkania rodziców tuż po dramacie – z Tatą pożegnać się nie mogli, a z Mamą mieli kontakt jedynie na odległość.
Dlatego na konkretne informacje o czasie, miejscu i sposobie pożegnania Roberta musimy poczekać do przyszłego tygodnia. Stan zdrowia żony Roberta się poprawia. Została też objęta opieką psychologiczną. Chociaż tutaj pomoc medyczna nie zawiodła.
Wiadomość o śmierci Roko dotarła do mnie podczas pobytu za granicą. Ostatnie zdjęcia wysłałam do Roberta kilka dni przed Jego śmiercią. Obiecując, że opowiem Mu jak było po powrocie. I czynię to. Głęboko wierząc, że gdzieś tam, w zaświatach ten przekaz do niego trafia. Tylko mnie tak trudno jest pogodzić się ze świadomością, że nie usłyszę już Jego zabawnych komentarzy. Ani Jego anonsu, gdy odbierał połączenie telefoniczne: cementownia Bielkówko, słucham….
Śpij spokojnie, Robalku. Niech Ci towarzyszą nasze dobre wspomnienia kontaktu z Tobą. A dobry Bóg przygarnie Twoją duszę do siebie.
Małgorzata Fechner Puternicka
Anna Pisarska-Umańska: Znamy już datę pogrzebu. Odbędzie się 20 grudnia. Z Robertem dyskutowaliśmy, jedliśmy, piliśmy piwo. Pomagał nam w prowadzeniu portali fotograficznych na FB. Korygował nasze błędy w opisach, ale przede wszystkim przejechał ze mną tysiące kilometrów po Żuławach, Kociewiu, Powiślu i Kaszubach. Robiliśmy zdjęcia, zwiedzaliśmy i spędzaliśmy ze sobą całe dni. Robert robił zdjęcia inaczej niż ja. Jego musiały pasować do Fotopolski, bo Robert był administratorem tego portalu. Yanek wykonywał tam mrówczą pracę, widziałam, jak ten portal tworzył, jak o niego dbał. Z jego pracy korzystają tysiące ludzi – w książkach, artykułach, na wykładach, na portalach. Szukał zdjęć starego Gdańska i tydzień przed śmiercią zdążył mi przesłać kolejne linki do fantastycznych zdjęć naszego miasta. Serce mi pęka, Robalu..