12 września 2013 roku na stronie http://www.gdansk.uw.gov.pl/…/836-wojewodzki-konserwator-os… czytamy, że „Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków rozpoczął działania zmierzające do uratowania zespołu dworskiego w Rusocinie. Przeprowadzona w czwartek 12 września kontrola ujawniła katastrofalny stan dawnej stajni – unikatowego obiektu w skali kraju. To wobec niej urząd najszybciej podejmie działania”.
Po dzisiejszym, porannym zwiedzeniu nieruchomości wiem, że nie podjął. W sumie się nie dziwię, o poprzednim konserwatorze zabytków krążyły ciekawe historie, a o efektach jego działań możemy się dowiedzieć czytając artykuły związane z budową hotelu w miejscu kina „Neptun” w Gdańsku i Forum Radunia (tfu…) Gdańsk. Niepostrzeżenie w trakcie trwania budowy zmieniono nazwę inwestycji. Prawdopodobnie wtedy, gdy zdecydowano (z pominięciem przepisów) o zabetonowaniu historycznego kanału Raduni i zdewastowaniu bastionu Kot.
O zabytkowym dworze, folwarku i parku w Rusocinie stało się głośno po tym jak Gmina Wiejska Pruszcz Gdański w drodze przetargu oddała go w użytkowanie wieczyste wesołej parze P. z Amber Gold i OLT Express. W cytowanym przeze mnie artykule z 2013 roku napisano, że zaniedbania sięgają co najmniej siedemnastu lat. Jeżeli w 2013 roku zaniedbania sięgały 17 lat to znaczy, że gmina sprzedając pałac w 2012 roku, już od 1996 roku przestała o swój majątek dbać. Tak jakby celowo doprowadzając nieruchomość do ruiny. W okolicach 2013 roku runęła część sklepień w dawnej stajni – OBIEKCIE UNIKATOWYM nie tylko W SKALI Pomorza, ale i CAŁEGO KRAJU!
A w Dzienniku Bałtyckim https://dziennikbaltycki.pl/kontrowersje-wokol-mar…/…/638327 czytamy:
„Jako sprzedający nie mamy możliwości weryfikowania osoby oferenta. Poza tym decydowała komisja, a mnie nie było nawet przy podpisywaniu aktu notarialnego” – tłumaczy Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański. – Oczywiście, że się obawiam o obiekt! Całe szczęście, dwór nie został sprzedany, a oddany w użytkowanie. Niektórzy chcieli go wystawić na sprzedaż, ale kobieca intuicja podpowiedziała mi, że może lepiej tego nie robić. Jeśli nie rozpocznie się remont, możemy rozwiązać umowę. Gorzej, gdy pojawi się tu komornik. Na razie nowi właściciele wywiązali się z zobowiązań, wpłacając przy podpisaniu umowy ponad 1,6 mln zł. Kolejne należności powinny być wpłacane co roku, zawsze do końca marca. Warunkiem przetargu był także remont pokrycia dachowego budynków magazynu zbożowego, stajni, wozowni, dworu, zabezpieczający przed dalszą degradacją do końca listopada 2013 roku. Zapisy przetargu mówiły, że zabytek powinien być zrewitalizowany do 2025 r. Jednak Plichtowie zobowiązali się wykonać go wcześniej. – Tak długo czekaliśmy, by znalazł się ktoś z pieniędzmi, kto ten dwór wreszcie wyremontuje – mówi część mieszkańców. – Nawet jeśli do parku nie będzie można wchodzić. Szkoda patrzeć, jak niszczeje… Dwór i cały kompleks sukcesywnie popadał w ruinę. Potrzebny był inwestor z dużym kapitałem. Kolejne przetargi nie przynosiły efektów. Nadzieja pojawiła się razem z małżeństwem Plichtów…”
No i wraz z ich zapuszkowaniem nadzieja na podźwignięcie się dworku z upadku też i zgasła. Można zapytać, kto winien takiego stanu rzeczy?
Czy:
- gmina, bo: a) nie dbała i w sumie „umyła ręce” w tej sprawie, b) bo nie opracowała planu inwestycyjnego z wykorzystaniem środków unijnych na remont dóbr kultury? c) sprzedała pałacyk przestępcom?
- państwo P., bo byli tylko słupami (i poszli siedzieć) w jak dotąd największej aferze XXI wieku w Polsce, możliwej do powstania tylko na żyznym gruncie zabetonowanego układu pomorskiego, przy pomocy nieujawnionych do tej pory zaodrzańskich macek
- mieszkańcy Rusocina i okolic, zwłaszcza ci należący do tzw. „miejscowego folkloru”, co to tanim winem i denaturatem nie wzgardzą i zdefekować się na podłogę w pałacu też lubią, nie wspominając już o rytualnym wybiciu szyb w budynku, czy też spontanicznym rozniecaniu ognia?
Czy winnym jest kombinacja tych trzech czynników?
Historia pałacyku: dwór pochodzi z XIX wieku i otoczony jest parkiem oraz budynkami folwarcznymi, m.in. magazynem zbożowym, wozownią, stajnią, oborą. W części parkowej zlokalizowane są dwa stawy posiadające odpływ do pobliskiej rzeki Kłodawy. Zespół dworsko-parkowy zbudowano dla rodziny Thiedemannów. Po śmierci właściciela majątku, w dworku w latach 1818-1824, mieścił się urząd gdańskiego powiatu ziemskiego. Po wojnie dwór przeszedł na własność Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Od 1996 do poł. 2012 r. stanowił własność gminy Pruszcz Gdański, był użytkowany m.in. jako przedszkole oraz pełnił funkcję mieszkań komunalnych. Później cały zespół dworsko-parkowy z folwarkiem został wystawiony na sprzedaż w cenie wywoławczej 5,15 mln. zł. Dopiero w dziewiątym przetargu (15 czerwca 2012 r.) zespół dworski został zakupiony przez właściciela firmy Amber Gold za 6,5 mln. zł (z czego nie zapłacono całości kwoty).
Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć. Zrobiłam je 25 stycznia 2019. Ostatnie cztery zdjęcia ściągnęłam z sieci (jedno ze strony gminy Pruszcz Gdański), a na trzech widzimy, jak wyglądał pałacyk przed 2012 rokiem.
Agata Żemetro
A oni chcieli by dalej Rządzić i Dewastować CAŁY KRAJ CZY C CHORZY LUDZIE NAPRAWDĘ NIE MAJĄ HONORU. Mowa oczywiście o PLATFORMIE OBYWATELSKIEJ.W SKRÓCIE PO.
Autorka lokalnie kandydowała (nieskutecznie) w ostatnich wyborach samorzadowych (bynajmniej nie PO). Jedyny komentarz dotyczy 'walki politycznej partii’ a nie zabytku… Czyżby nawet ten temat nadawał się do przedwyborczej nagonki…?
Ciekawe czy Autorka ma kupca na nieruchomość? Realne propozycje konkretnych rozwiazań? możliwość pozyskania środków na prace konserwatorskie? itp. Czy może nagłe zainteresowanie tematem, to tylko element przedwyborczego wiadomo czego?
Pani Agato Żemetro – mam bardzo wiele zdjęć tych obiektów SPRZED 2012 roku, na których wcale nie jest lepiej! Szkoda, że tak późno…
Z jednej strony to oczywisty skandal – w końcu obiekt należał do gminy i jej obowiązkiem było go zabezpieczyć przed dalszym niszczeniem. Z drugiej kto mógł przypuszczać ze Plichtowie to przestępcy w momencie podpisania umowy. Tak , czy owak – pani wójt MUSI obecnie zadbać o ten ( jeden z niewielu w gminie) zabytek z ciekawą historią ( mało kto wie, ze do Panów z Rusocina należała kiedyś np. Gdynia)
Mieszkaniec okolicy lubi być zgryźliwy ot mowa miłości. Jest już po wyborach więc uwaga do P. Agaty nietrafna, chyba że P. Agata jest tak przebiegła i dalekowzroczna że chodzi o wybory ’22. Ale wtedy wszyscy jesteśmy podejrzani. Ja też mam zdjęcia (dużo) z dawnych lat i było znacznie lepiej i oborą i szczególnie z dworem i spichlerzem, (był w idealnym stanie dopóki okoliczni miłośnicy zabytków nie zaczęli wykradać bezczelnie belek i konstrukcji drewnianej na opał. Sam opracowałem koncepcje urządzenia tam ośrodka edukacji odnawialnej energii i innych spraw związanych z ekologią. Nic nie wyszło a faktycznie gmina nie zrobiła nic, dokładnie nic aby ten obiekt zabezpieczyć. Można było też wyremontować go przynajmniej częściowo z funduszy unijnych ale po co kto by na tym zarobił? Lepiej w Wiślince lody kręcić!
strach to wszystko czytać i ręce po prostu opadają………..
teraz nie ma odbudowac same grafiti