A P-U: Chcielibyśmy zapytać o Pana życie – jak Pan się dostał do Gdańska i dlaczego w ogóle Gdańsk? Gdzie Pan się urodził?
SM: Urodziłem się 2 stycznia 1927 roku na terenie zajętym obecnie przez Ukrainę. W Komarnie stał dom mojego ojca, dziadka i pradziadka. Ale ja urodziłem się w miejscowości  obok – w Samborze. Moja matka umarła przy moim urodzeniu. Jakiś czas byłem wychowywany przez dziadków w miasteczku starszym od Lublina, które nazywa się Łęczna. To było miejsce, gdzie spotykali się kupcy zza Buga i zza Wisły. Rozwinęła się tu tradycja organizowania targów. Trwały one nawet cały miesiąc. Dopiero z czasem Lublin stał się dominantą w tamtym rejonie. W  Łęcznej spędziłem dzieciństwo, tam chodziłem do szkoły podstawowej czyli powszechnej. Mój ojciec już wtedy nie żył; służył zresztą w II Brygadzie Legionów Polskich, był ranny w czasie I wojny światowej. Ojciec poznał moją matkę na kwaterze w Lublinie. W Lublinie mój drugi dziadek miał trzy kamienice, które wynajmował. I tak mój ojciec – legionista – gdy tam zamieszkał, poznał moją matkę, w której się zakochał. Dziadkowie nie pozwalali na ściślejszy związek, ale ta znajomość trwała po wojnie poprzez listy i odwiedziny. Mój ojciec skończył uniwersytet  i został prawnikiem. I dopiero wtedy, gdy dostał posadę prokuratora w Samborze, mógł ożenić się z moją mamą. Gdy miałem się urodzić, ojciec chciał zapewnić mamie dobrą obsługę szpitalną, jednak nie przewidział, że w szpitalu panować będzie gorączka połogowa.

Tak więc po pierwszych klasach szkoły powszechnej znalazłem się u ciotki Krechowskiej we Lwowie, gdzie skończyłem kolejne klasy. Ciotka była żoną ukraińskiego ułana, który brał udział w bitwie pod Krechowcami  po stronie polskiej. Nazwisko przybrał od nazwy miejscowości.

Stanisław Michel

Gdy wybuchła II wojna, babcia przysłała wujka, by mnie zabrał ze Lwowa.  Wyszliśmy na plac, stał tam autobus Lwów-Zamość i wujek mnie zapytał: chcesz jechać do dziadków?  Chciałem. I tak wróciłem do Łęcznej.  Z czasem dziadkowie przeprowadzili się do Lublina (z dużymi problemami) i tam chodziłem do szkoły. Niemcy nie pozwalali zakładać gimnazjów, ale były technika. Ukończyłem więc szkołę budowlaną.  Jednocześnie zapisałem się do Szarych Szeregów i brałem udział w różnych akcjach.

Po Powstaniu Warszawskim, gdy konflikt między potężną armią radziecką a wojskami polskimi się zaostrzył, miałem obawy, czy nie będę aresztowany. Zdawałem wtedy maturę. Podobały mi się idee socjalizmu, ale to, co się działo wokół, przyjmowałem jako wypaczenie. W 1945 roku po maturze  spakowałem się i dziadkowie kazali mi uciekać w obawie przed aresztowaniem lub wzięciem do wojska. Szare Szeregi podlegały Armii Krajowej. Dziadkowie też postanowili się ewakuować. I tak stracili już cały majątek, bo kamienice już dawno temu sprzedali i kupili wielki majątek nad Bugiem.  Ten majątek zabrała im Czerwona Armia. Wszystko zostało przejęte przez nowe władze.

dyplom

A P-U: Ale dlaczego do Gdańska?
SM: Uciekałem jak najdalej. Kraków pełen ludzi, Warszawa zburzona. Decyzję o wyjeździe do Gdańska podjąłem na ruinach Warszawy. Plecak zostawiłem na dworcu autobusowym i szedłem główną ulicą Warszawy, a tam wszystko zrujnowane. Gdzie mam się zatrzymać ? I jednak Warszawa jest za blisko Lublina. Moi koledzy byli wywożeni do Rosji, wsadzani do więzień lub zabijano ich. Spacerując po ruinach Warszawy, na brzegu starego miasta zadecydowałem, że muszę uciekać dalej. Pomyślałem:  Gdynia! To jest nasze miasto. Tam pojadę.

A P-U: To ta Gdynia pociągnęła Pana do Gdańska.
SM: Ta Gdynia spowodowała, że jechałem do Gdańska z dyplomem ukończenia szkoły budowlanej. Ale w Gdyni nie było ani uniwersytetu, ani politechniki. Akurat wtedy rozpoczęła działalność  Politechnika Gdańska. No to zdecydowałem się na Gdańsk. Gdzie będę dojeżdżał z Gdyni do Gdańska? Znalazłem mieszkanie na jednej z bocznych ulic alei Zwycięstwa, na Orzeszkowej, blisko politechniki.

Zająłem tam opustoszałe mieszkanie. Niemców wypędzano. Drzwi były otwarte. Mieszkanie było okradzione, ale z meblami. I tam mieszkałem aż do końca odbudowy Gdańska. Potem zamieszkałem na ulicy Mariackiej, ale nie w tym domu, który projektowałem [chodzi o kamienicę Gotyk], tylko gdzieś w środku Mariackiej. Stamtąd przeniosłem się na Długie Pobrzeże.  Drzwi do mojego domu znalazłem kiedyś w  ruinach na rogu obecnych Nowych Ogrodów i 3 Maja.

zbieg ulic (obecnie) 3 Maja i Nowe Ogrody

A P-U: A skąd ten mundurek? Pan zawsze chodzi w mundurku.
SM: Bo jest wygodny. To był mój strój z okupacji. W tym stroju przyjechałem do Gdańska. Wprawdzie mógł podpadać, ale wszyscy wtedy nosili ubrania żołnierskie. Jest bardzo wygodny i daje swobodę ruchów. Tylko na bardzo ważne uroczystości przebieram się w czarny garnitur albo jeszcze bardziej wyszukany.

A P-U: Myślałam, że w tym stroju jest jakaś idea, a nie, że tylko wygodny.
SM: To jest mój strój i nic się nie zmienił. A już mam lat 90.

12 thoughts on “Człowiek, który odbudował Mariacką

  • Pisze ten komentarz gwoli sprostowania faktow historycznych.

    Nigdzie w artykule nie wymieniono, ani tez Pan mgr inz. architekt Stanislaw Michel nie podal, co konkretnie odbudowywal na ul. Mariackiej. W Miastoprojekcie gdanskim w latach odbudowy ul. Mariackiej (1955-1957) Ojciec moj, art. plastyk Roman Sznajder, byl kierownikiem zespolu odbudowujacego te uliczke. Zespol pracowal nad lewostronna czescia Mariackiej (patrzac od Motlawy w strone Bazyliki NMP) . Nie wiem czy P. Stanislaw Michel byl wtedy czlonkiem tego zespolu. Pamietam natomiast doskonale jak Ojciec, wtedy 32-33 letni mlody czlowiek, osobiscie rekonstruowal ozdobne kraty na przedproza.

    Z powodu „niewlasciwego pochodzenia spolecznego” (Jego ojciec, a moj dziadek, byl Nadlesniczym Lasow Panstwowych w Bialowiezy) nie dane bylo mojemu Ojcu studiowac na Politechnice Gdanskiej (byl to 1947 rok), wiec zapisal sie do nowootwartej Akademii Sztuk Pieknych (wtedy PWSSP) w Sopocie, ktora w kazdym zakresie spelniala Jego artystyczne oczekiwania.

    Moj Ojciec, ktory zmarl ponad 3 lata temu, oczywiscie nie moglby napisac tego sprostowania o swoim istotnym wkladzie w dzielo odbudowy nie tylko ul. Mariackiej, ale wielu innych obiektow Nowego Miasta, wiec czynie to ja. Nikt nie neguje wkladu inz. Michela w odbudowe miasta, ale trzymajmy sie faktow. Dziennikarskim obowiazkiem jest sprawdzenie ich wiarygodnosci. Pan Michel byl wieloletnim kolega po fachu mojego ojca i niewymienienie Jego osoby, w przypadku gdy wymienia wiele innych nie zwiazanych bezposrednio z odbudowa tej ulicy, napawa mnie smutkiem.

    Roman Sznajder (junior)
    Bowie, Maryland, USA

    Odpowiedz
    • To nie jest ostatni wywiad z panem Stanisławem. Dziękujemy za tę informację. Przy kolejnej rozmowie zapytamy pana Michela o pana ojca. Może rozwinie temat.

      Serdecznie pozdrawiamy

      Odpowiedz
    • Brawo Roman , broń pracy wujka Sznajdra , ja wielokrotnie brałem udział w rozmowach o odbudowie mariackiej i nie tylko pod koniec lat 70-tych i później / na marginesie wujek Sznajder i wujek Sawiński to moi super wujkowie/ pozdrawiam Wiktor Fenc

      Odpowiedz
  • Nie ma hasła w Wikipedii? Już ma :) Linku nie wkleję, bo ustawienia strony na to nie pozwalają.

    Odpowiedz
  • Wiele informacji p. arch.Michela jest autoratywnych…Jestem z późniejszego pokolenia…ale znałem panów arch. Gruszkowskiego ( serdecznie pozdrawiam w zdrowiu ) i arch .Lecha Kadłubowskiego.Mój

    Mój ojciec był Ich rówieśnikiem i pionierem odbudowy Gdańska . Panie, panowie architekci – Habela, Sołtys, Stankiewicz, inż. Otto, art. Lam , A. Kobzdej z bratem. Janusz Ciemnołoński, W. Prohaska….to byli twórcy odbudowy Gdańska.Ukończyłem gdańską uczelnię z niewątpliwą sympatia kolegów mojego ojca.Pan arch. Michel przypisuje sobie wiele zasług , które nie były wyłącznie Jego zasługą…Trzeba oddać cześć również tym pionierom ,którzy w trudnym czasie odbudowy Miasta mieli swój niewątpliwy wkład.
    Pazdrawiam p. arch. Stanisława Michela.
    arch. Aleksander Paciorowski jr.

    Odpowiedz
  • Dolarowiec. Ot taki zwyklak. Przez całe zycie jak go mijam myslę, co tu było do zaprojektowania. Nic. Taki blok z czasów PRL.
    Mąż mojej cioci, który po wojnie pracował przy odbudowie ul. Mariackiej mówił, że osoby kierujące budowa niszczą tę architekture, że nadbudowali kamieniczki na starych fundamentach i potem przez lata np. zalewało piwnice. Nie wiem co nimi kierowało, pośpiech? brak pieniedzy? Chyba już sie nie dowiem, czy te kamieniczki to tylko atrapa architektury, a w środku fundamenty były przegniłe i wilgoć? Czy trzeba było je remontowac po latach? Ktoś wie?
    A co do odbudowy Gdanska- nie odbudowano Gdanska, to co jest teraz to
    ” piata woda po kisielu.”

    Odpowiedz
  • Przykro że podjęto decyzję o wyburzeniu teartu, poczty, kasy i hotelu. Gdańsk byłby ładniejszy gdyby je jednak odbudowano. Nie były może bardzo stare ale teraz o takim budownictwie można tylko pomarzyć.

    Odpowiedz
  • Wiele osób pracowało dla odbudowy Gdańska. Niezapomniany doc. Zbigniew Łosicki …

    Odpowiedz
  • Szanowna Pani Anno,

    Od ponad poltora roku nie dostalem zadnego sprostowania, komentarza czy uzupelnienia ze strony p. St. Michela nt. udzialu mojego Ojca (tez Romana Sznajdera) w odbudowie ulicy Mariackiej. Moze cos przeoczylem?

    Pozdrawiam serdecznie,

    Roman Sznajder (Jr)

    Odpowiedz
    • Kontakt z p. Michelem jest bardzo utrudniony. Praktycznie nie wychodzi z domu ani nie odbiera telefonu.

      Odpowiedz
  • Hasło w Wikipedii powstało po tym wywiadzie. Na dole jest odwołanie do niego.
    Życiorysu nigdzie nie było.

    Odpowiedz

Dodaj opinię lub komentarz.