„Piękną nigdy nie byłam, ale często bywałam ładną. Mam piękne oczy, a że się w nich wszystkie uczucia duszy malują – wyraz twarzy mojej bywa zajmujący. (…) Twarz moja podobna w tym do umysłu – największy obojga powab zależał na zręczności, z jaką umiałam podwoić ich wartość”.
Tak pisała o sobie Izabela Czartoryska, niedoszła królowa Polski, żona Adama Kazimierza Czartoryskiego. Oszpecona ospą, z lichymi włosami niezbyt podobała się mężowi. Wyładniała ponoć dopiero po pierwszym dziecku. Uroda nie przeszkadzała jej jednak wieść w młodości bogatego życia erotycznego (miała siedmioro dzieci, każde miało innego ojca) i podróżować po Europie. Obycie, chłonny umysł, polityczna, kolekcjonerska i patriotyczna dusza były zaczynem, z którego wyrosło pierwsze muzeum na ziemiach polskich (już po III rozbiorze, Świątynia Sybilli w Puławach, „Przeszłość przyszłości”) i to, z czego Izabela jest najbardziej znana i o czym właściwie chcę napisać: sztuka tworzenia ogrodów.
Co działo się w Puławach i jakie obrazy wisiały w postawionym tam Domu Gotyckim, można by pisać długo. „Ojczyzno! Nie mogłam cię obronić, niechaj cię przynajmniej uwiecznię.” – pisała po upadku Rzeczypospolitej Izabela Czartoryska. Te zbiory, które ocalały z historycznych pogromów, zostały zakupione siedem lat temu przez państwo polskie. Ja chciałabym oddać głos samej Izabeli Czartoryskiej, a właściwie przybliżyć jej pomysły o kształtowaniu przestrzeni.
W 1805 roku księżna opublikowała książkę na ten temat – „Myśli różne o sposobie zakładania ogrodów”. Na aukcji antykwarycznej rok temu pozycja uzyskała cenę 38 000 złotych. Jest jednak dostępna w domenie publicznej serwisu Polona i stamtąd mogłam ją pobrać. Powiem tak: wielu współczesnych ogrodników powinno uczyć się od Izabeli. Ta pozycja to skarb i artykuł ten dedykuję wszystkim architektom i planistom krajobrazu miejskiego.
Na początek typ ogrodzenia zwanego „AHA”. Z akcentem na drugie A. Dokładnie tak, gdy mówimy do kogoś: „aha, to o to chodziło”. Ogrodzenie było maskowane w taki sposób, że spacerowicz wchodził na nie i mówił „aha, koniec ogrodu”.
O co chodziło?
Ogrodzenie było niejako przezroczyste dla przechodzących/spacerowiczów. Nie zabierało widoku, było maskowane w różny sposób. Na grafice poniżej mamy np. zasłaniające krzaki czy drzewka, chociaż same furtki są widoczne. Ale bariera mogła być też naturalna, np. staw, czy rzeczka. Czasami kopano rów, który stawał się granicą. Taka miedza. Czyli AHA to ukryta granica ogrodu, zamaskowana krawędź. Jej zadaniem było utrudnienie lub uniemożliwienie wejścia na inny teren. Początkowo chodziło o zwierzynę, by nie wchodziła do ogrodu, a z czasem zrobił się z tego element dekoracyjny. AHA mają swój początek w barokowych ogrodach francuskich, ale potem były bardzo popularne w XVIII i XIX w.
Przez wykopanie takiego rowu uzyskiwało się ziemię, z której można było formować skarpy i obsiać je roślinnością. Ogród robił się bardziej urozmaicony, a skarpy mogły wydawać się naturalne. Rów był raz szerszy, raz węższy, do tego podrzucano tu i ówdzie skały, kształtowano oczka wodne, formowano uskoki tarasowe. W ten sposób ogród łączył się z całym krajobrazem w sposób niewidzialny, a jednak był za barierą uniemożliwiającą wtargnięcie obcego osobnika.
Ogród stawał się optycznie większy poprzez scalenie z krajobrazem, roślinność oddalona robiła wrażenie, jakby należała do ogrodu.
Soliter.
Soliter Izabeli Czartoryskiej to samotne, wyraziste drzewo pełniące funkcję dekoracyjną w ogrodzie. Oczywiście, musi być otoczone mniej rzucającymi się w oczy klombami i krzakami.
Jak umieszczać kamienie pamiątkowe w ogrodzie?
Wg Izabeli Czartoryskiej taki kamień nie powinien rzucać się w oczy, czyli być na otwartym widoku. Bo po prostu się opatrzy, „do uprzykrzenia”. Taka pamiątka powinna być okryta tajemniczością, ciekawością, milczeniem i zadziwieniem. Powinieneś chcieć tam podejść i zapytać, o co chodzi? Jeśli pamiątka jest smutna, niech nie przerywa widoku, nie przytłacza go. Pomniki w parkach czy na skwerach to „obce ciała”, w sensie, że dostawione tam bez żadnego powiązania z krajobrazem. Tak w większości prezentowane są współczesne pomniki. Izabela uważała, że najlepszym drzewem do zakrycia jest brzoza. Jest giętka i powiewna. Najlżejszy wiatr ją kołysze i zmienia formę. Ale również wierzba, bo jej giętkie wicie czule i łagodnie oplatają monument, za każdym razem zmieniając swój kształt, ale każde drzewo jest dobre, zwłaszcza stary dąb.
Nigdy pomnik nie powinien stać na otwartym terenie, nie może wpadać w oczy, bo stanie się uprzykrzony, a nie o to chodzi. Takie pamiątki muszą być tajemnicą i ciekawością. Nawet jeśli kamień jest gładki i ma prosty napis, to oparty o drzewo bardziej zachęci, by do niego się zbliżyć – tak, aby oko odkrywało więcej szczegółów w miarę zbliżania się. A ponieważ zbliżamy się do wspomnień, więc w otoczeniu powinien szemrzeć strumyk, zielona łączka powinna uspokajać. Napis powinien być zwięzły, kilka słów, które poruszą wyobraźnię lub wspomnienie.
przeczytaj: Gdy w Gdańsku projektowano skwery i place
Jak jeszcze można umieścić pomnik czy jakikolwiek monument? Bardzo dobrze wygląda na klombie z topoli – koniecznie na wzgórku i w pewnym oddaleniu od domu. Topoli musi być dużo! Czartoryska pisze o trzydziestu topolach włoskich. Dobrze wokół nich jest posadzić wierzby płaczące. Klomby u Czartoryskiej to w ogóle poezja. Przez klomby nie rozumie ona wyłącznie kwiatów. Zgadnijcie, jakie drzewa powinny rosnąć między sosnami ciemnymi (choinami)? Drzewa owocowe! Nie muszą być jakieś odmiany smaczne, bo nie o owoce chodzi, a o kwiaty! Jeśli znajdzie się w ogrodzie kupka sosen ciemnych, to nie wycinać ich, a obsadzić drzewkami owocowymi. Nie musi to być dobry gatunek, bo i tak nie mógłby się dobrze rozwijać. Chodzi o kwiaty. A więc: jabłonie, czereśnie, gruszki. Posępne iglaki wydają się mniej posępne, a drzewka owocowe wydają się przedziwne. Jesienią dodatkowym walorem są czerwone jabłuszka.
Co jeszcze pisała Izabela Czartoryska o sztuce uprawiania ogrodów?
Otóż, dąb powinien rosnąć samotnie. Przestrzeń dookoła powinna być jemu przyporządkowana. Dąb zawsze zadziwia i jego potęga jest widoczna, gdy sam panuje w krajobrazie. Dąb wyniosły, stary, rozłożysty zawsze jest najpiękniejszy. Jaki by nie był jego kształt, nie powinien być podcinany. Ręka ludzka nie ma prawa go poprawiać. Dąb raz skaleczony, traci swoją powagę, rośnie wolno i tej powagi może nigdy nie odzyskać. Dąb jest mocny, korzenie zapuszcza głęboko w „przepaści ziemskie” i dlatego jest w stanie oprzeć się wichrom. Żadne drzewo nie potrafi tak się bronić. Gdy mijają wieki, wydaje się, że pień dźwiga inne drzewa. Ten czas dodaje mu piękna, ozdoby i mocy. Ze względu na rozłożystość korony inne drzewa nie mogą być sadzone w jego cieniu.
Dobrze komponują się razem jodła z brzozą.
Jodła, jeśli nie kaleczy się ją nożycami, pięknie roztacza swoje ciemnozielone gałęzie, stojąc na jasnozielonej murawie. Brzoza jest wiotka i dobrze kontrastuje z jodłą, także kolorystycznie. Natura sama tak uważa, bo po lasach brzozy z jodłami i świerkami świetnie się mieszają.
Księżna pisała również o roli i wdzięku drzew pochylonych. Gdy krzywo posadzimy topolę lub krzywo urośnie – źle to wygląda, ale jeśli posadzimy wierzbę płaczącą lub brzozę w odpowiednim miejscu, zyska na tym cały krajobraz. Takimi miejscami są mosty, strumyki i wąwozy. Należy wybierać gatunki, które natura obdarzyła opadającymi gałęziami i wiotkimi liśćmi. Ich delikatność i zdolność łatwego kołysania objawia się w migających cieniach, igraniem promyków słonecznych po murawie i wodzie.
Gdy przy niskim Słońcu, wiatr lekki powiewa od wschodu na zachód, cień się błąka, Ziemia zdaje się płynąć bez spoczynku tym wiatrem zmiatana: igra blask na przestrzał między gałęziami, a cienie ze światłem po listkach się gonią. – księżna Czartoryska
Klomby to dla Izabeli nie tylko skupiska kwiatów, ale również drzew i krzewów („kłąb drzew”).
Jeśli ogród jest mały, to i klomby są mniejsze, ukształtowane z krzewów. I taki mały klomb warto obsadzić na brzegu pasem kwiatów. Bzy dobrze komponują się z białymi lewkoniami. Klomby z kalin – z narcyzami i tulipanami. Róże – ze stokrotkami i fiołkami. Pasy kwiatów powinny być szerokie.
Poniższy obrazek dotyczy tuszowania budowli w ogrodzie, które niespecjalnie wyglądają, ale są potrzebne. Tworzymy przed nimi klomb i obsadzamy wyższymi krzewami lub drzewami przy murze, niższymi od strony ogrodu. Klomb ma się „otwierać” na ogród.
A teraz o sposobie prowadzenia ścieżek.
Nie powinno być dróżek bez celu. Gospodarz nimi nie pójdzie, bo wie, że prowadzą donikąd, a gość pójdzie i zmęczony wróci. Dróżki nie powinny być zbyt kręte, bo wzbudzają niecierpliwość, ani proste jak pod sznurek, bo gdy widzisz jej koniec, to cię nudzi. Powinny być prowadzone naturalnie, ze sobą powiązane w taki sposób, by spacerowicz z zaciekawieniem je przemierzał, a jego oczy szukały dalszego ciągu. Dobrym sposobem jest najpierw dać mieszkańcom wydeptać ścieżki w sposób naturalny, a potem wytyczyć je po tym śladzie.
Dróżki powinny zaprowadzić cię w takie miejsca, gdzie roztaczają się najmilsze widoki – wspaniałe drzewa, brzegi strumyków wesoło płynących, dolina. Powinny także być urozmaicone, by wzbudzały ciekawość. Na podobnej zasadzie przy skale powinien być strumyk, na jasnozielonej łące ciemny gaik, a przy powiewnej brzozie posępna jodła. Tak samo dróżka z gładkiej murawy niech wpada w ciemną gęstwinę, a jeśli wije się przy klombie, niech on tak będzie obsadzony, by z każdym krokiem ukazywało się co innego.
A jeśli chciałbyś odpocząć przy studni w sadzie?
Najlepiej, jakby studnia była murowana, obłożona kamieniem, bo wtedy jest najtrwalsza. Kubły na porządnych łańcuchach. Powinna stać przy niej ławeczka, ukryta w cieniu akacji lub bzu, a obok niej kilka grządek kwiatów. Tam przy zachodzącym Słońcu może gospodarz objąć okiem swoje posiadłości i zachwycić się dziełem swoich rąk. W pogodny wieczór, po gorącym dniu, kiedy Słońce ukośne swoie promienie pomiędzy Drzewa wpuszcza; albo po rzęsistym deszczu, kiedy po listkach krople ciężkie ieszcze wiszą, a kwiaty wonność swoie rozpościerają, Sad tak ubrany powinien uszczęśliwić Właściciela, nawet i gościa.
Ławeczka powinna stać również przy furtce do sadu.
To tylko część zagadnień, które porusza autorka w publikacji. Nawet suche drzewo ma u niej swoje miejsce w kompozycji przestrzeni. Każde drzewo ma swoją piękność i swoje użycie. Suche i rozdarte drzewa również. Pisze o obsadzaniu grobli, murów, domów i podwórza. Wymienia poszczególne gatunki drzew i kwiatów.
Cała publikacja tonie w plastycznych, malowniczych i wręcz czułych opisach. Na tych starych, pożółkłych stronach Słońce maluje kwiaty, a wiatr porusza listkami brzóz i wierzb. Może Izabela Czartoryska piękna nie była, ale jej sztuka jest piękna i ponadczasowa.
źródła:
- Izabela Czartoryska „Myśli różne o sposobie zakładania ogrodów”, Wilhelm Bogumił Korn 1805
- https://polona.pl/
- Krzysztof P. Czyżewski „Izabela i sześć zaginionych koron”, Pascal 2023
- Gabriela Pauszer-Klonowska „Pani na Puławach. Opowieść o Izabeli z Flemingów Czartoryskiej”, Inicjał 1988
- Helena Wereszycka „Czartoryska z Flemingów (Izabela) Elżbieta”, Polski Słownik Biograficzny IV 1938
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Rezydencja_Czartoryskich_na_Pow%C4%85zkach
- https://pl.wikipedia.org/wiki/Izabela_Czartoryska
- https://wmuzeach.pl/wszystkie-obiekty/EJDgMMvE85hbqMPrdaM4_widok-swiatyni-sybilli-w-ogrodzie-jo-xiazat-czartoryskich-w-pulawach-
- „Gdańskie ogrody”, Muzeum Gdańska 2018