Historia

Moda, kolory i średniowieczne bażanty w perłach

Najbardziej widowiskowa moda to późne średniowiecze. Jak pisze Johan Huizinga w „Jesieni średniowiecza”: Tak niezmiernej przesady, jaką wykazywały stroje w latach 1350-1480, nie przeżyła już nigdy moda czasów późniejszych, przynajmniej nie w sposób tak powszechny i długotrwały.

Były mody ekstrawaganckie, jak stroje szlachty francuskiej z epoki Ludwika XIV, czy lancknechtów (landsknechtów) ok. 1520 r., którzy w swoich mundurkach wyglądali, jakby szli na bal, nie na wojnę. I to bal przebierańców. Mundurki zresztą takie, że jeden do drugiego niepodobny – ba, nawet jedna nogawka niepodobna do drugiej. Podobało się to Henrykowi VIII, który nie wahał się chodzić w takich ubiorach, szczególnie w spódnicy, do której ubierał zbroję. I to lancknechci wprowadzili modę na rozcięcia i nacięcia, a skoro pod wierzchnim materiałem był widoczny inny, to musiał on być równie luksusowy. Przynajmniej ci najemnicy wyraźnie odróżniali się na polu walki. Zresztą cesarz Maksymilian I zwolnił ich z wszelkich przepisów dotyczących ubiorów. Żyli krótko, więc mogli ubierać się, jak chcieli.

 

Jednak  późne średniowiecze przebiło górny pułap estetyki, choć mnie i tak się to podoba. Może mam gust Henryka VIII. Wymiary przekroczyły wszystkie dotąd uznawane poziomy okazałości. To, co na przykład  ta pani ma na głowie, to hennin. Henniny przeszły do „mody” zakonnej.

Dieric Bouts, fragment dyptyku przedstawiającego Sprawiedliwość cesarza Ottona, ok. 1460 r.

Do tego włosy zakryte lub wysoko wystrzyżone, by ukazać nowy obiekt piękna: czoło. Nakrycia głowy ogólnie przedziwne. Pojawiły się dekolty.

U panów poszło dalej: wysokie, spiczaste lub cylindryczne kapelusze, długie i spiczaste buty, ściśnięta talia, napompowane rękawy – na ramionach sterczące do góry, krótkie kurtki do bioder. I niezliczona liczba klejnotów na dworskich kostiumach.

Kolory…kolory… Średniowiecze nimi kipiało. Zestawienia takie, że dzisiaj balibyśmy się włożyć. Zszarzała nam nasza epoka. Wszyscy tęsknili do czerwieni. W ubiorach dworskich i uroczystych czerwień dominowała. Często książęce wjazdy były wyłącznie czerwone. Kolorem uroczystym była także biel. Gdy zestawiano barwy, czyniono to w sposób całkowicie dowolny. Czerwony z niebieskim, niebieski z fioletowym, cynober z zielonym. Lazurowy aksamit z karmazynową satyną. Barwy zimne z błyszczącymi, matowe z jaskrawymi. Czerń była wyniosła. Rene Andegaweński z bocznej linii francuskich Walezjuszów upodobał sobie kompozycje szarego, białego i czarnego.

Fragment „Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry” – kwiecień,XV wiek

Za to inny z Andegawenów – Karol Robert Andegaweński – celował właśnie w czerwień.  Gość w ogóle o tyle ciekawy, że to pierwszy Andegawen na tronie węgierskim, dziadek naszej Jadwigi, ojciec Ludwika Węgierskiego. Jego trzecią żoną była Elżbieta Łokietkówna.

Karol Robert Andegaweński na miniaturze z XIV wieku

Za żółtym nie przepadano, chyba że w zestawieniach. Na żółto ubierali się wojskowi, paziowie i służba. Obfitość szarego i brunatnego występowała wśród ludu prostego. Od połowy XV w. zieleń i błękit dominują w ubiorach. A 50 lat później zaczynają znikać ryzykowne kontrasty.

Fragment „Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry” – maj, XV wiek

Późne średniowiecze  przebiło wszystko, co było przedtem i wyśrubowało modę na trudno osiągalne wyżyny później. Na anonimowym obrazie poniżej mamy  henniny, bufiaste rękawy, klejnoty i ściśnięte męskie talie. Uroczystości dworskie były kulminacją przepychu, jaki przyniósł ten okres średniowiecza. Jest to uczta w Lille w roku 1454 r., zwana „Ucztą bażanta”, na której goście Filipa Dobrego składają śluby wyruszenia na krucjatę przeciwko Turkom. Samego bażanta nie widać, gości też niewiele, ale zachował się opis i jest to apogeum okazałości i rozrzutności.

Filip Dobry na uczcie bażanta w 1454 r.

Zanim jednak powiem, jak to było z bażantem i ucztą, to trzeba zrozumieć, czym było świętowanie (i tym samym odpoczynek) w tej epoce. Nigdy nie należy przykładać współczesnych miar do dawnych czasów. Obecnie mamy prosty podział pracy i odpoczynku. Człowiek współczesny wybiera sobie moment rozrywki, kiedy chce. Forma tej rozrywki również zależy od jego upodobań. Może oddawać się aktywności fizycznej, może kontemplować sztukę, albo spać, albo cokolwiek innego. Ale w średniowieczu sztuka nie była dostępna dla prostego człowieka, bibliotek nie było, kina nie było, a podróżowało się często na własnych nogach. Były zarazy, wojny, głód i pożary. Uroczystości miały najczęściej charakter religijny, muzyka i pieśń czerpały z liturgii, świeckość przyszła dopiero w wieku XV, miała charakter rycerski i związana była z dworem, któremu lud się przyglądał. Było to marzenie o życiu heroicznym.

Średniowieczna moda

Bankiet w Lille był ukoronowaniem wielu wcześniejszych bankietów, które wydawała szlachta dworska. Pierwsze były skromne, ale na takim bankiecie gospodarz wręczał wieniec jednemu z gości i tym samym wskazywał go jako organizatora kolejnej uczty. Każda następna była więc okazalsza – więcej gości, więcej potraw, więcej zbytku. Tu była rywalizacja. Aż wreszcie wieniec otrzymał książę Burgundii, Filip III Dobry.

Krucjata przeciwko Turkom była tęsknotą tego władcy. Musiał ubrać ją w widowisko, w święto niespotykane. Na tej uczcie zjedzono 9000 bochenków chleba, 800 pasztetów, 3000 świń i cieląt, 1400 zajęcy, wypito 32 beczki wina. No i wielki szoł. Pomijając już nawet przepych strojów, to Filip zafundował spektakl niezapomniany.

Najpierw wszedł słoń, na którego grzbiecie siedział w wieży aktor reprezentujący Święty Kościół. Słonia prowadził Saracen. Na stołach pojawiły się potężne dekoracje, np. kraak z załogą (typ okrętu), łąka z drzewami, skałą i źródłem, zamek Lusignan, wiatrak z lasem i zwierzętami, a także 28-osobowa orkiestra siedząca w pasztecie. Sam bażant został wniesiony żywy. Był udekorowany złotym naszyjnikiem z drogimi perłami i innymi kamieniami.

Loyset Liedet , rękopis „Drzewo pokrewieństwa” 1471

Przy innych uroczystościach zaprezentowano jako ozdobę wieloryba, w którym siedziało 40 osób, lub mechaniczne ptaki, które wylatywały z paszczy smoka zabijanego przez Heraklesa.

Sztuka późnego średniowiecza miała podkreślać okazałość fundatora, jego przepych. Oczywiście, to co tworzył dwór i to, co tworzył Kościół, nie wyczerpują wszystkiego, co powstawało w tej epoce, ale trudno o zapis takich dzieł. „Portret małżonków Arnolfinich” Jana van Eycka jest tylko wyjątkiem, ale świadczy, że poza dworem i Kościołem były również inne sfery, gdzie tworzono sztukę. Małą lub dużą. Trzeba jednak pamiętać, że Jan van Eyck obracał się w kręgu dworskim, a kupiec Arnolfini był jego przyjacielem.

Jan van Eyck „Portret małżonków Arnolfinich”, 1434

Sam obraz uchodzi za jedno z bardziej tajemniczych dzieł na świecie. Całość tonie w symbolach, a stroje podkreślają bogactwo kupca (który ma chorą tarczycę).

Naprawdę ktoś myśli, że w średniowieczu było nudno?

Anna Pisarska

źródła:

  • D. Jones „Świt królestw. Jasna historia wieków ciemnych”, Wyd. Znak Horyzont 2023
  • F. Gies, J. Gies „Życie w średniowiecznym mieście”, Wyd. Znak Horyzont 2018
  • F. Gies, J. Gies „Życie w średniowiecznej wsi”, Wyd. Znak Horyzont 2018
  • F. Gies, J. Gies „Życie w średniowiecznym zamku”, Wyd. Znak Horyzont 2017
  • J. Huizing „Jesień średniowiecza”, PIW 1967, t. 1 i 2
  • R. Pernoud „Blask średniowiecza”, Wyd. Andegavenum 2022
  • K. Secomska „Bardzo bogate godzinki księcia de Berry”, Wyd. Arkady 1979
  • Bibliothèque Nationale de France
  • https://en.topwar.ru/217330-landsknehty-soldaty-v-individualnoj-uniforme.html

Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030 PROO

Dodaj opinię lub komentarz.