Na początku było Słowo, a ze słowa zdanie. Wpierw ostrożne, pojedyncze, później rozwinięte. I poeci, też ze Słowa, z nimi wierszy parę na dowód, że wokół słońca-słowa, świat się kręci.

I tak trwa to egzystencjalne perpetuum mobile życiowej gramatyki, i my z nim „… próbując zrozumieć to zdanie […] / jedno zdanie / w nieznanym ci języku”, które, jak pisze poeta, Tadeusz Dąbrowski, a jemu możemy wierzyć, bo tych zdań w dorobku poetyckim ma już sporo, „to zdanie jest kluczem do twojego / życia. I do tej celi”. Cela, trzeba przyznać, spora i bywa nawet wygodna. W niej to mozolne budowanie Wieży Babel, multiplikowanie słów, zdań „… aż stworzyłbyś nowy język”. A wszystko to trud daremny, prolog do zrozumienia: „że drzwi celi są otwarte”. Zawsze były, tylko wrodzona wygoda i konformizm, czynił nas na ten fakt ślepymi, a nowa, czekająca nas cela, tylko deklaratywnie jest oczekiwanym celem.

Wiersz Tadeusza Dąbrowskiego Zdanie, otwierający jego nowy tomik wierszy Scrabble, to pesymistyczna, chociaż okraszona właściwym temu poecie wisielczym humorem, wizja naszych zmagań ze słowem-światem; ze zdaniami, którymi usiany jest nasz los, z sensem, który, raz zrozumiany, być może już jutro będzie znaczył „coś zupełnie innego”. To nie tylko jednostkowe zmagania poety, lecz i całej naszej wyrosłej ze Słowa kultury, całej cywilizacji. Zrozumienie zasady, którą Plotyn wywiódł z nauk Platona, że człowiek, byt wyłoniony z Jedni, ontycznie i religijnie od niej uzależniony, za tą Jednią tęskni, do niej zmierza, dążąc do stopienia z prapoczątkiem wszystkiego. A skoro „na początku było Słowo”, jak uczy Biblia, więc nic dziwnego, że Dąbrowski, czując daremność cywilizacyjnego trudu, tęskni „za tamtym jednym zdaniem w nieznanym ci języku”.

Poznanie niekoniecznie przynosi ukojenie. A poznanie przez Słowo, zdanie? W króciutkim wierszu Ciało tekstu, Dąbrowski waży „Ile traci na wadze ciało zanurzone w tekście? / Tyle, ile waży tekst wyparty przez to ciało”. Ta zależność może być dowartościowaniem tekstu, bo próbuję sobie wyobrazić moje 120 kg, zanurzone w tekście. Tekst nabiera w tym eksperymencie dużej wagi. Ale może też być dewaluacją ciała, bo rozumując dosłownie, niepoetycko, i wiedząc ile może ważyć choćby i najbardziej rozwlekły tekst, uświadamiamy sobie znikomość naszej cielesności.

Czy warto było rozbudowywać to, co przyniosło Słowo, w tekst, w zdania rozwinięte, w cywilizację? Doświadczenie tego, który dla Dąbrowskiego jest Mistrzem, Tadeusza Różewicza, poddaje w wątpliwość siłę słowa i tego, co z nim uczyniliśmy. Różewicz nie tyle wątpi w słowo, on po prostu nie wątpi, że je roztrwoniliśmy. Myśl Theodora Adorno, że: „pisanie poezji po Auschwitz jest barbarzyństwem”, Różewicz modyfikuje, twierdząc, że „w nowym życiu na gruzach” można uprawiać poezję, jest to nie tylko możliwe, ale i konieczne. Musimy tylko, tym tropem myślenia idzie Dąbrowski, zatęsknić „za tamtym jednym zdaniem w nieznanym ci języku”.

Niektórzy poeci, w tym Różewicz, uważają, że jedyna, możliwa poezja jest ta pisana w nowym, stworzonym po zagładzie języku. Dąbrowski proponuje powrót do źródeł, do tego jednego zdania i języka, który może zbyt wcześnie porzuciliśmy. A proponuje to autor, który wagę słowa zdążył już poznać, bo, jak pisał w Bezbronnej kresce, swojej debiutanckiej prozie, zbyt ogólnikowo i powierzchownie odczytanej przez krytyków, „W każdym słowie mam schowek na kłamstwo”.
Kreska, ten znak graficzny będący wizualizacją słowa, jest zdaniem poety dzisiaj bezbronna. Jest wypierana przez piksele. Czy się zdoła obronić, czy stanie emblematem nicości, gdy cywilizacja obrazkowa rozsypie się niczym biblijna Wieża Babel?

Jeżeli niemożliwym jest dotychczasowy, tradycyjny sposób poezjowania po Auschwitz, a poezja powstawać, jak uczy doświadczenie, musi, to czy droga wskazana przez Dąbrowskiego nie jest właściwą? Scrabble to gra intelektualna. Intelekt, intelektualiści, to dzisiaj pojęcie skompromitowane, bo, jak zauważył już pisarz Andrzej Bobkowski, „Intelektualiści to są niestety, w przeważającej ilości k…”, ale może czas współczesnych wykształciuchów dowartościować? Na zamykającej tomik okładce, niedoszły nasz noblista Adam Zagajewski trafnie podsumował to, co jest zaletą poezjowania u Dąbrowskiego, noblisty wciąż jeszcze „in spe”, a miałem nawet sen, że już obdarowanego tym nimbem „in saecula saeculorum”: „Dlaczego lubimy wiersze Tadeusza Dąbrowskiego? Lubimy jego wiersze, ponieważ są niezmiernie konkretne. Dlaczego podobają się nam wiersze bardzo konkretne? Podobają nam się, ponieważ w ich percepcji uczestniczą wszystkie władze umysłu”.

Tadeusz Dąbrowski, Scrabble
Tadeusz Dąbrowski, Scrabble

Pamiętam, a było to w drugiej połowie lat sześćdziesiątych poprzedniego wieku, w Życiu Literackim wydawanym w Krakowie, ogólnokrajowym dwutygodniku, natrafiłem w rubryce Poczta Literacka na odpowiedź, jakiej udzielił jednemu z adeptów pisarstwa recenzujący nadsyłane do redakcji poetyckie juwenilia Julian Przyboś: „Szanowny Panie, poezja, pisanie wierszy, nie jest zabawą. Dla niej poeci żyli i umierali”. Dąbrowski przekornie zatytułował swój tomik Scrabble. Scrabble to gra w układanie słów. Czy zatem chce nam poeta powiedzieć to, przeciwko czemu protestował Julian Przyboś, że poezja może być grą, zabawą? Ciekawe, czy Dąbrowski zostałby skarcony przez wielkiego poprzednika?

Czy Tadeusz Dąbrowski gra? I w co gra? Jeżeli gra, to gra przede wszystkim w uczciwość. Uczciwość wobec siebie, wobec słowa, wobec czytelnika.

Przyznaję, że dotychczas miałem wątpliwości i wydawało mi się, że twórczość Dąbrowskiego gdzieś gubi tę jedną z władz umysłu, jaką jest ta, która przeważa np. u ks. Jana Twardowskiego, a która tak drażni cmokierów współczesnej poezji, jak przykładowo znanego profesora, jurora większości znaczących konkursów literackich, a jest nią sojusz umysłu i serca, bez którego ten umysł nie byłby w stanie funkcjonować. Bałem się, że Dąbrowski stanie się autorem satyr z chwytliwą puentą, czyli wierszy jednorazowego użytku, zapomnianych, zanim puenta zdąży przekształcić się w niezapomniany aforyzm. Ten tomik mnie przekonuje, bo udowadnia, że „konkretna” może też być podbudowana osobistym doświadczeniem niebanalna liryka. Liryk Dąbrowski tę umiejętność przesunięcia środka ciężkości odpowiedzialnych za pisanie i naszą egzystencję zmysłów z okolic nazbyt emocjonalnego serca w kierunku zmysłów nazbyt rozbuchanych intelektualnie, dzięki umiejętności owego rozbuchania okiełznania, już posiadł.

Na szczęście umiejętność panowania nad zmysłami nie prowadzi poety do oschłości i oziębłości powstających wierszy, bo potrafi z czułością pisać o najbliższych, jak np. w wierszu Ojciec Odchodzi, gdzie czytamy o Ojcu, który „Był silny jak chleb, / lecz zamienił się w okruch”, czy też w wierszu Pasja, dedykowanym Wacławowi Tkaczukowi, o którym pisze: „Mój stary przyjaciel, / z którym przegadałem i przemilczałem na temat poezji setki godzin”.

Dąbrowski prowadzi z czytelnikiem grę, grę o słowo, o sens, o wszystko, unikając minoderii, narcyzmu i zbyt łatwego, powierzchownego podpierania się nakazom Dekalogu. Jeżeli nawet grzech, to koniecznie z umiarem, grzech bezgrzeszny. Bo życie bez grzechu byłoby koszmarem, a i Pasja, także ta będąca udziałem przyjaciela Wacława Tkaczuka i w przyszłości nas wszystkich, byłaby pomyłką. Dąbrowski osiągnął w poezji mądrość nobliwych tejże poezji Nestorów, lecz podzielając zdanie Miłosza, że nie należy czytelników martwić, pozbawiać złudzeń, sytuację naszej egzystencjalnej beznadziejności maluje ostrożnie. Inaczej czekałaby czytelnika Ciasna Uliczka, w której „słońce wpada do ciebie / raz dziennie na piętnaście minut, / a ty zamykasz wtedy // swoje okiennice. Otwórz się / na dzień. Nie pozwól sobie wmówić, / że należysz do cienia”.

Nie pozwólmy sobie wmówić, przekonuje poeta, że nasz „… jedyny / spacer to oczy otwarte / na mur”. Nawet jeśli poeci za takim spacerniakiem tęsknią, ogłaszając drukiem wierszowane pouczenia dla rządu, czy też organizując festiwale poetyckie pod hasłem „Europejski Poeta Wolności”, podczas których poeci walczą, jak jedna z laureatek takich spotkań, islandzka poetka Linda Vilhjamsdottir, z kulturą grilla. Zaiste, cóż to za wolność, gdy nie ma o co walczyć. Czy „… wiersz może być formą / oporu?” – zapytał Dąbrowskiego na jednym z festiwali poetyckich teatralnym szeptem jeden z jego uczestników, trwożnie rozglądając się, czy odpowiednie służby już jego pytanie nagrywają. Odwagi poeto! Dąbrowski w wierszu Napięcie i Opór na pytanie odpowiada twierdząco. Tak, może, gdy „Strumień języka natrafia / w poezji na opór / i na chwilę zamienia się // w wiersz”. Niestety, strumień języka coraz częściej natrafia na pustkę, nicość, pusty śmiech, czy, jak pisze poeta, „cały bełkot świata”, ale co począć, gdy te dwa nurty szerokiej niegdyś rzeki, strumień myśli i języka rozeszły się w przeciwnych kierunkach?

Warto czytać Dąbrowskiego, któremu udało się pokonać sztubacką dezynwolturę niektórych wcześniejszych wierszy, dzięki czemu stają się dla nas właśnie taką, opisaną przez niego, „gumową” przypominajką, bo „Chodzi o to, żeby mieć taki / bezkształtny kawałek gumy / który będziemy mogli / nosić w kieszeni i międlić, / i który będzie przypominał nam / o najważniejszym”.Tych przypominajek znajdziemy w tym tomiku sporo.

Poezja Tadeusza Dąbrowskiego wzbudza w nas tęsknotę „za tamtym jedynym zdaniem w nieznanym ci języku”, przez co: „Poezja jest ci potrzebna, żebyś czasami mógł // wyjść z siebie, zobaczyć i nigdy nie wrócić”. To poezja tęsknoty, tęsknoty gdy „jest już po”, gdy, jak mówi matka poety w wierszu Buty: „Muszę je oddać do szewca, / mają tylko trochę / wydartą piętę”. Program minimum, a ile może przynieść dobrego.

Czy i życie nieco przetarte na bezdrożach losu też da się naprawić? Dąbrowski, ironiczny pesymista w widzeniu świata i naszej ludzkiej kondycji, zdaje się na to jedno pytanie odpowiadać twierdząco.

Zmierzmy się z nim w tych egzystencjalnych scrabblach. Spróbujmy zrozumieć wszystkie z proponowanych przez poetę znaczeń. A może dodajmy do tego, co stworzył: własne słowa, własne zdania? Siłą Tadeusza Dąbrowskiego jest otwartość jego wierszy na różnorodne interpretacje, wręcz zachęta do coraz to innego ich odczytania. Dajmy się w tę zabawę wciągnąć!

Zbigniew Radosław Szymański

Tadeusz Dąbrowski, Scrabble. Państwowy Instytut Wydawniczy 2020 r., 62 strony.

One thought on “W co gra Tadeusz Dąbrowski?

Dodaj opinię lub komentarz.