Wesoło nie było. Na poniższych plakatach mamy angielską sufrażystkę karmioną przez nos przy użyciu sondy spożywczej – w więzieniu. To była prawdziwa tortura.
Sufrażystki opierały się bądź usiłowały się wyrwać, w związku z tym rurki lądowały nie tam, gdzie trzeba, uszkadzały błony śluzowe, rozrywały je, dochodziło do zapaleń płuc, wypadały wyłamane zęby. Wiele z nich cierpiało na przewlekłe przeziębienia i grypy. Sufrażystki dostawały się do więzienia z powodu swojej działalności o prawa wyborcze. Podpalały komisariaty i skrzynki pocztowe, tłukły witryny sklepowe i szyby w oknach polityków. Z tego powodu zamykano je do więzień, a tam podejmowały strajk głodowy. Stąd to karmienie przez nos lub przez rurkę wpychaną do gardła. Ponieważ bunty były masowe, a strajki zyskiwały przychylność społeczną, parlament brytyjski w 1913 r. przyjął ustawę „Kot i mysz”, która pozwalała wypuścić wycieńczoną głodem kobietę do domu na podstawie tzw. licencji, a potem znowu ją zamknąć, jak już się w domu podtuczy, czyli taka zabawa w kotka i myszkę.
Ta gra w wypuszczanie i ponowne łapanie była dosyć okrutna. Oczywiście, nie wszystkie sufrażystki chciały wracać do więzienia. Elsie Howey trafiała do więzienia kilkakrotnie. Po ostatnim karmieniu wymagała 4-miesięcznego leczenia, a jej piękny głos został stracony. Mary Clarke, młodsza siostra liderki sufrażystek – Emmeline Pankhurst, została aresztowana podczas protestu „Czarny piątek” 18 listopada 1910 r. W więzieniu Holloway przeżyła strajk głodowy i zwolniono ją z powodu silnego osłabienia 23 grudnia 1910 r. Trzy dni później Emmeline znalazła ją nieprzytomną i wkrótce Mary zmarła. Jako przyczynę podano pęknięcie naczynia krwionośnego w mózgu. Czy przemoc związana z karmieniem mogła być powodem?
Sama Emmeline nigdy nie była karmiona na siłę. Prawdopodobnie nie odważono się jej używać wobec osoby znanej i po pięćdziesiątce. Panią Pankhurst zaaresztowano w kwietniu 1913 r. w związku z podżeganiem do umieszczenia materiału wybuchowego w budynku w Walton w hrabstwie Surrey. Skazano ją na trzyletnią karę pozbawienia wolności w więzieniu Holloway. Po rozpoczęciu przez nią strajku głodowego po prostu ją zwolniono. Gdy trafiła powtórnie, działała już ustawa Cat & Mouse, więc zwolniono ją, by nabrała sił, i jeszcze raz zamknięto. W lipcu została wypuszczona i już do więzienia nie wróciła.
Pierwszą osobą, która zapoczątkowała strajki głodowe, była Marion Wallace Dunlop. Nie była to uzgodniona akcja Unii Społeczno-Politycznej Kobiet, ale pojedyncze działanie sufrażystki skazanej na więzienie za umyślne i złośliwe zniszczenie kamieniarki w Izbie Gmin (umieściła na niej fragment Karty Praw z 1689 r.). Dunlop nie protestowała z powodu wyroku, ale dlatego, że nie potraktowano jej jako więźnia politycznego. Wypuszczono ją po 91 godzinach – bardzo osłabioną. Unia odebrała to jako sukces i sposób na zwrócenie na siebie uwagi.
Z działalnością sufrażystek wiąże się jeszcze jedna (zapewne niejedyna) ciekawostka. Otóż Unia za pobyty w więzieniu przyznawała medale. Srebrne sztabki na medalu reprezentowały okresy strajku głodowego, a obecność sztabki emaliowanego szkliwa informowała, że więźniarka karmiona była siłą. Były również broszki w formie krat. Holloway nazywane było drugim domem sufrażystek. Dzisiaj ulica, przy której mieści się więzienie, nosi nazwę Pankhurst Road. Utraciło swoją więzienną funkcję dopiero w roku 2016.
Kres akcjom sufrażystek położyła I wojna światowa. Na jej czas Unia zawiesiła działalność o prawa kobiet, koncentrując się na pracy zawodowej, by mężczyźni mogli walczyć. A rok 1918 przyniósł kobietom w Wielkiej Brytanii prawa wyborcze (wówczas tylko bierne).
Przed nami 8 marca. Wbrew obiegowej opinii nie jest to święto przeniesione z PRL. Jest to święto pamięci sufrażystek walczących o równe prawa. Początki obchodów sięgają 28 lutego 1909 roku i Stanów Zjednoczonych, ale samych korzeni tego święta należy szukać w roku 1857, kiedy to doszło do strajku kobiet w fabryce bawełny. Prawdą jest, że 8 marca został ustanowiony oficjalnym świętem przez Międzynarodówkę Socjalistyczną w Kopenhadze rok później (nie mylić z Międzynarodówką Komunistyczną). W Polsce rozkwit tego święta nastąpił po II wojnie.
Czy dzisiaj jest o co walczyć? I czy dawać kobietom prezenty? Padają argumenty, że jeśli mamy równouprawnienie, po co wyróżniać kobiety życzeniami i prezentami? Pamiętajmy, że przede wszystkim to dzień wspominający kobiety sprzed stu lat, o których obecnie niewiele się mówi. Nie tylko o tych z Wielkiej Brytanii. Czy dałybyśmy sobie radę bez nich? Być może tak, być może nie, tego nie wiemy.