Przełom sierpnia i września jest w Gdańsku okresem szczególnym – rocznice dotyczące wybuchu drugiej wojny światowej w roku ’39 i porozumień sierpniowych z ’80 roku są wyjątkowe, gdyż ich skutkami było ważne ukształtowanie Europy na ponad pół wieku, a miały miejsce właśnie tu.
Poza tym jest to historia, którą jeszcze niektórzy z nas przeżyli i pamiętają w całości. W całym tym napięciu, niestety, znowu uciekła z pola widzenia jedna mała rocznica – początek historii Stoczni Gdańskiej.
Mamy rok 1844, czyli jeszcze na cztery lata przed wydarzeniami Wiosny Ludów. Gdańsk jest częścią Królestwa Prus, twierdzą o randze państwowej i portem morskim. Małe miasto prowincjonalne z 58 tysiącami mieszkańców przepełnione jest zabytkami i pamiątkami z dawnych wieków, lecz brakuje tu przemysłu podobnego do tego na zachodzie kontynentu. Miasto o rodowodzie kupieckim ma problemy z modernizacją swojego portu i rzemieślniczej gospodarki, ale powstanie przełomu Wisły na kilkanaście kilometrów przed miastem na wiosnę 1840 roku zdaje się być dobrym znakiem. Kanały portowe w mieście straciły nurt, a że woda jest tu teraz spokojna, to i Nowy Port jest bardziej preferowany przez zachodnich kupców i powoli zaczyna się rozrastać.
Przemysł szkutniczy w Gdańsku miał swoje początki już w średniowieczu i rozwinął się we wczesnej nowożytności, lecz teraz, w czasie zastoju gospodarczego i przywiązania mieszkańców do starych łodzi drewnianych, budowa statków o napędzie parowym i z metalowym kadłubem nie budziła zainteresowania wśród publiki, a raczej jej reakcyjny sprzeciw. Tyle że pruskiemu rządowi początkowo nie chodziło wcale o to – póki co trwały poszukiwania lokalizacji dla okrętu szkolnego marynarki wojennej „Amazone”, który zwodowany został rok wcześniej i służyć miał szkoleniu nowych kadr. Ogromne braki w tej materii miały ukazać się dopiero za kilka lat, ale znalezienie miejsca na bazę zimową dla tej jednej jednostki był przesądzony już od maja. Gdańsk ogłoszono najlepszą lokalizacją nie z tego względu, że działała tu najstarsza szkoła nawigacyjna w państwie (gdyż miała ona już w tym czasie swoje odpowiedniczki w innych miastach portowych), ale w głównej mierze przez dostęp do szerokiej, a osłoniętej zatoki, która była dobrą przestrzenią na ćwiczenia.
Na przedpolu twierdzy gdańskiej, od strony północnej, znajdował się pas ziemi podzielony kanałami, którego brzeg miał bezpośredni kontakt z Martwą Wisłą. W dniu 26 sierpnia 1844 roku dokładnie 5 morgów ziemi na zachód od ujścia Kanału Rufowego „Hecker Graben” stało się własnością państwa. Po podwyższeniu i osuszeniu bagnistego terenu rozpoczęto stawianie prowizorycznej zabudowy: pierwszych szop materiałowych i małych warsztatów naprawczych oraz zaplecza administracyjnego, a przede wszystkim basenu łodziowego. Inwestycja w „Königlichen Korvetten Depotplatz” była bardzo trafiona, lecz praktycznie niewystarczająca dla marynarki, która nie była rozbudowywana przez sto pięćdziesiąt lat i liczyła obecnie jedynie dwa okręty.
W latach 1848-1851 miała miejsce tak zwana pierwsza wojna o Szlezwik, która była konfliktem pomiędzy Królestwem Danii a państwami niemieckimi, które walczyły o swoje zjednoczenie. Silne militarnie Królestwo Prus miało przewagę na lądzie, ale nie było w stanie prowadzić wojny na morzu, przez co konflikt końcowo nie został rozstrzygnięty. Nowa doktryna wojskowa rozbudowy marynarki miała dać zdolność państwu chociażby na skuteczną obronę swoich brzegów. Pierwszym okrętem wojennym o napędzie maszynowym, jaki powstał w ramach tego projektu, została symbolicznie nazwana pomocowa korweta „Danzig” (parowy bocznokołowiec z ożaglowaniem pomocniczym).
Miejscem jej budowy została wybrana baza w Gdańsku, której przestrzeń została przystosowana do samodzielnej budowy jednostek wodnych, mimo że władzę nad zakładem produkcyjnym dzierżyli wojskowi nie znający się na budowie okrętowej. Przy budowie pierwszej jednostki brali udział Johann Wilhelm Klawitter i Carl Felix Devrient, lokalni przemysłowcy, którzy posiadali własne zakłady szkutnicze w mieście. Teraz baza była już faktycznie stocznią z prawdziwego zdarzenia i w połowie lat 50. dysponowała osobnym magazynem na drewno, pochylnią i własnym dźwigiem oraz pierwszym w Prusach drewnianym dokiem pływającym, pozwalającym wyciągnąć jednostkę ponad lustro wody w celu ich naprawy.
W roku 1853 nastąpił kolejny krok w stronę rozbudowy marynarki – Prusy zakupiły od państwa Oldenburg ziemię nad Zatoką Jadebusen, która jest częścią Morza Północnego. Oprócz stoczni dla tego zlewiska, powstała tam baza dla wszystkich jednostek marynarki, które poruszały się pomiędzy portami morskimi na zachodzie kraju, z czasem także duży port przeładunkowy i całe miasto (dzisiejsze Wilhelmshafen). W roku 1854 obie stocznie państwowe otrzymały nazwę Stoczni Królewskich „Königliche Werft” i oficjalnie przeszły pod zarząd admiralicji marynarki, a dodatkowo port gdański został ogłoszony bazą marynarki dla całego Morza Bałtyckiego „Marinestation der Ostsee”.
Stocznia naturalnie została rozbudowana jeszcze raz, a dodatkowym wsparciem było intensywne uprzemysłowienie całego kraju w tym czasie. Do końca lat 50. pojawiły się kolejne budynki warsztatowe i magazynowe, większy budynek administracyjny i kreślarnie. Ważne dla pracy z metalem odlewnia i kotlarnia z czasem rozbudowane zostały także o warsztaty artyleryjskie oraz stacje prób łańcuchów. Dla doku pływającego powstało osobne przystosowane do tego celu nabrzeże, zorganizowano drugą i trzecią pochylnię oraz przekopano dodatkowy kanał, który miał wspomóc w wyciąganiu drewna spławianego Wisłą. W roku 1859 stocznia zatrudniała 179 pracowników, była więc jednym z największych miejsc pracy w swojej prowincji. Pomimo budowy dobrych jednostek i sprawnej naprawy tych już wykorzystywanych, stocznia wciąż zajmowała jednak budynki drewniane i lekkie szachulcowe, gdyż obowiązywał ją warunek ich demontażu na wypadek ataku na twierdzę, przed która stała.
W czasie niemieckich wojen zjednoczeniowych z lat 60. rola stoczni była bardzo zmienna i w pewnym momencie groziła jej nawet likwidacja, ale w początku lat 70. przekształcona została w zakład o wyższej randze – Stocznię Cesarską „Kaiserliche Werft”. Po pół wieku, w roku 1922 w jej miejsce powołana została nowa fabryka – Międzynarodowe Towarzystwo Budowy Statków i Maszyn, które posługiwało się nazwą „Danziger Werft und Eisenbahnwerkstätten” (Gdańskie Stocznia i Warsztaty Kolei Żelaznej) i zajmowało także teren warsztatów naprawy taboru kolejowego po drugiej stronie Martwej Wisły na Przeróbce. Po drugiej wojnie światowej teren stoczniowy zorganizowany został w nowe Przedsiębiorstwo Państwowe Stocznia nr 1, ważną część Zjednoczenia Stoczni Polskich. W roku 1947 w jej miejsce, przy przyłączeniu także terenu dawnej Stoczni Ferdynanda Schichaua w Gdańsku, powstała lepiej obecnie znana Stocznia Gdańska, przy czym komuniści chlubili się już wtedy ponad stuletnią tradycją i doświadczeniem budowy okrętowej tego zakładu (sic!). W latach 1967-1990 zakład posiadał patrona w osobie Lenina, działał nieprzerwanie do roku 1996. Obecnie na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej znajduje się kilkadziesiąt niezależnych podmiotów o różnych celach.
Historia Stoczni Gdańskiej nie jest prostolinijna i spójna, a przede wszystkim nie dotyczy jednego zakładu, a raczej kilku fabryk o różnym rodowodzie, które w pewnym momencie zostały połączone w jeden wspólny obszar. Działała tu pierwsza stocznia w historii, która rozpoczęła seryjną produkcję okrętów podwodnych już w roku 1906 (Stocznia Cesarska), potem zaś w początku lat 60. XX wieku piąta stocznia na świecie i pierwsza w klasie stoczni rybackich (Stocznia Gdańska im. Lenina). Było to zwieńczenie całego przemysłu krajowego Polski socjalistycznej, które było oczkiem w głowie rządzących. Budowa dwóch potężnych transatlantyków w czasie pierwszej wojny światowej o długości całkowitej 232 metrów (Stocznia Schichaua w Gdańsku) nie została pobita w Gdańsku aż do dzisiaj i wciąż są to dwie największe jednostki jakie powstały w tutejszych stoczniach. Miejsce narodzin społecznego ruchu Solidarności w czasie strajków w roku 1980, który z czasem przyczynił się do zmian politycznych w tej części kontynentu. Sto siedemdziesiąt pięć lat historii jednego skrawka terenu to może nie w całości historia nasza jako Polaków (ba, nawet nie połowa), ale pewne dziedzictwo, którego nie można pominąć w historii Gdańska i o którym można ot tak zapomnieć.
Kajetan Olejko, Morska Fundacja Historyczna
nawiżaując do historii polecam archiwalny materiał https://cyfrowa.tvp.pl/video/ludzie-i-ich-historie,profesor-doerffer,58349861 Człowiek pracował w Stoczni
Niedawno znalazłem ciekawy archiwalny materiał nt prof. Doeffera cyfrowa.tvp. pl/video/ludzie-i-ich-historie,profesor-doerffer,58349861, polecam zobaczyć jeżeli kogoś interesują historyczne wzmianki