W kościele św. Mikołaja w okresie wojennym oraz w czasie wyzwalania z nazizmu i zniewalania komunizmem, czyli w marcu 45-go roku opiekę duszpasterską sprawował ks. Magnus Bruski. Z prawdziwą przyjemnością przeczytałam dzisiaj, w rocznicę jego śmierci, o chęci uhonorowania go tablicą pamiątkową na elewacji kościoła.

ks. Magnus Bruski/Gedanopedia

Ks. Bruski urodził się w Brusach na Kaszubach, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1913 r. W okresie Wolnego Miasta Gdańska sprawował w mieście różne funkcje:

  • był wikarym w kościele św. Mikołaja w latach 1913-1922
  • był administratorem parafii w św. Wojciechu w latach 1922-1926
  • był proboszczem w kościele Trójcy Świętej w Oliwie w latach 1926-1935
  • był proboszczem w kościele św. Mikołaja w latach 1935-1945

Był także katechetą przyszłego biskupa Carla Marii Spletta, który towarzyszył mu w ostatniej drodze na miejsce pochówku. Ksiądz nie należał do zwolenników Hitlera. Często był wzywany na przesłuchania do policji kryminalnej. Przede wszystkim był pasterzem i angażował się w pracę społeczno-opiekuńczą. Uczył religii, zajmował się domem sierot i szpitalem na Łąkowej, uczestniczył w związkach religijnych młodzieży katolickiej, działał w Towarzystwie Trzeźwości. Nie pił, nie palił, nie grał w karty, był sumienny i surowy wobec siebie. Tego samego wymagał od innych. Był bardzo zdyscyplinowany. Wstawał codziennie punktualnie o 6 rano i już o 6.30 był w konfesjonale.  Jego konfesjonał był zresztą mocno oblegiwany. Chętnie słuchano jego kazań, młodzież garnęła się do niego.

Gdy w 1938 r. na skutek nazistowskich szykan  biskup O’Rourke złożył rezygnację z urzędu i przyszedł nowy biskup Splett, dla polskich katolików nastał bardzo trudny czas. SS-mani nawet stali przed kościołem i zabierali polskie książeczki do nabożeństw, nie wolno było spowiadać się po polsku. Jednak ks. Bruski podkreślał, że będzie katolików-Polaków otaczał taką samą opieką jak Niemców, bo „wymaga tego sprawiedliwość i dobro dusz”.

Plebania przy kościele św. Mikołaja, stary dzwonek

Proboszcz św. Mikołaja służył ludziom do końca. Kościół jako jedyny nie spłonął w czasie zdobywania miasta. Wprawdzie został trafiony jedną bombą i miał zerwany dach, ale ocalał. Nikt go nie podpalił. Szukało w nim schronienia wielu bezdomnych ludzi. Widząc ich zwątpienie i cierpienie tuż po tragicznym marcu ksiądz zorganizował procesję eucharystyczną. Ruszył wśród wypalonych ruin od kościoła poprzez Bramę Długouliczną do dworca.
Opiekował się chorymi i służył umierającym. Także w czasie epidemii tyfusu. Jego śmierć była wielkim wstrząsem i wywołała wielki smutek. Zmarł na tyfus 9 lipca 1945. Cztery dni później został pochowany na cmentarzu św. Mikołaja, koło politechniki. Po jego likwidacji w 1968 r. rodzina przeniosła szczątki  na cmentarz w Oliwie.

Jest kilka wersji  ocalenia kościoła św. Mikołaja od spalenia. Jedna mówi, że sowieci nie spalili go za skrzynkę wódki, druga, że usłyszeli, iż chodzi o patrona Rusi. Maciej Żakiewicz w swojej książce o marcu 45′ wspomina o postawie księdza Magnusa Bruskiego, który wyszedł do sowietów, gdy podchodzili do kościoła, i zaprosił ich na poczęstunek. To on miał ocalić kościół. Trzeba jednak odnotować stanowisko ojców oblatów z kościoła św. Józefa. Twierdzą oni, że dokonał tego ksiądz Mellin z Józefa dzięki znajomości języka rosyjskiego.

Na koniec pewna ciekawostka. Jedną z plag dotykających Gdańsk w tamtym czasie były bandy szabrowników, które szły tuż za frontem. Pewnego dnia siostra zakonna przyleciała na plebanię z krzykiem, że ktoś rabuje tabernakulum wraz ze świętymi kielichami. Ksiądz Bruski pobiegł do kościoła i pewno złodziej nie spodziewał się go, bo był bardzo zaskoczony. Ksiądz łamaną polszczyzną powiedział „To są święte kielichy! Niech je pan natychmiast zostawi i odłoży z powrotem!” Musiał robić niezłe wrażenie, bo złodziej… odłożył. Wychodząc z kościoła rzekł „Eminencjo, powinien się pan postarać lepiej mówić po polsku”.

Kościół św. Mikołaja

Anna Pisarska-Umańska

  • Maciej Żakiewicz „Gdańsk 1945. Kronika wojennej burzy”, Wyd. Oskar, 2011

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *