Ta gdańska roślina to Messerschmidia sibirica i została tak nazwana przez Karola Linneusza, który ją opisał. Linneusz nazwał ją na cześć Daniela Messerschmidta, gdańskiego uczonego, o którym w zasadzie głucho i ciemno.
Daniel Messerschmidt urodził się w 1685 roku i miał być lekarzem. Ale w 1716 roku przyjechał do Gdańska car Piotr I na ślub swojej bratanki. Car rozpytywał się, kto mógłby udać się na Syberię w celach badawczych i Messerschmidt zgodził się. Dogadał się co do wynagrodzenia i w 1720 roku wyjechał.
Przez 7 lat przemierzał Syberię, dotarł aż do Chin, opisując geografię, zabytki, ludność i jej zwyczaje, choroby etc. Gdy wrócił, okazało się, że car nie żyje i nie ma komu mu zapłacić. W Kancelarii Medycznej uknuto przeciw niemu spisek i część badań została zajęta przez sąd do czasu rozstrzygnięcia sporu.
Messerschmidt rozgoryczony postanowił wrócić do Gdańska z resztą niezajętego majątku. Ale był sztorm i wszystkie jego eksponaty i raporty zatonęły niedaleko Pilawy.
Przypłynął i stwierdził, że Gdańsk to nie to samo miasto, więc wrócił do Petersburga będąc w mocno opłakanym stanie. Przeżył dzięki pomocy arcybiskupa.Teofanesa. To jednak nie koniec jego perypetii. Leczył ludzi i pisał, ale zmarł w nędzy w 1735 i dopiero wtedy świat dostrzegł w nim prekursora badań syberyjskich na polu geografii, etnografii, biologii, botaniki i kartografii.
W 1874 roku w pożarze petersburskiej Akademii Nauk spłonął cały jego zachowany dorobek. Zachowało się kilka dzienników.
W Gdańsku nieznany. Rosyjskie strony podają, że był Niemcem.