„Swoimi pieśniami rozgrzewał ducha ludu ciepłem rodzinnym (…) pieśniami swoimi nadawał hartu temu duchowi, ustalał go, podnosił, krzepił w chwilach smutnych, budził ducha polskiego przez pieśni. (…) Nie pojmował on polskości inaczej, jak jednej polskości całego narodu polskiego; braci swoich na Szląsku nie uznawał za odrębnych Polaków, tylko za takich samych jak wszyscy inni”. (Katolik, 1895 r.)
Powyższy cytat pochodzi z polskiego czasopisma „Katolik” wydawanego w okresie zaborów na Śląsku. Artykuł, z którego te słowa pochodzą poświęcony był życiu i działalności ks. Konstantego Damrota, a ukazał się tuż po jego śmierci, w marcu 1895 r. Przytoczył go Jacek Kajtoch w biografii tegoż śląskiego poety, pisarza, a zarazem pedagoga. Pisząc poniższy artykuł, korzystałam z tegoż źródła (z niego zaczerpnęłam wszystkie cytaty oraz niektóre fotografie), a także z Wikipedii.
Ks. Konstanty Augustyn Damrot urodził się i żył w XIX w. na Śląsku. Czuł się Polakiem, chociaż był synem Polaka i Niemki. Urodził się w miasteczku Lubliniec (noszącego wtedy niemiecką nazwę Lublinitz), położonym dość blisko granicy Śląska z Królestwem Kongresowym. Było to jedno z najstarszych miast śląskich, stolica tzw. Śląska Białego (czyli północnych terenów Wyżyny Śląskiej – według terminologii wprowadzonej w dwudziestoleciu międzywojennym przez Gustawa Morcinka i Stanisława Berezowskiego). Miasteczko to za czasów Konstantego Damrota było zasiedlone w dużym procencie przez Polaków, którzy często odwiedzali ziemie włączone do Królestwa (np. pielgrzymowali na Jasną Górę).
Tamtejszym władzom zależało na zniemczeniu mieszkańców polskiej narodowości. Dlatego niełatwo było przyznawać się do polskich korzeni, a cóż dopiero uprawiać twórczość literacką w języku polskim i mającą zarazem wydźwięk patriotyczny. Polscy pisarze i poeci zamieszkali na Śląsku musieli pokonywać szereg barier stawianych przez tamtejszą administrację oraz instytucje kulturalno-oświatowe. Ks. Damrot zmuszony był publikować swoje utwory pod pseudonimem, dzięki czemu uniknął represji, chociaż niektóre jego utwory zostały skonfiskowane przez władze tuż po ich opublikowaniu. Tylko osoby zaufane, z najbliższego otoczenia księdza, w tym polscy działacze społeczno-oświatowi mieli świadomość, kto kryje się za tym pseudonimem. Publicznie ujawniono to dopiero po jego śmierci, w nekrologach prasowych.
Na co dzień Damrot zmuszony był posługiwać się językiem niemieckim, ale w kontaktach prywatnych z Polakami używał mowy polskiej. Był człowiekiem skrytym, powściągliwym, podobnie jak wielu innych przedstawicieli ówczesnej polskiej inteligencji pod zaborem pruskim. Takie cechy osobowości kształtowało życie w ciągłym strachu przed zaborcą, przed represjami z powodu przyznawania się do polskich korzeni. Niektórzy historycy literatury zarzucali ks. Damrotowi prowadzenie „podwójnego życia”, wytykali lojalność wobec władz niemieckich. Trzeba jednak zrozumieć położenie, w jakim znajdował się Damrot zarazem jako kapłan i urzędnik pruski (potem niemiecki). Podlegał zarówno niemieckiej hierarchii kościelnej, jak i niemieckiej administracji świeckiej.
Warto też dodać, że polscy historycy literatury, niestety, traktowali zwykle twórczość śląskich pisarzy i poetów jako gorszą pod względem artystycznym, spychali ją „na mało znaczące marginesy literatury narodowej”. „Tymczasem z dorobku samego Konstantego Damrota – z niego przede wszystkim – można wybrać niejedną wartościową strofę, niejeden utwór, zajmujący i tematem i formą, który z powodzeniem wytrzymuje konfrontację z obowiązującymi wówczas powszechnie kryteriami” (J. Kajtoch).
Ks. Damrot urodził się 14 IX 1841 r. w niezbyt zamożnej, wielodzietnej rodzinie. Jego ojciec utrzymywał rodzinę z uprawy roli. Dorabiał też jako kościelny w swojej parafii. Matka, Karolina, była Niemką o nazwisku panieńskim Jüttner. W domu posługiwano się oboma językami: polskim i niemieckim. Zapewne na postawę patriotyczną przyszłego poety duży wpływ wywarł kontakt ze stryjem, ks. Franciszkiem Damrotem, kanonikiem kolegiaty w Kielcach, którego Konstanty odwiedzał w czasie wakacji. Stryj wziął udział w powstaniu styczniowym, za co spotkały go represje ze strony władz carskich. To być może przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci w 1867 r.
Ponadto od czasów dzieciństwa Konstanty Damrot stykał się z polskim folklorem, w tym z polską pieśnią, bo właśnie w jego rodzinnych stronach „poezja ludowa zachowała się w najpiękniejszej postaci i została najmniej skażona obcymi wpływami. (…) Stamtąd pochodzi większość znanych dzisiaj śląskich zbiorów folklorystycznych”. Dom Damrotów odwiedzał poeta ludowy, samouk, a zarazem działacz polonijny, Jan Gajda. Niektórzy krytycy literaccy dostrzegali podobieństwo wczesnych wierszy Konstantego Damrota do utworów tegoż poety. W ten sposób u Konstantego mogło zacząć rozwijać się poczucie „przynależności do polskich tradycji kulturalnych i szacunek dla literatury ludowej”.
Niestety, nie przesądzało to wcale jeszcze o tym, że Konstanty pozostanie wierny swym polskim korzeniom. Jego rodzice oddali bowiem swego syna pod opiekę wuja, ks. Juliusza Jüttnera, z którym wyjechał do Paradyża w Wielkopolsce. Tam zamieszkał w zakładzie dla sierot i jednocześnie uczęszczał do szkoły ćwiczeń przy tamtejszym seminarium nauczycielskim. Po siedmiu latach wyjechał do Wrocławia, gdzie podjął naukę w tamtejszym gimnazjum św. Marcina, a następnie do Opola.
Konstanty był zależny finansowo od swego wuja, katolickiego księdza narodowości niemieckiej. Kościół katolicki w Niemczech sprzyjał partii Centrum, a tym samym popierał politykę germanizacyjną skierowaną wobec narodu polskiego. Toteż wuj Juliusz starał się zniechęcić siostrzeńca do manifestowania polskiej postawy patriotycznej, by ostatecznie wyrobić w nim przekonanie, że jest Niemcem. Niemniej Konstanty, będąc uczniem opolskiego gimnazjum, uczęszczał na nadobowiązkowe lekcje języka polskiego. Na jego świadectwie maturalnym z 18 VII 1862 r. widniała adnotacja, iż języka polskiego uczył się z „doskonałym wynikiem”. Jednak po latach wspominał, iż w niemieckich szkołach uczono go, że Śląsk jest ziemią „czysto niemiecką”, a Ślązacy są Niemcami. Przyznawał, że sam miał wtedy problem z poczuciem przynależności narodowej. Zapewne, gdyby nie wybrał studiów na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie zetknął się ze środowiskiem polskich studentów (także spoza Śląska), uległby zniemczeniu.
W 1862 r. rozpoczął studia na wydziale filozofii (30 X 1862 r. był immatrykulowany), gdyż w tamtym czasie marzył o zawodzie nauczyciela. Ten okres w jego życiu zaważył na jego dalszej postawie.
W tamtym czasie we Wrocławiu mieszkało całkiem sporo Polaków, w tym znany pisarz Józef Ignacy Kraszewski. „Język polski słychać było na ulicach i w miejscach publicznych”, a w semestrze zimowym 1862/63 na wrocławskiej uczelni kształciło się pięćdziesięciu ośmiu Polaków spoza Śląska, zaś w kolejnym semestrze już sześćdziesięciu sześciu. Właśnie kontakt z nimi i to w okresie przedpowstaniowym, kiedy „ruch umysłowy i polityczny w środowisku z dnia na dzień się ożywiał” wpłynął zasadniczo na dalsze losy Konstantego Damrota. Zwłaszcza, że środowisko to utrzymywało ścisłe związki z młodzieżą studencką ze Lwowa. Dzięki temu wrocławscy studenci czytali czasopisma redagowane przez młodych lwowskich twórców.
Wielu uniwersyteckich kolegów Damrota zasłużyło się dla polskiej kultury i oświaty. Byli to np. Stefan Pawlicki (przyszły profesor Szkoły Głównej i Uniwersytetu Jagiellońskiego), Zygmunt Celichowski (przyszły dyrektor zbiorów kórnickich), Ksawery Liske (założyciel lwowskiej szkoły historycznej) i in. Niektórzy polscy studenci z bliskiego otoczenia Konstantego Damrota byli członkami polskich towarzystw studenckich, np. Norbert Bonczyk i Augustyn Tajstrzyk.
W tamtym czasie większość młodzieży z Górnego Śląska, mimo posiadania polskich korzeni, zatracała swą polską narodowość. Damrot relacjonował to następująco: „Dziećmi mówimy po polsku, w szkołach zapominamy wnet język ojczysty przerabiając się na Niemców”. Dlatego studenci z Górnego Śląska, którzy podejmowali naukę na Uniwersytecie Wrocławskim, izolowali się od swoich polskich kolegów. Tworzyli odrębną grupę, często jednolitą pod względem pochodzenia (chłopskiego lub drobnomieszczańskiego) i najczęściej wybierali wydział teologiczny. Tam, poddani kontroli władz kościelnych, ulegali dalszemu zniemczeniu.
Konstanty Damrot pod tym względem był wyjątkiem, ponieważ podjął studia filozoficzne, gdzie znalazł się wśród Polaków spoza Śląska, z którymi zadzierzgnął bliskie relacje. Wymieniony wcześniej Zygmunt Celichowski wspominał po latach, iż Damrot był być może pierwszym z górnośląskich studentów, którzy „szukali zbliżenia się do akademików wielkopolskich”.
Wiosną 1863 r. Damrot przystąpił do Towarzystwa Literacko-Słowiańskiego, w którym bardzo szybko został jednym z bardziej prężnych działaczy. Towarzystwo to zostało utworzone w 1836 r., a w latach 60. XIX w. jego kuratorem był wielki patriota, dr Wojciech Cybulski, wykładowca literatury słowiańskiej, także krytyk literacki, uczestnik powstania listopadowego. Zapewne w jego obecności Konstanty Damrot składał rotę przyrzeczenia, wstępując do tegoż Towarzystwa.
Organizacja ta położyła duże zasługi w zakresie umacniania i rozwoju wpływów kultury polskiej pod zaborem pruskim, w szczególności na Śląsku. Mobilizując swoich członków do pisania prac naukowych, stawiała im zadanie „obeznać ich z językami, literaturą, dziejami i prawem ludów słowiańskich” (jak podaje autor „Pamiętnika” wydanego z okazji pięćdziesięciolecia istnienia Towarzystwa). Do tej organizacji mógł należeć każdy student, bez względu na narodowość, pod warunkiem, że znał jakikolwiek język słowiański. Niemniej, większość członków była narodowości polskiej.
W roku akademickim 1862/63 w ramach działalności tegoż towarzystwa wygłoszono dziewięć odczytów: o dziejach panowania Jana Olbrachta i Aleksandra Jagiellończyka, na temat Antoniego Malczewskiego (poety, pisarza prekursora romantyzmu) i jego powieści „Maria”, Seweryna Goszczyńskiego, sielanek z czasów zygmuntowskich, Juliusza Słowackiego, królów Zygmunta I Starego i jego syna, Zygmunta II Augusta. W kolejnych latach referaty dotyczyły m.in.: Kazimierza Brodzińskiego (jako ojca polskich romantyków), Ajschylosa (uważanego za twórcę tragedii greckiej), „Nieboskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego, wpływu starożytności na polską literaturę XVI w. Poruszano także tematykę z zakresu historii Polski, np.: panowania Stanisława Augusta (w tym osobne referaty dotyczyły Sejmu Wielkiego i Targowicy), Legionów Polskich we Włoszech, kampanii z 1792 r., Jana III Sobieskiego, sprawy polskiej na Kongresie Wiedeńskim i in.
Działalność ta ukształtowała postawę propolską Konstantego Damrota oraz wpłynęła zasadniczo na jego przyszłą twórczość literacką. Jak zauważył Jacek Kajtoch, w kulturze literackiej Damrota nie obserwowano „tak charakterystycznego dla innych przedstawicieli śląskiej inteligencji – starszych od niego czy nawet rówieśników – opóźnienia w porównaniu z rozwojem kultury ogólnopolskiej”.
Dodatkowo zapewne duży wpływ na przyszłego poetę wywarły także wykłady z zakresu slawistyki wygłaszane na uniwersytecie przez wspomnianego już dr Wojciecha Cybulskiego. Był on wielkim orędownikiem Juliusza Słowackiego, którego uważał za jednego z najlepszych polskich poetów. Wykładowca niejednokrotnie omawiał polską poezję z okresu powstania listopadowego, czyli właśnie utwory Juliusza Słowackiego albo Wincentego Pola.
W maju 1864 r. Konstanty Damrot przerwał studia filozoficzne i przeniósł się na teologię. Być może wpłynął na tę decyzję stryj Jüttner, zaniepokojony uczestnictwem Konstantego w spotkaniach towarzystwa. Poza tym w tamtym czasie miało miejsce w jego życiu osobistym pewne wydarzenie, o którym trzeba koniecznie opowiedzieć. Chłopak doświadczył wówczas młodzieńczej miłości do młodszej od niego trzy lata Anny, pasierbicy swojej siostry (jego siostra, Maria wyszła za mąż za o wiele starszego od niej wdowca). Dziewczyna, niestety, nie odwzajemniała jego uczuć. Kiedy wyznał jej swoją miłość, stwierdziła, podobno, że oboje nie nadają się do małżeństwa. Powiedziała: „Ty będziesz księdzem, ja zakonnicą”. Rzeczywiście, wkrótce wstąpiła do klasztoru, w którym spędziła dalsze życie. Epizod związany z młodzieńczą miłością odbił się na przyszłej twórczości poety.
Konstanty Damrot z chwilą rozpoczęcia studiów teologicznych wcale nie zaniechał działalności w Towarzystwie Literacko-Słowiańskim, a dodatkowo w styczniu 1865 r. wstąpił do założonego dwa lata wcześniej Towarzystwa Polskich Górnoślązaków. Nadał mu nowy, patriotyczny kierunek. Po dwóch latach działalności w Towarzystwie Literacko-Słowiańskim miał już na tyle ugruntowane poglądy i tak silne poczucie tożsamości narodowej, że już nic nie było w stanie tego zmienić. Nie był już podatny na indoktrynację ze strony niemieckich władz kościelnych ani ze strony kleryków niemieckich.
Aktywnie działał w Towarzystwie Polskich Górnoślązaków, wśród których propagował obok miłości do regionu, patriotyzm ogólnopolski. Zachęcał innych członków tejże organizacji do nauki języka polskiego oraz poznawania historii i kultury ojczystej. Dzięki niemu towarzystwo to przekształciło się w organizację o charakterze samokształceniowo-oświatowym i repolonizującym. Pozwoliło to na ożywienie ducha narodowego na Śląsku.
Członkowie tegoż towarzystwa utrzymywali kontakt ze znanym działaczem i wydawcą, Karolem Miarką; prenumerowali takie czasopisma, jak „Zwiastun Górnoszląski” i „Katolika”.
Być może młody poeta miał też wpływ na odradzanie się ducha narodowego wśród studentów na wydziale teologicznym. W konwikcie, który zamieszkiwali, istniała czytelnia rozmaitych czasopism. Jednym z prenumerowanych była „Gwiazdka Cieszyńska”. W pewnym momencie klerycy niemieccy postanowili wykreślić je z abonamentu. Bardzo możliwe, że właśnie z inicjatywy Konstantego Damrota do tego nie doszło. Zaproponował on wtedy, by klerycy posiadający polskie korzenie, założyli osobną czytelnię. Tak powstała biblioteka, licząca z czasem ok. dwustu dzieł pochodzących z darów z prowincji. Od tej pory zaczęli oni tworzyć odrębną grupę, która zaczęła spotykać się w jednym z lokali na „zabawy i pogawędkę w języku polskim”.
Damrot napisał w tamtym czasie kilka pieśni, np.: „Kochajmy się”, „Bracia nuż do koła”. Sam wspominał: „Oprócz tych schadzek ćwiczyliśmy się w konwikcie naukowo, czytając i dysputując”. Ponieważ lokal, w którym się spotykali studenci teologii, należał do „pewnego Schmidta”, dlatego nazwano go żartobliwie „kuźnią” (po niemiecku wyraz kowal brzmi Schmied). Damrot zachęcił wielu z nich do członkostwa w Towarzystwa Polskich Górnoślązaków.
Dla tejże organizacji napisał on kilka programowych wierszy nawiązujących do „tradycji mickiewiczowskiej”. Poza tym „oddał na ich usługi swoją znajomość polskiej literatury i historii, talent organizatorski i temperament społecznika”. W spisie członków zamieszczono przy jego nazwisku następującą adnotację: „Był prezesem przez trzy półrocza. Ile dzięki mu Towarzystwo winno, każdy z kolegów, który z nim był członkiem Towarzystwa, wie. Nasza miłość do niego nigdy nie zginie”.
W semestrze zimowym 1864/65 Konstanty Damrot uczęszczał na wykłady lektora Wincentego Kraińskiego, dawnego działacza politycznego (niegdyś członka Towarzystwa Patriotycznego), od 1846 r. zakonnika, zatrudnionego w 1851 r. w charakterze lektora honorowego języka polskiego na uniwersytecie we Wrocławiu. Przywiązywał on wielką wagę do słowiańskich pieśni ludowych. Mawiał: „Takiej to poezji Słowianom właściwej powinni się uchwycić polscy i inni słowiańscy poeci”. Był przeciwny uleganiu przez Polaków obcej kulturze, która „staje się zabójcą ducha narodowego”. Damrot zapewne wziął sobie te słowa głęboko do serca. Zrozumiał bowiem, że w czasach wzmożonej polityki germanizacyjnej trzeba za wszelką cenę chronić dziedzictwo narodowe. Zwłaszcza, że – ze zrozumiałych powodów – kultura niemiecka była „uprzywilejowana i górująca” na uniwersytecie.
W 1864 r. Konstanty Damrot musiał przerwać naukę na uczelni, gdyż został powołany do wojska w związku z wybuchem wojny Prus z Danią (został wtedy ranny). W 1866 r. przez kilka miesięcy odbywał obowiązkową służbę wojskową jako grenadier w 3 pułku grenadierów im. Królowej Elżbiety, dlatego dopiero 27 VI 1867 r. otrzymał święcenia kapłańskie, a mszę prymicyjną odprawił w swoim rodzinnym mieście, przy udziale najbliższej rodziny.
Służbę kapłańską rozpoczął w Koszęcinie, a następnie w Opolu. Jednak już 1 IV 1868 r. otrzymał posadę nauczyciela języka polskiego w Seminarium Nauczycielskim w Pilchowicach (po niem. Pilchowitz) k. Raciborza (ob. w pow. gliwickim). Jeszcze przed otrzymaniem święceń kapłańskich wydał swój pierwszy tomik wierszy (w którym znalazły się utwory napisane przez poetę w czasie ostatnich jego lat studiów) zatytułowany „Wianek z Górnego Śląska”. Opublikował go pod pseudonimem Czesław Lubiński, a nie pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem – z powodów wspomnianych wcześniej.
Zdaniem Jacka Kajtocha, „W zbiorku tym znajdujemy wszystkie szlaki, po których rozwinie się twórczość poetycka Damrota”. W zawartych w nim wierszach autor przypominał odbiorcom spoza Śląska o „historycznych i aktualnych związkach tej ziemi z Polską, aby równocześnie dać przykład patriotyzmu współziomkom, Górnoślązakom”. Poeta pragnął rozbudzać ducha narodowego wśród Ślązaków, przypominając im o swych korzeniach narodowych. Miał poczucie misji wobec swych rodaków, uważał twórczość literacką za obowiązek wobec ojczyzny. W swoich utworach nawiązywał do polskiej literatury romantycznej – liryki z czasów powstania listopadowego oraz poezji Wielkiej Emigracji.
W postawie narodowej Damrota „ważne miejsce zajmowało przekonanie o ciągłości kultury polskiej, nieprzerwanej przez zabory i motyw rycerski, przypominający przeszłość, a jednocześnie aktualnie podtrzymujący ducha Ślązaków pod pruskim panowaniem”. Bardzo często pojawiała się w jego utworach krytyka „niemieckiego militaryzmu i agresywności”.
O dalszych losach Konstantego Damrota w drugiej części artykułu.