Otto Ferdinand Probst był wiedeńczykiem, urodził się w drugiej połowie XIX wieku, malował i szkicował weduty miast, które odwiedzał. Nadawał im swój indywidualny klimat.
Studiował w Monachium i Wrocławiu. Specjalizował się w pracach architektonicznych, a akwarela, która przykuła moją uwagę, rzeczywiście wywołuje duże wrażenie i nie dlatego, że jest jakimś specjalnym dziełem sztuki, ale w sposób naturalny oddaje klimat starego Gdańska, prawdopodobnie początku XIX wieku. Jak byśmy to dziś powiedzieli, jest reportażowym widokiem miasta złapanym w jego zwykłym życiu. Prezentuje jego mieszkańców w swoich codziennych obowiązkach, w wielkomiejskim ruchu, ogólnym zabieganiu, przy dokonywaniu zakupów i praniu bielizny nad kanałem Motławy, rzeki, wzdłuż której znajduje się stary port miasta, centrum życia Gdańska. Główną scenę stanowią mieszczki robiące pranie nad wodą. Nieco wyżej na nadbrzeżu, zapewne różnojęzyczny tłum ogląda w pobliskich kramach wyroby jubilerskie gdańskich rzemieślników. Widok układa się kaskadowo, na poziomie kanału odbywa się ruch statków żaglowych i łodzi oraz pomost dla kobiet piorących bieliznę, wyżej nabrzeże wypełnione ludźmi i kamieniczki jakże charakterystyczne dla gdańskiej architektury. Prawdopodobnie widać szczytową ścianę Domu Angielskiego i górującą nad wszystkim olbrzymią, monumentalną i przytłaczającą budowlę kościoła Najświętszej Marii Panny, podkreślającą wielkość i znaczenie miasta. Być może łopocząca na maszcie lomy francuska bandera może wskazywać czas trwania pierwszego Wolnego Miasta Gdańska, a więc na początku XIX wieku.
Widok robi wrażenie, ale nic nie wskazuje na niedawną łączność miasta z Polską. Rzuca się jednak w oczy rozmach budowniczych miasta, którzy nie szczędzili środków na wygląd renesansowych kamieniczek, szczyty których przeważnie ozdabiane były kamiennymi posągami, ze złoconymi framugami okien i drzwi. Bogate kamienice nadawały miastu ciekawy, modny wygląd architektoniczny.
Akwarela Probsta, wiedeńskiego malarza, jako żywo przypomina mi w swym klimacie wyjątkowe dzieło Eduarda Hildebrandta, innego gdańskiego malarza zaprzyjaźnionego z całą plejadą berlińskich twórców połowy XIX wieku. Tym obrazem jest praca zatytułowana „Katedra w Rouen” z 1847 roku, pejzaż francuskiej aglomeracji nad Sekwaną w Normandii, z górującą katedrą nad miastem. Obraz prezentuje podobną scenę, lecz w nieco innym ujęciu, z podobnym przesłaniem, górującą wieżą kościoła, budynku o znaczeniu symbolicznym. Jednak otoczenie w przypadku pejzażu z Rouen wskazuje na pewnego rodzaju chaos znamionujący powoli zbliżanie się nowego stylu w malarstwie. Hildebrandt w swoim dziele użył więcej środków formalnych.
W malarstwie niemieckim panował jeszcze realizm i tradycja, natomiast malarstwo francuskie poszukiwało już nowoczesności. Mieszczańską szkołę wypowiedzi artystycznej reprezentowali artyści wywodzący się z Akademii Monachijskiej, Düsseldorfskiej i w Karlsruhe.
Podobne sceny malował Gustav Schöenleber, niemiecki pejzażysta często przybywający do Gdańska, malujący pejzaże Oliwy. Artysta malował naturę tak, jak ją widział. Połowa XIX wieku dla niemieckich malarzy wydawała się najbardziej odpowiedzialna i postępowa. Budowana była na tradycji nie akademickiej, a na tradycji sztuki staroniemieckiej, niderlandzkiej i hiszpańskiej. Schönleber wiele miejsca poświęcił na gdańskie pejzaże utrzymane w realistycznej estetyce, przypominające klimatem prace Probsta. Tak jak on, sceny swych pejzaży umieszczał w okolicach kanału Motławy, również z wielkomiejskim tłumem mieszczan, marynarzy i rybaków.
- przeczytaj: Eduard Hildebrandt w kolekcji Andrzeja Walasa
Powracając do akwareli Probsta namalowanej w mocnych barwach. Mamy do czynienia z widokiem na centrum miasta, którym dla Gdańska nie jest Ratusz czy Długi Targ, lecz Długie Pobrzeże. Tu kwitło życie, tu się spędzało wieczory, tu się jadło kolację. Miał rację Schönleber, też malujący w centrum swoich obrazów portowy dźwig „Żuraw” i położony obok, przy nabrzeżu Motławy, Targ Rybny, że to tu toczyło się codzienne życie gdańszczan, że to tu był ten najważniejszy punkt miasta. Myślę, że od tamtych czasów nic się nie zmieniło. Długie Pobrzeże nadal ściąga tłumy turystów, warto więc dbać o ten historyczny kawałek, nadal ściągający artystów i będący jedną z wizytówek Gdańska.
Stanisław Seyfried, wybrzeże24
Obrazy pochodzą z prywatnej kolekcji Andrzeja Walasa
Niestety bandera na reprodukowanej akwareli Probsta nie jest francuska, tylko holenderska, więc cała karkołomna interpretacja bierze w łeb.
To też nie jest bandera holenderska.
Faktycznie, zasugerowałem się że to trzy kolory jak u Kieślowskiego, a teraz widzę po pierwsze, że to nie bleu tylko noir, a po drugie że holenderska miałaby czerwone u góry, jak na znanym obrazku Schultza https://www.gedanopedia.pl/gdansk/?title=Plik:D%C5%82ugie_Pobrze%C5%BCe_w_Gda%C5%84sku,_Johann_Carl_Schultz,_1837.JPG
Czyli Probst namalował flagę, która powstała dopiero w 1867: https://pl.wikipedia.org/wiki/Czarno-bia%C5%82o-czerwona_flaga_Niemiec.
Fahne des Deutschen Kaiserreichs seit 1871