Historia

„Wola 1944: Wymazywanie. Ludobójstwo i sprawa Reinefartha” Wystawa czasowa w MIIWŚ w Gdańsku

3 sierpnia br. w Muzeum II Światowej w Gdańsku została otwarta wystawa czasowa pt. „Wola 1944: Wymazywanie. Ludobójstwo i sprawa Reinefartha”. Ekspozycja ta jest dostępna do zwiedzania do 15  września br. w sali wystaw czasowych na poziomie – 3. Wstęp jest bezpłatny.

Jej organizatorami są: Instytut Pileckiego i Muzeum Powstania Warszawskiego; partnerami – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Landesarchiv Schleswig – Holstein, Instytut Pileckiego w Berlinie i Wolskie Centrum Kultury.

Wystawa ta ma charakter interaktywny. Obok plansz z tekstem i mapami, reprodukcjami fotografii, czy materiałami prasowymi, dostępne dla zwiedzających są stanowiska, przy których można wysłuchać wspomnień osób, które cudem przeżyły rzeź Woli; ludobójstwo dokonane na ludności cywilnej Warszawy przez niemieckich żołnierzy z grupy Reinefartha. Żołnierzom tym torowali drogę saperzy, którzy wysadzali w powietrze kolejne budynki; relacja jednego z nich – w formie dźwiękowej – jest również dostępna na tej wystawie.

Zaprezentowane materiały dźwiękowe pochodzą m. in. Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego. Zwiedzającym również udostępniono projektor, który umożliwia obejrzenie mikrofilmów, będących dodatkowym dokumentem wydarzeń z sierpnia 1944 r.

W pierwszych dniach Powstania Warszawskiego niemieccy żołnierze z grupy bojowej Grupenführera SS Heinza Reinefartha – na rozkaz Adolfa Hitlera i Henricha Himmlera, chcąc stłumić opór Polaków, dokonali pacyfikacji Woli: przemieszczając się w kierunku Śródmieścia – dom po domu, ulica po ulicy w bestialski sposób mordowali mieszkańców – kobiety, mężczyzn i dzieci. Wyprowadzano ich na ulicę, gdzie dokonywano masowych egzekucji lub zabijano w mieszkaniach. Na podwórkach i chodnikach piętrzyły się ludzkie szczątki. Taki sam los spotkał również pacjentów i personel tamtejszego szpitala oraz dzieci, które schroniły się w szkole.

Na rozkaz głównodowodzącego, by oszczędzali amunicję, niektórych zabijano uderzając kolbami karabinów w głowę. W ciągu kilku dni Niemcy zamordowali kilkadziesiąt tysięcy cywilów. Uratowali się tylko nieliczni. Jak wspomniałam relacji kilku z nich, w formie dźwiękowej, możemy wysłuchać na specjalnych stanowiskach umieszczonych na tej wystawie. Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia Wandy Lurie, mieszkanki Woli, która na początku sierpnia 1944 r. była w zaawansowanej ciąży. Wraz z trójką małych dzieci została wyprowadzona z mieszkania. Dzieci zginęły od kul esesmanów. Ona otrzymała sześć strzałów, jednak żaden nie okazał się śmiertelny. Cudem ocalała, kilka dni później urodziła zdrowego syna, któremu dała na imię Mścisław. Oboje przeżyli zawieruchę wojenną.

Sprawca ludobójstwa dokonanego na Woli, Grupenführer SS Heinz Reinefarth nigdy nie został ukarany. Zamieszkał w RFN, zaangażował się w działalność polityczną. Został burmistrzem Westerland na wyspie Sylt oraz posłem do Landtagu. Był osobą powszechnie szanowaną. Władzom Zachodnich Niemiec nie zależało na rozliczaniu zbrodniarzy wojennych, zwłaszcza, że wielu z nich piastowało wysokie funkcje urzędnicze, pracowało w sądownictwie.

Zbrodniczą przeszłość Reinefartha – teraz szanowanego przez mieszkańców burmistrza – postanowili w latach 50 – tych ujawnić dziennikarze z NRD. Pod pozorem nakręcenia reportażu poświęconego walorom turystycznym wyspy, na której mieszkał i pełnił tę zaszczytną funkcję, dotarli do Westerland. Spotkali się z nim w tamtejszym ratuszu i uzyskali zgodę na wykonanie mu serii zdjęć. Materiały te wykorzystali w filmie dokumentalnym, zatytułowanym „Urlaub auf Sylt” o zbrodniach wojennych Reinefartha, który w 1957 r. wszedł do kin w NRD.

Odbiło się to echem w RFN; w odpowiedzi zachodnioniemiecka telewizja przygotowała filmy dokumentalne poświęcone wspomnianej tematyce. W jednym z nich dziennikarze przeprowadzili wywiad z Reinefarthem, który był doskonale przygotowany do tej rozmowy. Potrafił znaleźć odpowiedź na każde pytanie, umiał świetnie wybrnąć  z kłopotliwej sytuacji, odeprzeć wszelkie zarzuty. Temat ten podchwyciła również zachodnioniemiecka prasa, np. tygodnik „Der Spiegel”.

Reinefarth, co prawda stracił wówczas stanowisko burmistrza; zakończył też karierę parlamentarzysty. Jednakże wszczęte wtedy w Niemczech śledztwo w jego sprawie zostało po paru latach umorzone na wniosek prokuratury. Oskarżony nigdy nie został postawiony w stan oskarżenia. Zdaniem sądu nie można było udowodnić osobistego udziału Reinefartha w zbrodniach na ludności cywilnej, ani że dokonano ich na jego rozkaz lub za jego przyzwoleniem. Władze niemieckie nie zgodziły się również na ekstradycję Reinefartha do Polski i postawienia go przed polskim wymiarem sprawiedliwości.

Reinefarth pozostał bezkarny. Do końca życia (zmarł w 1979 r.) pracował jako adwokat i cieszył się szacunkiem lokalnej społeczności.

Maria Sadurska

Dodaj opinię lub komentarz.