13  lipca 1666 roku miała miejsce bitwa pod Mątwami – bitwa wstydliwa, gdzie Polacy z rokoszu Lubomirskiego zarąbali kilka tysięcy Polaków z wojsk królewskich Jana Kazimierza Wazy. Wręcz zarąbali. Nawet poćwiartowali. 15 ran na głowie, czasem 40 na całym ciele. Sobieski uciekał z tej bitwy. Trupy zwożono 3 dni (zginęło ok. 3800 królewskich, z czego tylko 300 w walce,  i do 200 rokoszan).

Rokosz Lubomirskiego był jego prywatną walką z królem. Rokosz trwał w latach 1665-66 i książę próbował nim zahamować wprowadzenie reform przez króla. Jerzy Lubomirski zrywał sejmy i szukał pomocy za granicą – aż doszło do bitwy.

Jerzy Sebastian Lubomirski, miedzioryt wg grafiki Franciszka Preka

Jerzy Lubomirski  nie jest postacią jednoznacznie negatywną. Ot, przyszedł jakiś warchoł i narozrabiał. Nie. Miał wielkie zasługi jako hetman polny i marszałek wielki koronny.  Jako jeden z nielicznych arystokratów nie złożył hołdu Karolowi Gustawowi, a więc był wierny Janowi Kazimierzowi. Jego zamek w Lubowli był jedynym miejscem w czasie potopu szwedzkiego, gdzie funkcjonowała władza królewska. Był przeciwnikiem wojen z Turcją, a w swoich dobrach demokratyzował życie społeczne.  Cieszył się wielkim szacunkiem wśród szlachty. No i jemu zawdzięczamy Łańcut.

Zaraz po zakończeniu wojen szwedzkich Lubomirski wdarł się w poważny zatarg z królem, choć już wcześniej dochodziło do spięć.  Konflikt rozpoczął się w  1650 roku, gdy Lubomirski  sprzeciwił się królewskiemu projektowi dewaluacji polskiej monety.  Mimo późniejszych zatargów potrafił wznieść się ponad osobiste urazy. Króla przepraszał i nie wykorzystał momentu, by go obalić, mimo posiadanych środków, możliwości i ogromnego poparcia wśród szlachty.  A jednak został posądzony o zdradę.  Czy faktycznie Lubomirski zawiązał antykrólewski spisek? Czy może jednak obawiano się jego wpływów? Proces nad nim miał charakter pokazowy, odmówiono mu wydania dokumentów procesowych, nie słuchano go i – mimo buntów szlachty na sejmikach i próby zerwania sejmu – senatorowie skazali go na banicję, konfiskatę mienia i utratę czci.

Książę wyjechał. To wtedy inspirował zrywanie sejmu (1665 – 1666 rok) i  rozpoczął rozmowy z Wielkim Elektorem i Karolem XI uzyskując pomoc na zaciąg wojska. Gdy Jan Kazimierz starał się wprowadzić elekcję vivente rege (a więc wybór nowego króla za życia aktualnie panującego), wrócił i stanął do walki z królem.

Jan Kazimierz – portret Daniela Schultza

13 lipca 1666 roku Lubomirski czekał na króla pod Mątwami nad Notecią. Historyk Wespazjan Kochowski pisał: „13 lipca pod wsią Montwami, niedaleko Inowrocławia nad rzeką błotnistą, Noteć nazwaną, ruszyło się wojsko królewskie z Wilczyna do Inowrocławia”.  Wydaje się, że król zaniedbał rozpoznanie terenu.

Nie wiadomo, jaka była liczebność obu wojsk.  Po stronie królewskiej prawdopodobnie 17-21 000 (wojska koronne, litewskie, tatarskie i francuskie), po stronie rokoszan 15-16 000 (szlachta z ziemi poznańskiej, sieradzkiej i kaliskiej). Król miał piechotę, jazdę i artylerię, Lubomirski tylko jazdę. Wiadomo, że wojska królewskie przeważały i to raczej były hetman skazany był na klęskę.  Sobieski w swoim liście napisanym po bitwie relacjonował, że strona królewska nie wiedziała o pułapce, jakim stała się bagnista Noteć.  Po prostu postanowili się przeprawić będąc cały czas obserwowanymi przez Lubomirskiego. „Jedni nasi dopiero z wody wyjeżdżali, a drudzy w szyku się stawiać poczęli. Skoro tedy hurmem nastąpili i wojsko związkowe, i pospolite ruszenia, zaraz zmatwali i zmieszali naszych, lubo dragonia ognia dawali dobrze. Ale niepodobna było wytrzymać, (…) a posiłkować było niepodobna”.  

Jazda królewska walczyła w osamotnieniu czekając na przybycie artylerii, co nastąpiło zbyt późno. Ostrzał dział był nieskuteczny, a większość kadry oficerskiej już poległa. Tym bardziej, że uciekający królewscy tarasowali bród. Sam Sobieski ratował się ucieczką tracąc konia i gubiąc sajdak i szablę. Król stał po drugiej stronie rzeki i obserwował agonię przeprawionych  wojsk, aż zadecydował pozostawić ich samym sobie.

Rokoszanie nie wzięli żadnych jeńców.

Po przegranej przez Jana Kazimierza bitwie rokoszanie Lubomirskiego na oczach bezradnie patrzących z drugiego brzegu Noteci towarzyszy wymordowali dragonów, którzy poddali się zwycięzcom. A przecież poddawali się oni nie jakimś dzikusom, lecz towarzyszom, z którymi podczas sejmików niejeden garniec miodu wypili i niejedną noc na dysputach spędzili. W bitwie tej wymordowano kwiat polskiego rycerstwa, zahartowanych w bojach wiśniowiecczyków, wiarusów Czarnieckiego, żołnierzy zahartowanych w bitwach w Polsce, w Danii i na Ukrainie. W sumie trzy tysiące osiemset siedemdziesięciu trzech mężów, z czego w samej walce życie straciło tylko około trzystu. [cyt. Wikipedia, brak autora]

Sobieski pisał do Marysieńki, że nie widział takiego okrucieństwa ani u Tatarów, ani u Kozaków. Poddających się ludzi dosłownie ćwiartowano.

Andrzej Strumiłło „Bitwa pod Mątwami”

Obie strony zawarły ugodę w Przeprośnej Górce, koło Łęgonic (ugoda łęgonicka).  Wygranym był oczywiście hetman, który wprawdzie musiał wyjechać, ale przywrócono mu cześć  i zwrócono dobra.  Jan Kazimierz wycofał się z vivente rege. Niedługo później król abdykował, a Lubomirski zmarł.

Mątwy to obecnie dzielnica Inowrocławia. Na polu bitwy wyrosły zakłady chemiczne.

Pytanie pozostaje, na ile ta bitwa przyczyniła się do abdykacji króla przekonując go, że żadnych reform nie warto przeprowadzać, a na ile król od dłuższego czasu nie był zainteresowany koroną polską? A może śmierć Ludwiki Marii Gonzagi była tu decydująca?

Ta  bratobójcza i najbardziej krwawa bitwa w historii Polski trwała niecałe 2 godziny.

Anna Pisarska-Umańska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *