Pytam, bo widzę, że wiceprezydent Gdańska ma alergię na Igora Strzoka, byłego Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Miał, gdy Igor Strzok pełnił tę funkcję. Ma i teraz, gdy tej funkcji nie pełni. Po prostu Strzok to niszczyciel, którego nie powinna obowiązywać ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Nie powinna, bo Grzelak tak chce, a więc przy każdej możliwej sposobności daje upust swojej… no, nie, może aż takim Pablem Moralesem nie jest, by wyzywać od debili, ale troszkę tu, troszkę tam i trochę tej żółci się uleje.
Kim jest Pablo Morales na portalu X, to sobie sami znajdziecie, bo nie będę się nim zajmować, ale żeby nie być gołosłowną w kwestii tandemu Grzelak-Strzok, przypominam ich potyczkę odnośnie działań konserwatora, któremu wiceprezydent poświęcił onegdaj całą konferencję prasową. Zebrał dziennikarzy, żeby zakomunikować, jak źle mu się z konserwatorem współpracuje, któremu to konserwatorowi przywidziało się, że trzeba chronić zabytki.
Konferencja trwała pół godziny, ale konserwator na zarzuty odpowiadał całymi dniami. Bo chlapnąć, by coś się do kogoś przylepiło, jest łatwo, ale odpowiedzieć merytorycznie, to trzeba otworzyć dokumenty, korespondencję, przejrzeć, pomyśleć i poświęcić swój czas, którego urząd konserwatorski – jak wiemy – nie miał za dużo. Odpowiedzi konserwatora można przeczytać pod tym LINKIEM.
To było kiedyś. A teraz mamy kolejną odsłonę pojedynku. Wiceprezydent jak zwykle krótko i wydawałoby się celnie. Konserwator narzucił kształt ulicy. Okej, myślę. Znajomości historii od pana Grzelaka nie ma co oczekiwać, czekam na odpowiedź.
Odpowiedź przyszła, ale już taka krótka nie była – zgodnie z zasadami, które narzucił wiceprezydent: ja rzucam w przestrzeń hasło, a ty się tłumacz. A jak się nie wytłumaczysz, to punkt dla mnie. Pan wybaczy, Prezydencie, ale tak to z mojej strony wygląda.
Co zatem odpowiedział Igor Strzok? Przytaczam w całości:
Wiceprezydent Piotr Grzelak znów wydobył w obronie indolencji i opieszałości podległych mu służb miejskich swą “wunderwaffe” w postaci złowrogiego widma byłego Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, czyli mnie. Zaświecił jednocześnie “światełko w tunelu” sugerując, że mój następca może się zgodzi na to, do czego ja nie chciałem dopuścić.
A zatem:
- 1. Ciekawe, czy pan Grzelak oczekuje od pana Dariusza Chmielewskiego zgody na cięty równo, z niszczeniem oryginalnego kamienia z XIX wieku, pseudo-bruk, który ma odpowiadać oczekiwaniom “oficera rowerowego” z Brukseli, który ponad 5 lat temu zażyczył sobie, by wymyślona przez niego trasa rowerowa biegnąca z zaprzyjaźnionego Kaliningradu do nie mniej zaprzyjaźnionego Berlina biegła właśnie Mostem Krowim i ulicą Ogarną.
- 2. Kwestionowałem prawo “rowerowych oficerów” (tak, to nie żart, tacy mają dla pana Grzelaka większą sprawczość w Gdańsku niż USTAWA O OCHRONIE ZABYTKÓW, przyjęta przez Sejm Najjaśniejszej Rzeczpospolitej) do określania, jakie nawierzchnie można, a jakich nie można stosować w obszarze Pomnika Historii.
- 3. Warto przypomnieć, że pierwszy projekt Miasta Gdańska, który mi przedstawiono latem 2019 roku przewidywał nie tylko tzw. “woonerf” czyli jednolitą płaską powierzchnię, wyłożoną na równo gładkim kamieniem, bez podziału na jezdnie i chodniki, podobną nieco do ulicy św. Ducha, którą tak przebudowano wcześniej. Przebudowa ul. św. Ducha spotkała się z wyraźną, oficjalną krytyką Generalnej Konserwator Zabytków, prof. Magdaleny Gawin. Promotorem takich “nowoczesnych rozwiązań” był inny socjolog, ówczesny dyrektor GZDiZ, ten sam, który później musiał odejść po aferze z baranami, które miały kosić trawę na bastionach.
- 4. W tamtej koncepcji miały też być skrzynie z „drzewkami” (czy może kikutami?), a niektóre miały stać na kołach… Ani to było uzasadnione historycznie, ani ekologicznie. I z pewnością nie dawałoby cienia.
- 5. Nie zgodziłem się też na ułożenie po brzegach dawnej historycznej jezdni pasów wyszlifowanego kamienia. Zgodziłem się na zatoczki parkingowe dla samochodów, wyłożone odmiennym, mniejszym rodzajem bruku, choć oczywiście nie był to element “historyczny”.
- 6. Nie zgodziłem się na paskudne, wolnostojące szafy transformatorowe i zażądałem, by były schowane pod ziemią.
- 7. Każdy wymóg konserwatorski łączył się z wielotygodniowym oczekiwaniem na drobne nawet korekty, czego przyczyn nie rozumiem.
- 8. Moje argumenty, aby na południowo-wschodnim obszarze Ogarnej odtworzyć historyczne przedproża, nie zostały przyjęte. Gdy wreszcie Miasto rozpoczęło prace, a PWKZ wydał oczywiście nakaz nadzoru archeologicznego w toku prac, odkryto fundamenty tychże licznych przedproży. Mimo moich wniosków Miasto nie zechciało ani odtworzyć choć części z nich, ani nawet zaznaczyć ich śladów innym kolorem płytek chodnikowych. Aby nie dopuścić do rozbicia tych pozostałości, wnioskowaliśmy o przesunięcie (zazwyczaj o około 1-2 metry) lub przekrzywienie w rzucie nowych rur odpływowych kanalizacji sanitarnej z pcv (średnic ok. 120-150mm, a więc bardzo łatwych w modyfikacji). Rekonstrukcja części przedproży nie tylko upiększyłaby ulicę Ogarną, ale dała też trochę intymności mieszkańcom parterów pomiędzy Pałacem Młodzieży a Bramą Krowią, którym obecnie podochoceni (goldwasserem ?) nocni goście stukają do okien…
- 9. Miesiącami i bezskutecznie nasz urząd oczekiwał na takie modyfikacje ze strony GZDiZ, a w tym czasie prace zatrzymano.
Panie Grzelak, kto jest winny? Ten, kto nie potrafi – a może nie chce? – zmienić na planie przebiegu kilku rurek z PCV, czy ten, kto z mocy prawa stoi na straży procedur służących ochronie zabytków? Ilustracja dla uwagi – czy takich „drzewek” chcą mieszkańcy Gdańska?
I tu pan Strzok wstawił zdjęcie z Kalisza, ale my mamy swoje, gdańskie drzewka sprzed 6 lat i to również z Ogarnej.
Czy zrozumiałeś, Czytelniku, co napisał były wojewódzki konserwator? Wiem, że tak. Ogarna leży na terenie pomnika historii, ulica-zabytek. Można było zachować jej charakter i upiększyć ją. Można było częściowo odtworzyć przedproża, można było je zaznaczyć w przestrzeni.
Na to nasz Pablo Morales:
Taki pisowski bełkot, że aż trudno uwierzyć, że profil prowadzony przez byłego konserwatora Igora Strzoka…
„Pisowski bełkot” powiedział ten, który uważa, że II wojna światowa zaczęła się od złego słowa Polaka…
Ahoj!
Niestety tego Pana Grzelaka nie trawie od lat. Niestety pewnie znowu wygra ta sama sitwa i nic w Gdańsku się nie zmieni.