Jakiś czas temu opowiadałam o symbolice kościołów gotyckich: światło, orientacja, koło, kula, kwadrat i sześcian, a także o kamień węgielny i kopuła. Dziś poruszę inne aspekty tego przedziwnego, średniowiecznego arcymistrzostwa: kropielnica, liczba 8, ołtarz, witraże i rozety, wirydarz i słupy Wszechświata.
Część pierwszą możesz przeczytać w tym miejscu klikając w link.
Pisałam już w artykule o duchu zamieszkującym rzeźbę i znaczeniu gargulców, że brama do kościoła oddzielała świat sacrum od świata profanum. Nawet łacińskie słowo „templum” oznacza „ciąć”, „odgraniczać”. Zatem do kościoła nie wchodzi się jak na halę targową. W momencie przejścia bramy wierny widzi, że jego życie jest wędrówką zbawienia – od świata zła, zamieszkałego przez bestie, poprzez nawę prowadzony przez Słowo Boże, do miejsca świętego mającego swoje centrum w ołtarzu. Ale zanim przebędziesz tę drogę, musisz stać się człowiekiem wiary i doznać oczyszczenia. Dlatego przy wejściach stoją kropielnice.
Powyższy obraz to rekonstrukcja wczesnochrześcijańskiej świątyni wzniesionej w 324 r. przez Konstantyna Wielkiego nad grobem św. Piotra. Na tym miejscu powstała w XVI w. obecna Bazylika św. Piotra. Na dziedzińcu (atrium) zwraca uwagę stojąca na środku mała budowla. Tak, to studnia. Miała kapitalne znaczenie dla późniejszego wyglądu świątyń chrześcijańskich.
Świątynie wczesnochrześcijańskie nie miały kropielnic, miały fontanny lub studnie PRZED wejściem. Dlatego przed tą bazyliką jest studnia. Proces oczyszczania rozpoczyna się na zewnątrz, to jest miejsce ablucji. Umywano ręce i twarze. Z biegiem lat studnia przesuwała się bliżej wejścia, aż zastąpiono ją kropielnicą – najpierw w kruchcie, potem w przedsionku kościoła. Ale czy to studnia, czy to kropielnica – obie są przypomnieniem chrzcielnicy, bo tam właśnie dokonuje się prawdziwa ablucja. Zauważcie, że baptysteria umieszczano blisko wejścia do świątyni (bazyliki, katedry).
Wszystkie te obiekty, o których piszę, to naczynia na wodę. Ks. Rodzaju 1.2 mówi, że przed stworzeniem: „Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami.” Chrzcielnica i kropielnica odnoszą się do tych słów, mają moc stwarzania na nowo. Duch Boży unosi się ponad wodami chaosu i w wodzie chrztu następuje narodzenie do nowego świata.
Często średniowieczne chrzcielnice mają kształt oktagonalny. Co oznacza tu cyfra 8?
W Arce Noego unoszącej się na wodach potopu było osiem osób: Noe z żoną i jego trzej synowie z żonami. Osiem osób zostało uratowanych. Także królestwo niebieskie jest opisywane przez osiem błogosławieństw. Niedziela była nazywana ósmym dniem tygodnia.
Ósmym, a nie siódmym lub pierwszym?
Liczba 7 jest liczbą świata. Bóg przez 6 dni stwarza świat, a siódmego odpoczywa. Ten odpoczynek jest uwieńczeniem: świat jest doskonały, mogę odpocząć. 7+1 to przejście do nowego życia, nowego wymiaru, nowego świata. Powrót do jedności. Niedziela jest więc cieniem przyszłego życia. Tak więc po obecnym świecie przychodzi ósme niebo, raj, czyli wieczność, nieskończoność.
Siedem kolorów tęczy (symbol przymierza Boga z człowiekiem) zlewa się w ósmy kolor: biały, który przez to staje się jednością wszystkich barw. A biały to kolor ludzi ochrzczonych. Co ciekawe, nazwa poczciwej ośmiornicy również nawiązuje do ósemki i we wczesnym chrześcijaństwie to zwierzątko było symbolem odrodzonej duszy.
I jeszcze ostatnie słowo o kropielnicach. Przesuwając się z dziedzińca do środka świątyni zmieniały one również swoją wielkość i kształt. Ale jedna forma jest szczególna i tę znalazłam w Jakubku w Oliwie. To kształt muszli. Muszla to miejsce, gdzie w oryginalnym wnętrzu tworzy się perła. Tak, jak w pierwotnych wodach zostało stworzone życie, a w wodzie chrztu, którego przypomnieniem jest kropielnica, powstaje nowy człowiek. Muszla – macica perłowa, macica rodzenia, początek życia.
Muszla w symbolice chrześcijańskiej zapowiada zmartwychwstanie. Kiedyś wierzono, że perłę wytwarza piorun, który przenika do wnętrza małża. Perła jest więc połączeniem ognia i wody. To chrzest wodą i chrzest ogniem, chrzest krwi.
- Mt. 13,45: Królestwo niebieskie podobne jest do kupca, który poszukiwał pięknych pereł. Gdy znalazł jedną, niezwykle cenną, sprzedał wszystko, co posiadał, i kupił ją.
- Ap. 21,21: A dwanaście bram to dwanaście pereł: każda z bram była z jednej perły.
Kolejnym miejscem symbolicznym w średniowiecznej katedrze był ołtarz. To było serce budowli. Miejsce, do którego wszystko w kościele się zbiegało. Do tego serca szło się długo – przez cały kościół, bo był to obraz wędrówki człowieka: od profanum przy drzwiach do sacrum przy ołtarzu. Zwieńczenie drogi, na końcu której stoi Chrystus. Oś nawy była drogą do zbawienia. Dlatego też w kościołach średniowiecznych ołtarz i prezbiterium były po wschodniej stronie, wejście po zachodniej. Gwiazda Poranna, Jutrzenka – to wszystko były symbole eschatologii.
Dlaczego do ołtarza prowadzą schodki? Czy podwyższenie ołtarza miało wyłącznie sprawić, że będzie on bardziej widoczny? Czy to wyłącznie funkcja estrady? Oczywiście, nie. Pamiętamy przecież, że w świątyniach chrześcijańskich wszystko ma swoją symbolikę. Ołtarz znajduje się na górze Syjon i znajduje się na Golgocie. Cała Biblia jest przesiąknięta obrazami Świętej Góry. Zresztą nie tylko w chrześcijaństwie i judaizmie góra ma znaczenie symboliczne. Bo góra to miejsce, które łączy ziemię z niebem. Człowieka z jego Bogiem. Góra jest początkiem życia. To na górze osiadła arka Noego po potopie i z niej wyszło nowe życie ludzkości.
Ołtarz w katedrach znajdował się na osi pionowej łączącej kamień fundamentalny (pierwszy kamień kładziony pod budowę, obecnie omyłkowo pierwszy kamień nazywa się węgielnym, i do tego kładzie się go w narożniku) z kopułą, będącą symbolem nieba rozpostartego nad życiem człowieka. Ołtarz wznosi się wyżej, ku górze. Góra na Synaju i tablice z przykazaniami, aniołowie schodzący z góry po drabinie w śnie Jakuba, Góra Błogosławieństw, góra Moria i ofiara Abrahama, Góra Oliwna. Góra Syjon to miejsce mieszkania Boga, figura raju. Wieczernik znajduje się na Syjonie. Człowiek, wchodząc do katedry, idzie przez całe swoje życie i zbliża się do ołtarza, swojej góry Syjon, do Jerozolimy Niebieskiej. Jezus zatem dokonuje swojej ofiary również na górze – na Golgocie. Wejście kapłana po schodach to wejście na Górę Zbawienia.
Wszystkie linie pionowe w katedrze są rozmową z Bogiem. Z pewnością niejednokrotnie, stojąc w takiej świątyni, właśnie po filarach biegł wasz wzrok. A na sklepieniu rozpościerała się „sieć św. Piotra”, symbol jedności Kościoła, wszystkich rybek zebranych w jednej sieci. Ale są tu również inne linie wznoszące się do góry: filary przyporowe, a wraz z nimi idą łuki przyporowe.
Katedra z przyporami wygląda jak kwoka zagarniająca jajka pod siebie. Architektonicznie łuk przyporowy przenosi ciężar sklepienia ponad dachami naw bocznych na filary zewnętrzne. W symbolice katedralnej to słupy Wszechświata, które chronią całe życie człowieka przed złem i niebezpieczeństwem, podpory tego misterium, jakim jest życie człowieka dążącego do Boga, zjednoczonego z nim w Kościele. Co ciekawe, nasz kościół NMP nie ma przypór zewnętrznych. Jako największa budowla na świecie zbudowana z cegieł, ma przypory wewnątrz. Dzięki temu między przyporami mogły powstać przestrzenie, w których urządzano kaplice.
Witraż to kolejny obiekt symboliczny w kościele średniowiecznym. Witraż to album ze „zdjęciami” z Ewangelii. To opowieść o Bożej opiece. Tą opieką człowiek miał być zewsząd otoczony. Nieco pomyłką jest uzupełnianie okien witrażami w kwiatki. Nie o to chodzi. Kolory witraży i ich gra ze światłem miały stwarzać wrażenie iskrzących się klejnotów, inny wymiar ludzkiego życia.
Wśród witraży szczególne miejsce zajmują rozety. Rozeta to symbol wieczności i nieskończoności Boskiej Istoty. To kulisty otwór okienny w fasadzie lub ścianie szczytowej transeptu (tak jest np. w paryskiej Notre Dame), w którym dekoracje ułożone są do wewnątrz, koncentrycznie. Rozeta – bo rosette, różyczka – z płatkami stulonymi do środka. Rozetą trudno jest się nie zachwycić. To czysta harmonia Wszechświata.
Muszę w tym miejscu – na zakończenie – wspomnieć o wirydarzu.
Wirydarz wcale nie jest założeniem barokowym, ale wywodzi się z cysterskiej sztuki zakładania ogrodów – średniowiecznej. Ba, ogrody mnisie wcale nie miały być ozdobne, a raczej użyteczne. Ale sam wirydarz to był creme de la creme.
Na cały projekt ogrodowy cystersów składały się:
- wirydarz, czyli ogród krzyżowy, ze studnią
- ogród warzywny (kuchenny)
- ogród ziołowy (szpitalny)
- cmentarz
Natomiast poza murami opactwa znajdowały się sady, winnice, inne uprawy oraz stawy i hodowle karpi. To wszystko razem podlegało zmienności pór roku i było odbiciem boskiego porządku. Praca w ogrodzie była uczestnictwem w boskim procesie stwórczym, ta praca była jednocześnie modlitwą i kontemplacją, zgodnie z mistyką św. Bernarda.
Idąc od końca.
Cmentarz – miejsce zadumy i refleksji, było zawsze najbujniej porośnięte. Jedyną dekoracją był krzyż – centrum ogrodu – który nawiązywał do rajskiego drzewa życia i jednocześnie zapowiadał zmartwychwstanie. Braci chowano w prostych grobach ziemnych przyozdobionych jedynie krzyżami.
Ogród ziołowy – sytuowany był w pobliżu szpitalika, stąd nazywany też szpitalnym – źródło lekarstw. Uprawiano szałwię, piołun, miętę, wrotycz, kocimiętkę, do ziół zaliczano również por, seler, rzodkiewkę i koper włoski. Szpital zawsze był jednym z pierwszych budynków, jakie cystersi wznosili, co wynikało z ich wyjątkowego podejścia do chorych.
Ogród warzywny (kuchenny) – zakładano go blisko kuchni i refektarza. Trzeba pamiętać, że cystersi byli wegetarianami. Kuchnia znajdowała się w miejscu najbardziej oddalonym od samego kościoła. Sady i winnice też służyły potrzebom szarych braci. Wykonywali oni prace zgodnie ze swoim zawodem. Gdy pomyślimy, jak wielkie dobra im przyznawano, to zdamy sobie sprawę, jak wielu fachowców było potrzebnych. Ktoś dbał o ogródek, ktoś regulował rzeki i budował tamy, ktoś inny budował domy.
Wirydarz – mieścił się wewnątrz klasztoru, był otoczony z wszystkich stron i zakładany był po stronie południowej kościoła. Dookoła wirydarza biegły krużganki. Okna krużganków wychodziły na ogród, co miało swoją symbolikę.
Wirydarz początkowo porośnięty był tylko trawą, ale rzeczą najważniejszą była umieszczona na środku studnia (z czasem zastąpiona fontanną). Prowadziły do niej cztery ścieżki. Te ścieżki to cztery ramiona krzyża, których punktem centralnym jest rajska woda życia. Ta woda wylewa się poprzez krzyż, niejako spływając z niego na cały raj. Ta opatulona budynkami przestrzeń to schowany przed światem raj ze źródłem życia.
Mnisi codziennie krążyli po krużgankach, niejako błądząc wokół raju, przeżywając w ten sposób i kontemplując własne zagubienie. Wszystkie krużganki wyglądały tak samo, za każdym rogiem ta sama przestrzeń – to było przypomnienie, że życie ludzkie jest ustawicznym labiryntem, błądzeniem i szukaniem właściwej drogi życiowej i duchowej. To był labirynt grzeszności, ułomności, niedoskonałości, a kontemplowanie tego, chodząc w krużgankach, uzmysławiało, że każdy człowiek jest „w drodze”, jest popychany do przodu, by odnaleźć raj. Symetria wirydarza była odbiciem kosmicznego porządku i oddawała chwałę Stwórcy. Z czasem jednak zaczęto wprowadzać coraz bardziej wymyślne rośliny, a praktyka modlitw w krużgankach zanikła. Z ogrodów cysterskich wyrosły parki biskupie, których bogactwo jest skażone pychą.
źródła:
- W. Tatarkiewicz „Historia estetyki”, t. 2, Wiedza Powszechna 1989
- F. Gies, J. Gies „Życie w średniowiecznym mieście”, Wyd. Znak Horyzont 2018
- J. Huizing „Jesień średniowiecza”, PIW 1967
- J. Hani „Symbolika świątyni chrześcijańskiej”, Wyd. Znak 1994
- „W kręgu kultury katedr” www.wrzesnia.powiat.pl