Cytat zawarty w tytule zaczerpnęłam z książki pt. „Historia literatury niepodległej Polski” Ignacego Chrzanowskiego, a odnosi się on do jednego z najznakomitszych polskich twórców – Jana Kochanowskiego, który żył i tworzył w epoce renesansu.
Pisząc poniższy artykuł, korzystałam ze wspomnianego źródła, a także z opracowania pt. „Od średniowiecza do oświecenia” Zdzisława Libery, Jadwigi Pietrusiewiczowej i Jadwigi Rytel, jak również z publikacji Jakuba Zdzisława Lichańskiego pt. „Szlakami Jana Kochanowskiego”, Wikipedii oraz strony internetowej Szlak Rodu Kochanowskich (kochanowscy.info).
Jan Kochanowski wniósł bezspornie trwały wkład nie tylko do naszej polskiej kultury, ale także europejskiej. Jakub Zdzisław Lichański nazwał go „twórcą języka poezji polskiej”.
Jak stwierdzają zgodnie różni badacze polskiej literatury, w życiorysie tegoż poety „pełno jest białych plam, zagadek i tajemnic” (J. Z. Lichański). „O poecie naszym można dumać, fantazjować, ale monografię opartą na wyczerpującym materiale biograficznym i psychologicznym napisać trudno” (St. Windakiewicz). Wiele informacji dotyczących wydarzeń z życia poety znajdziemy w jego twórczości. Stanisław Windakiewicz pisze następująco: „Cały Kochanowski zawarty jest w pismach przezeń pozostawionych”. Jednakże, jak zauważył Jakub Lichański, sam poeta ostrzegał w jednym ze swoich wierszy, by „nie szukać w jego utworach odbicia wszystkich jego »tajemnic«”.
Ignacy Chrzanowski określił Kochanowskiego mianem „najbardziej natchnionego poety nie tylko w Polsce, ale w całej Słowiańszczyźnie”, który „miał naturę bardzo harmonijną, miał głowę jasną, trzeźwą, zrównoważoną, wolną od skrajnych zapędów i od wszelkiej jednostronności, a niezmiernie uczciwą”.
Przyszły poeta urodził się w 1530 r. w Sycynie, w ziemi sandomierskiej (ob. w województwie mazowieckim). Jak wynika z zachowanych akt ziemskich majątek Kochanowskich sięgał od „Policznej po Sycynę”. Jan Kochanowski wywodził się ze „średniej szlachty, czyli tej grupy społecznej, która w połowie XVI w. stała u szczytu prężności ekonomicznej i politycznej, skutecznie walcząc o pomnażanie przywilejów i pozycji w państwie” (Od średniowiecza do oświecenia).
Matka Anna (z Białaczowskich herbu Odrowąż) miała dwadzieścia trzy lata w chwili urodzenia Jana. Jak podaje Lichański, była to postać „barwna (…) niezwykle energiczna”, pod której „twardą ręką majątek Kochanowskich rozwijał się dobrze” zwłaszcza, że jej mąż, Piotr Kochanowski (herbu Korwin) – najpierw komornik radomski, potem sędzia sandomierski – ciągle zajęty sprawami zawodowymi „żonie pozostawił troskę o dom, majątek i potomstwo (siedmiu synów i cztery córki)”. Anna Kochanowska musiała być postacią popularną, skoro Łukasz Górnicki w „Dworzaninie polskim” określił ją mianem „statecznej pani i bardzo trefnej”. Znana była wśród okolicznej szlachty ze swych anegdot i ciętego dowcipu. To jej Jan zawdzięczał początki swej edukacji. Przypuszcza się, że atmosfera panująca w domu rodzinnym sprzyjała „rozwojowi ambicji intelektualnych i kulturalnych dorastającej w nim młodzieży”, gdyż zainteresowania literaturą rozwinęli również dwaj inni synowie: Andrzej (tłumacz „Eneidy” Wergiliusza) oraz Mikołaj (tłumacz dzieł Plutarcha, autor „Rotuł”).
Ignacy Chrzanowski twierdzi, że nie wiadomo, czy i do jakich szkół uczęszczał Jan w dzieciństwie. Z kolei Wikipedia podaje informację, iż przyszły poeta swą edukację rozpoczął w domu pod kierunkiem Jana Sylwiusza z Sieciechowa lub w szkole parafialnej w Zwoleniu, albo u benedyktynów w Sieciechowie. Pewną informacją jest, iż w połowie 1544 r. Jan opuścił Sycynę, by podjąć naukę w Akademii Krakowskiej, gdzie kształcił się trzy lata. Tu zetknął się z dwoma wykładowcami, wybitnymi humanistami: Piotrem Roizjuszem i Szymonem Marycjuszem. Z tamtego okresu pochodzą pierwsze próby poetyckie Kochanowskiego, zapewne w języku łacińskim.
Nie wiadomo, dlaczego Jan przerwał studia w 1547 r. – może z powodu śmierci ojca? Nie wiemy też, co działo się w jego życiu w ciągu kolejnych czterech lat. Może odbywał służbę dworską, np. u Tarnowskich lub Tęczyńskich albo kształcił się na którymś z niemieckich uniwersytetów. Wikipedia sugeruje, że być może wybrał uczelnię w Lipsku lub Wittenberdze.
Wiemy natomiast, że od jesieni 1551 r. do wiosny następnego roku uczęszczał na uniwersytet królewiecki, gdzie zbliżył się do środowiska sprzyjającego reformacji. W Królewcu studiowali także dwaj jego bracia. W lecie 1552 r. Jan wyjechał na trzy lata do Włoch, ojczyzny renesansu. Przez pierwsze dwa lata kształcił się na uniwersytecie w Padwie, „najsławniejszym podówczas ze wszystkich uniwersytetów europejskich” (I. Chrzanowski). Panowała na nim „atmosfera libertynizmu i ostrych dyskusji filozoficznych, (…) docierały tu wpływy Erazma z Rotterdamu, (…) silnie oddziaływała propaganda różnowiercza” (Od średniowiecza do oświecenia).
Ten trzyletni pobyt we Włoszech był niezwykle ważny w życiu Kochanowskiego. Dzięki temu „wyrósł na jednego z najznakomitszych na całym świecie humanistów” (I. Chrzanowski). Stał się typowym przedstawicielem epoki renesansu. Języki starożytne poznawał pod okiem filologa, humanisty Franciszka Robortellego. Zgłębiał zarówno twórczość poetów starożytnych – greckich i rzymskich (bardzo bliska jego sercu była twórczość Homera, którą czytywał w oryginale), jak i współczesnych mu włoskich, z których najbardziej przypadł mu do serca Petrarka. Wtedy we Włoszech coraz częściej „odzywały się głosy w obronie języka ojczystego w literaturze”, co utrwaliło w Kochanowskim przekonanie, że „poezja może i powinna rozwijać się w języku narodowym (…) a poeta ma obowiązek tworzenia w języku narodowym – na chwałę ojczyzny” (I. Chrzanowski).
W kolejnym roku Kochanowski zwiedzał środkowe i południowe Włochy, a w 1555 r. powrócił do kraju. Przez pewien czas przebywał w Królewcu jako dworzanin księcia Albrechta. Dwór ten był wówczas „skupiskiem wybitnych humanistów”. W pewnym momencie poeta z powodu choroby oczu wyjechał na kurację do Włoch (otrzymał zasiłek pieniężny od Albrechta). Śmierć matki skłoniła go do ponownego przyjazdu do kraju. Wkrótce znów pojechał do Włoch, a stamtąd drogą morską udał się do Francji – raczej nie w celach naukowych, a turystycznych. Towarzyszył mu w charakterze przewodnika po Francji młody flandryjski humanista, Karol Utenhove.
We Francji, podobnie jak we Włoszech, coraz bardziej popularna stawała się literatura uprawiana w języku ojczystym. Twórcom tym przewodził poeta Ronsard (rówieśnik Kochanowskiego, którego poeta zapewne poznał osobiście), który głosił: „Zbrodnią jest pomiatać żywym językiem ojczystym”. Była to trzecia, a za razem ostatnia podróż zagraniczna Jana Kochanowskiego. Trwała mniej więcej półtora roku.
Wiosną 1559 r. wrócił na stałe do kraju. W lipcu wraz z braćmi uczestniczył w podziale majątku po zmarłych rodzicach. Otrzymał w spadku m.in. Czarnolas (leżący na skraju Puszczy Kozienickiej) należący do jego ojca. Dla ścisłości trzeba wyjaśnić, że do Piotra Kochanowskiego należała połowa tej posiadłości (właścicielem drugiej był jego brat). Dopiero zięć Jana, Łukasz Lędzki, połączył obie części w jedną całość.
Jan początkowo odbywał służbę na dworach „możnych panów”, a nawet – dzięki protekcji bpa Piotra Myszkowskiego, podkanclerzego koronnego – na dworze samego Zygmunta Augusta, który mianował go swym sekretarzem. W latach 60. XVI w. na dworze królewskim „atmosfera nasycona była gorącymi sporami o naprawę państwa. Trwało (…) największe nasilenie burzliwego ruchu walki o egzekucję praw, kwitły spory religijne, ważyły się losy reformacji w Polsce” (Od średniowiecza do oświecenia).
Już wtedy Kochanowski stawał się sławnym poetą. Jego utwory nie były jeszcze drukowane, ale „z ust do ust obiegały Polskę”. Szczególnie dotyczyło to fraszek i pieśni. Namawiano Kochanowskiego do wyboru drogi kapłańskiej, zwłaszcza czynił to bp Piotr Myszkowski, który chciał wyświęcić go na księdza i który na rzecz Jana w 1564 r. zrzekł się probostwa w Poznaniu; poeta objął wtedy w posiadanie kilka wsi, z których czerpał korzyści materialne. Dwa lata później – choć nie posiadał święceń kapłańskich – objął probostwo w Zwoleniu, które zaniedbywał, gdyż w nim nie rezydował. W tamtych czasach osoby świeckie mogły korzystać z beneficjów kościelnych.
Sugerowano Kochanowskiemu również wybór kariery wojskowej. Bezskutecznie. Raz tylko poeta „wdział na siebie sajan”, czyli płaszcz żołnierski, wyruszając wraz z wojskami Zygmunta Augusta na Moskwę. Wyprawa ta jednak zakończyła się bez wojny.
Kochanowski w czasie studiów we Włoszech, a potem w czasie swej służby na dworze królewskim, poznał wielu słynnych ówczesnych uczonych, pisarzy i filologów np. Łukasza Górnickiego, Andrzeja Patrycego Nideckiego, Jana Zamoyskiego. Jako sekretarz królewski odbywał liczne podróże: do Wilna, Królewca, Lublina, Piotrkowa Trybunalskiego i być może Gdańska i Poznania, co nie jest do końca pewne. Być może uczestniczył w sejmie w Lublinie w 1569 r., na którym uchwalono unię Polski z Litwą. Bardzo możliwe, że bywał w Tykocinie u Łukasza Górnickiego, który tu mieszkał od początku lat 60. XVI w., albo w Lipnikach, gdzie znajdował się dwór Górnickich.
Jan Kochanowski był zaprzyjaźniony z rodem Firlejów, bywał więc zarówno w ich podkrakowskich posiadłościach, jak i w Janowcu nad Wisłą i Kazimierzu Dolnym. W lipcu 1580 r. był świadkiem wydania przez Andrzeja Firleja ordynacji dla władz miejskich Janowca. Gniazdem rodowym Firlejów była leżąca w pobliżu Lublina wieś Dąbrowica, którą poeta utrwalił w jednej ze swych fraszek.
Jan Kochanowski bywał również w Warszawie. Być może był tam wiosną 1573 r. jako świadek uroczystego otwarcia pierwszego mostu na Wiśle. Bowiem wydarzenie to upamiętnił w swej twórczości – w paru fraszkach. Na pewno kilka miesięcy później uczestniczył w odbywającej się w Warszawie elekcji Henryka Walezego na króla Polski. Poza tym przypuszcza się, że pod koniec lat 70. XVI w. poeta przyjechał do Warszawy, by uczestniczyć w premierze swej sztuki pt. „Odprawa posłów greckich”. Została ona wystawiona w dworze w Ujazdowie, ale o tym napiszę później.
Mieszkając w Krakowie, Kochanowski bywał często, wraz z gronem znajomych (chociażby wspomnianym Górnickim), w „tabernie” prowadzonej przez Elżbietę Pisarską w pobliżu zamku królewskiego. Życie dworskie „pełne gwaru i wesela, ale nie wolne też od zawodów, upokorzeń i przykrości” (I. Chrzanowski) porzucił Kochanowski w 1571 r. Być może z powodu rozczarowania względem króla, który nie chciał już mu wyświadczyć więcej łask. Osiadł w Czarnolesie, gdzie „wiódł żywot człowieka poczciwego”.
Po uprzedniej rezygnacji z probostw poznańskiego i zwoleńskiego, na początku 1575 r. (chociaż Wikipedia sugeruje, że mogło to mieć miejsce zarówno w latach wcześniejszych, jak i rok później) ożenił się z Dorotą Podlodowską. Mocno przeżył śmierć dwóch córek, a zwłaszcza znanej z „Trenów” Urszuli. Epitafium poświęcone śmierci drugiej z nich, Hanny, poeta dołączył do kolejnej edycji „Trenów”. W podobnym czasie stracił również dwóch braci: Kaspra (którego uczcił mową pogrzebową i epitafium) i Mikołaja.
Były to dla Kochanowskiego trudne doświadczenia, które odcisnęły na nim swe trwałe piętno. Od tej pory „więcej jeszcze niż dawniej unikał zgiełku światowego”. Starał się zbyt często nie opuszczać Czarnolasu, także z powodu nasilających się kłopotów zdrowotnych. Wyjeżdżał głównie do Sandomierza (stolicy województwa) z racji piastowanego od 1579 r. urzędu wojskiego sandomierskiego, nadanego mu przez Stefana Batorego. Nie przyjął oferowanej mu kasztelanii przez zaprzyjaźnionego z nim Jana Zamoyskiego.
Kilka lat wcześniej, w 1575 r., poeta brał udział w obradach sejmowych na polu elekcyjnym na warszawskiej Woli. Wygłosił wówczas mowę, opowiadając się za kandydaturą austriacką lub moskiewską. Świadek tych wydarzeń, Stanisław (wg Wikipedii Świętosław) Orzelski, autor znanego pamiętnika, wyraził się o Kochanowskim następująco: „Mowa Kochanowskiego, człeka niegłupiego, zdawała się nie odpowiadać jego wziętości, jednak przez uszanowanie dla osoby poety wysłuchano ją powolnym uchem”. W czasie tej elekcji stronnictwo przeciwne opowiedziało się za wyborem Anny Jagiellonki, przydając jej za małżonka Stefana Batorego.
Atmosfera domu rodzinnego sprzyjała pracy twórczej, bowiem Jan Kochanowski, mieszkając w Czarnolesie, napisał swoje najsłynniejsze utwory: „Odprawę posłów greckich”, „Sobótkę”, „Psałterz” i „Treny”. Przygotowywał wtedy do druku drobniejsze utwory, z czego zdążył wydać tylko „Fraszki”. Dalsze jego życie przerwała nagła śmierć w 1584 r. Jak podaje Chrzanowski „w czasie pobytu w Lublinie padł rażony apopleksją” (według autorów „Od średniowiecza do oświecenia” poeta zmarł z powodu zawału serca). Do Lublina udał się na sejm ze skargą do króla z powodu zabójstwa swego szwagra, Jakuba Podlodowskiego (do którego doszło w drodze do Turcji).
Przyczyna śmierci poety stanowi zagadkę. Nie wiemy, czy spowodowała ją sama sprawa, którą chciał przedstawić królowi, czy zbyt lekceważące potraktowanie jej przez Batorego. Według innej wersji król w ogóle nie przyjął poety. Podczas swego pobytu w Lublinie Kochanowski zatrzymał się w domu Mikołaja Firleja albo w kamienicy kupca Macieja Krokiera (kamienica ta znajdowała się przy lubelskim rynku, obok narożnej kamienicy słynnego poety Sebastiana Fabiana Klonowica). Obrady sejmu odbywały się w kościele św. Stanisława należącym do dominikanów.
Bardzo możliwe, że świadkiem śmierci Kochanowskiego był wspomniany Sebastian Fabian Klonowic, który wkrótce po tym zdarzeniu napisał „Żale nagrobne na śmierć Jana Kochanowskiego” wydane w 1585 r. w Krakowie.
Jak podaje Jakub Lichański (oraz Wikipedia), Jan Kochanowski początkowo został pochowany w podziemiach nieistniejącego dziś kościoła św. Michała w Lublinie. Dopiero po pewnym czasie (może nawet po upływie roku) z inicjatywy żony poety przeniesiono jego szczątki do krypty w kaplicy rodowej w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego w Zwoleniu, gdzie do dziś znajduje się jego epitafium. Widniejący na nim wizerunek zmarłego jest zapewne jedynym prawdopodobnym portretem Jana Kochanowskiego.
Według Wikipedii drugi nagrobek poety (który nie zachował się do naszych czasów) znajdował się w starym kościele w Policznie. Opatrzony był następującą inskrypcją: „Szlachetnemu i bardzo sławnemu mężowi Janowi Kochanowskiemu, rycerzowi i wojskiemu sandomierskiemu oraz sekretarzowi królewskiemu, który w Lublinie roku zbawienia 1584 dnia 22 sierpnia o godzinie 14 przeniósł się do przodków, małżonka Dorota z Podlodowskich wraz z dziećmi i krewnymi, w smutku pozostając, ten pomnik dla trwalszej jeszcze pamięci u potomnych, wystawili”.
Już po śmierci Kochanowskiego urodził się jego jedyny syn, który otrzymał po ojcu imię, Jan.
W 1585 r. ukazały się pisma „zbiorowe” poety, pt. „Jan Kochanowski”, zaś pięć lat później „Fragmenta albo pozostałe pisma Jana Kochanowskiego”.
Wydawca dzieł poety, a zarazem bliski jego przyjaciel, Jan Januszowski, napisał o nim następująco: „Zostawił po sobie, choć niewiele, jednak tyle, ile wszystkim dosyć, a podobno i rzec mogę, więcej niż owi, co pisali wiele”.
A teraz parę zdań na temat Czarnolasu. Jak podaje strona internetowa kochanowscy.info dwór Kochanowskich w Czarnolesie (którego wyglądu niestety nie znamy) spłonął w 1720 r. W 1761 r. posiadłość kupił Józef Aleksander Jabłonowski, wojewoda nowogrodzki, któremu przyświecał cel zachowania pamiątek po Janie Kochanowskim. Syn Józefa nie podzielał tej szczytnej idei. Wraz z końcem XVIII w. sprzedał posiadłość Kazimierzowi Raczyńskiemu. Żona nowego właściciela, Teresa z Moszczeńskich Raczyńska, która stała się właścicielką Czarnolasu w 1818 r., podjęła prace zmierzające do uporządkowania i upamiętnienia materialnych śladów przywołujących pamięć poety.
W latach 1799–1806 Raczyńscy zainicjowali budowę murowanego dworu (wg projektu Jakuba Kubickiego), zachowując ruiny murowanego alkierza, uważanego za pozostałość po dworze poety.
Starania Teresy Raczyńskiej kontynuowały kolejne właścicielki Czarnolasu, czyli córka Magdalena Lubomirska i wnuczka Teresa Jabłonowska, żona Maksymiliana Jabłonowskiego. W latach 1847-75 właścicielem był Władysław Eustachy Jabłonowski, kamerdyner dworu cesarskiego. W tamtym czasie doszło do pożaru dworu oraz kaplicy wybudowanej w latach 1826-46 na miejscu zabudowań (pochodzących z czasów Jana Kochanowskiego lub z XVII w.). Przez ok. czterdzieści lat dworu nie odbudowywano. Do odbudowy (ale nie w formie dokładnie odpowiadającej projektowi Kubickiego) doprowadziła Ludgarda z Tyszkiewiczów Jabłonowska, wdowa po Władysławie.
W 1868 r. (lub rok później) wzniesiono na zlecenie Władysława Jabłonowskiego obelisk z popiersiem poety (a przed nim kamienną trumienkę z napisem „Urszula” i fragmentem z „Trenów”) – w miejscu słynnej „lipy czarnoleskiej”, którą opiewał Kochanowski w swych utworach. Legenda głosi, że drzewo rosło tu jeszcze w 1770 r. Do obelisku wiedzie aleja lipowa mająca ok. 170 lat.
Popiersie wieńczące obelisk nie jest jednakże podobizną Jana Kochanowskiego, a jego bratanka, Piotra (słynnego tłumacza Tassa i Ariosta). Nie wiemy, czy była to pomyłka, czy świadomy zamysł. Podobnie jeden z portretów Jana Kochanowskiego – zamieszczony np. w wydaniu zbioru jego dzieł przygotowanych przez Jana Lorentowicza przedstawia nie Jana, a Piotra Kochanowskiego.
Nowy właściciel Czarnolasu, a dawny rządca, Stanisław Zawadzki, odbudował posiadłość po zniszczeniach z czasów I wojny światowej. Dbał o pamiątki po nim, a w czerwcu 1930 r. zorganizował jubileusz 400-lecia urodzin Jana Kochanowskiego.
Ostatnimi właścicielami Czarnolasu byli Antoni Bożeniec Jełowiecki (wg Jakuba Lichańskiego Jałowiecki) – zięć Zawadzkiego (zmarły w czasie II wojny światowej i pochowany w krypcie w kaplicy na terenie posiadłości) i jego żona, Stanisława Zefiryna. W 1946 r. posiadłość została upaństwowiona. Przez jakiś czas we dworze mieścił się uniwersytet ludowy, dom kultury, biblioteka, a od 1961 r. jest on siedzibą muzeum Jana Kochanowskiego. Przed dworem ustawiono rzeźbę – pomnik Jana Kochanowskiego dłuta Mieczysława Waltera.
W drugiej części artykułu napiszę szerzej na temat twórczości Jana Kochanowskiego.